Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 5 z 11]

1Dom Williama - Page 5 Empty Dom Williama Wto 03 Lut 2015, 17:22

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Parterowy dom o niskospadowym dachu pokrytym brązową dachówką. Zbudowany ze dobrej jakości materiałów. Ma dobrą izolację i działającą klimatyzację.
Wchodzi się do sieni, a z niej do dużego pokoju dziennego z otwartą kuchnią. Jest tu też dość miejsca, by postawić duży jadalniany stół. Korytarz po lewej stronie prowadzi do łazienki i dwóch pokoi, a mały korytarzyk przy kuchni kryje małe pomieszczenie gospodarcze i przejście do garażu. Garaż mieści jeden samochód.

POPRZEDNI DOM

RZUT TEGO DOMU, ORIENTACYJNY
KLIK, SZCZEGÓŁOWO:


101Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 00:12

William Parker

William Parker
Oho, pewnie by obraziła jakże poważnego księgowego.
- Ja się droczę? - spytał. - Nie do wiary - westchnął i jedną, wolną dłonią wsparł się o blat, zaciskając na nim delikatnie palce. - A o jakim dniu jeszcze? - spytał. Najwidoczniej będzie teraz udawał głupiego, bo mu też to pasowało.

102Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 00:20

Trish Levy

Trish Levy
Już chciała lecieć po telefon i pokazywać mu te wszystkie razy, kiedy "nie mógł się spotkać" i "wyjeżdżał". Nie z nią takie numery, e-e, ona swoje wiedziała, już nie jeden kit jej wciskał.
- Powinieneś takie zapamiętać, Williamie. - Odpowiedziała po parkerowemu i zaplotła ręce pod piersiami, co poskutokowało tym, że ręcznik się odplątał i zaczął opadać. Trish złapała go w locie i ponownie się zawinęła. Teraz była obrażona, więc nie dla psa kiełabasa, o! - Też zacząłeś, ale inaczej niż dzisiaj.
Dzisiaj zaczęli randką na trójkę z zimną nóżą na danie gówne. Taka twarda, że aż zęby wypadały. Oczywiście, że nikomu by o niej nie powiedziała, jednak jej ptasi móżdżek myślał o alibi na w razie co. A jeśli miałaby wspominać, że miło spędzali czas, to chciałaby, żeby była to prawda! Tak gasić dobrego człowieka ze szczerymi chęciami, wstyd!

103Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 00:27

William Parker

William Parker
Ha, to zdziwiłaby się, gdyby wyszło, że faktycznie każda "wymówka" była prawdą u Parkera. Prawdopodobnie znowu go wyjazd czekał, może nawet dłuższy, ale tym się nie chwalił, bo nie miał takiej potrzeby.
- Za dużo mam na głowie, by o wszystkim pamiętać - uśmiechnął się do Trish uroczo, ale nie liczył na to, że uzna to za dobre usprawiedliwienie. Nie czuł się w obowiązku do tłumaczenia się. Ot, swoboda i tyle u tego całego księgowego.
- Bycie obrażonym do ciebie nie pasuje, Pats - stwierdził, ściągając drugą rękę z jej talii i też się nią wsparł o blat kuchenny. - Zresztą, to rzadki widok, naprawdę - dodał po chwili.

104Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 00:37

Trish Levy

Trish Levy
Całe szczęście, że Trish ciężko było czymkolwiek urazić, bo inaczej Williamowi oberwałoby się za te słowa o pamiętaniu. A tak, to Levy przyznała mu w duchu rację, bo sama często zapomniała o różnych, nawet ważnych rzeczach.
- Jeśli nie zamierzasz z tym nic zrobić, to przynajmniej idźmy spać. - Mruknęła, unosząc dumnie brodę i patrząc gdzieś w okolice lodówki. A, bo nie wiem, czy William wie, ale Trish zostaje, ehehe. Dziewczynie też zrobiło się cieplej na serduszku, że nie nazywał jej po prostu Trish, jak wszyscy. Moze był to jakiś psychologiczