Przyczepa Setha 'Sety' Clustera

Jeśli ktoś zawędruje do końca osiedla przyczep zauważy jedną w dość... ciekawym stanie.
Jeśli akurat świeci się w jej oknach światło, to na zewnątrz musi stać motocykl nie pierwszej nowości, postawiony na stopce tuż nieopodal skrzynki pocztowej. Po wejściu po drewnianych schodkach na dobudowany, zadaszony 'ganek' należy otworzyć drzwi, potem moskitierę, a w końcu wchodzi się do dość niewielkiego wnętrza. Po prawo, na samym końcu znajduje się aneks kuchenny.
Nowy to on z pewnością nie jest, ale nie da się też powiedzieć żeby był zaniedbany. Nieco bliżej, na lewo od aneksu znajduje się stolik z trzema krzesłami, nad którym na ścianie naklejony jest plakat Lemmy'ego z Motorheada. Zaraz obok stolika jest kanapa, a naprzeciwko niej, tuż przy wejściu niewielkich rozmiarów telewizor kineskopowy - cóż, widać że Seth raczej nie bardzo dba o wygody.
Po lewo, gdzie kończy się kanapa, jest ściana, która oddziela główne pomieszczenie od łazienki. Za małą łazienką jest niewielki pokoik, gdzie umiejscowione jest łóżko.
Charakterystyczną cechą przyczepy jest spora kolekcja płyt jednej tylko kapeli - Motorhead. Podobnie jak flaga rozwieszona nad łóżkiem i praktycznie niezlliczona ilość plakatów, jakimi 'sypialnia' jest powyklejana.

// ze Sklepu Carswella 11.05.2013 wieczór

Seth zajechał do swojej przyczepy, zawracając przed nią motocyklem. Postawił go na stopce, zgasił reflektor i silnik i spojrzał na słońce, które właśnie zachodziło w najlepsze. Zsiadł z motocykla i zdjął skórzane rękawice z dłoni, zabrał kask i ruszył do domu. Za pomocą klucza wszedł do środka i rzucił swoje rzeczy na stół w głównym pokoju. Odpalił starszawego kaseciaka i wsunął do niego kasetę z Black Albumem Metalliki. Rozbrzmiały dźwięki pierwszego utworu - Enter Sandman. Mężczyzna otworzył lodówkę i wsadził do niej flaszkę, po czym rozwalił się na kanapie.

/dom Betty

Liluye wyrobiła się w godzinę.Nie była Cath, żeby samo szykowanie zajęło jej dwa razy tyle. W drodze jednak nabrała wątpliwości. W końcu stanęła przed drzwiami przyczepy Setha i zastanowila się moment. Napisała szybkiego smsa i zapukała do drzwi.

Seth zdążył przesłuchać całą kasetę od strony A. Gdy usłyszał pukanie do drzwi, zdjął nogi z kanapy, wstał, wymienił kasetę na stronę B i podszedł do drzwi, otwierając je. Jego przyczepa była schludna, w przeciwieństwie do innych miejsc w których pojawiali się motocykliści.
- Punktualnie, całkiem nieźle. - kiwnął głową. Już nie miał okularów na oczach, Liluye mogła teraz doskonale widzieć spojrzenie jego stalowoszarych oczu.

Lil naoglądała się już czystego do granic niemożliwości domu Williama, ale i tak była zaskoczona. Pewnie gdyby wlazła do Trybsona to mogłaby liczyć pająki na ścianach. W Vivie też zawsze było czysto o ile to pamiętała, ale tam dowodziła Betty.
- Siedzialeś z zegarkiem? - uniosła brwi spojrzałą na niego. Weszła do środka i odruchowo ściągnęła buty. Rozejrzała się po przyczepie.
- Musialabym zajrzeć do mojej, pewnie stoi zakurzona..

- Nie siedziałem z zegarkiem, po prostu słuchałem muzyki i mniej więcej pamiętam ile dana płyta trwa. - uśmiechnął się lekko i przyjrzał jej stopom przez ułamek sekundy.
- To co, drinka? Siadaj sobie. - wskazał zarośniętą brodą ciemną kanapę.

- Niech będzie.. - stwierdzila po chwili wahania - Ale bardzo słabego - dodala zaraz i poszła usiaść na kanapę.
A stopy? Miała zadbane, skoro tak paradowała boso!
- Jesteś mechanikiem? Czy sie pomyliłam?

Seth otworzył lodówkę i wziął lód. Włożył go do dwóch szklanek i zalał go whisky. Potem dolał coli do drinka Liluye, jako że zapewne czysta ruda nie zasmakowałaby jej. Wrócił ze swoim i jej drinkiem, podał jej go.
- Tak, robię w warsztacie, skąd wiedziałaś?

W pubie ostatnio tak piła i wcale jej nie smakowało. Ale zdecydowanie działało. A o to wtedy chodziło. Teraz jednak niekoniecznie chciała wychodzić stąd na kolanach.
- Jak jeszcze miałam samochód, to znaczy jak mogłam jeździć to gdzieś mi mignales w warsztacie. W sumie.. nie zapamiętałabym gdyby nie blizna.. - w sumie to było mało delikatne.
- Przepraszam - dodała zaraz.

- Za co? To pamiątka po nożu za czasów kiedy miałem koło dwudziestki. - uśmiechnął się do siebie. - Śmieszne czasy, wtedy byłem w Hells Angels. Wiesz, TEN gang. - rzucił. Cóż, Hells Angels było gangiem znanym na cały świat. Popularnym, opisywanym w wielu książkach, biografiach, mającym oddziały w prawie każdym kraju.
Motocyklista pociągnął ze szklanki i spojrzał na nią.
- Poza tym jestem facetem, mnie to nie oszpeci, gorzej gdyby ktoś tobie w twarz tak zrobił.

- I co się stalo, że wylądowałeś.. tutaj? - trzeba przyznać, ze OW nie było jakąś swiatłą alternatywą dla tak dużego gangu. Jasne, świętych było sporo, no ale.. Nie przesdzajmy.
- I co się stało, że oberwałeś nożem? - dodała kolejne pytanie do zestawu i napiła się. Mogło by tam być więcej coli. Albo sama cola z lodem, wtedy byłoby najlepsze. Ale nie narzekała.
- No tak.. - musnęła palcami policzek - też fakt. Chociaż kto wie? To dodaje.. charakteru.

- Charakteru. Ale nie urody. - kaseciak właśnie wybrzmiał utworem Metallica - The God That Failed, a Seth przymknął oczy, słuchając utworu chwilę.
- Przesłuchiwali mnie kiedyś. Chciał mi tak dojechać do oka, ale szybciej wyjąłem własny nóż z buta po wyrwaniu się z więzów. - przyznał i w myślach wspomniał jak zapakował mu ostrze w tchawicę.

- Mężczyznom tak, kobiecie raczej nie - przyznała i znów się napiła. Chwilę potem podciągnęła nogi na kanapę i usiadla po turecku.
- Serio? - spojrzała na niego powątpiewająco jakby nie wierzyła w tą historię rodem z filmów akcji.

- Tak, generalnie wtedy miałem dużo szczęścia. Gdyby nie fakt, że moi kumple z gangu nie wpadli to pewnie by mnie zatłukł jego kumpel. Bastardsi to był dość ciężki gang, zwłaszcza w Chicago.

Aż ją otrząsnęło. Odstawiła szklankę na stolik.
- Czyli mogłeś teraz nie mieć oka - stwierdziła.
- A o co poszło? - zapytala, ale była pewna, że nie odpowie. Pewnie gdyby była z Loco długo to sam nie powiedzialby jej o jakiś akcjach, choćby były sprzed dziesięciu lat. Ale on w ogóle mało jej mówił..

- A taka tam sprzeczka. Bastardsi raczej nas nie lubili, a że ja byłem i jestem otwartym gościem, to wzięli sobie mnie na celownik. Poza tym dziesięć lat temu było się młodym i głupim. - przyznał zgodnie z prawdą, bo mając 23 lata był jeszcze szczylem, który mało co wiedział o życiu, mało co przewidywał, mało co myślał w ogóle.
Whisky przyjemnie rozgrzewała od środka.

Pokiwala głową.
- to ile masz la teraz? I jak w takim wieku dostałeś się do gangu? Znaczy... byłeś pełnoprawnym członkiem? - z Lil wychodziło ciekawskie stworzenie.

- Teraz mam 33 lata. I tak, byłem pełnoprawnym członkiem gangu aż do 2003 roku. - kiwnął głową. Nie miał nic przeciwko jej pytaniom, nie miały i tak dużej wagi.

- Nooo.. to mogłabym się obrazić za poprzedni komentarz co do wieku - Uśmiechnęła się nieznacznie, a potem na piła.
- Hmmm.. co się stało ze odszedłeś?

- A wiesz co, nic takiego, tak po prostu wyszło, że zostałem wydalony... I wyjechałem do Old Whiskey. Gdybym zrobił coś naprawdę złego, to skończyłbym naprawdę źle. W rzece pewnie.

Pokiwała głową wiedzac, że pewnie dokładnie niczego się nie dowie.
- A dlaczego tutaj? Miałeś tu kogoś, wiedziałeś o świętych?

- Powiedzmy że to jest jedyny klub którego Hells Angels nie planują zmieść z powierzchni ziemi. - przyznał, drapiąc się w brodę.

- I stad taki wybór? - pokiwala głową.
- Hm.. - napiła się i zamyśliła - Nie wiem o co dalej pytać..

- Tak. Nie umiem nic innego robić w życiu prócz majsterkowania i bycia w takim bractwie. Tak wyszło. Ale zawsze mogło być gorzej, nie? - rzucił, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wyjął jednego i wsunął w usta. Z kieszeni spodni wydobył zapalniczkę i podpalił papierosa, zaciągając się nim głęboko.
- Palisz?

Zamyśliła się na chwilę.
- To chyba nie najgorzej.. To znaczy.. Jak się jest z tą konkretną grupą to raczej wszyscy sobie pomagają - wzruszyła lekko ramionami, nie umiejac wytłumaczyc o co jej chodzi. Teraz Betty tez się nią zaopiekowała, choć Lil sądziła, że akurat tutaj nie ma nic za darmo.
- Nie - pokręciłą głową.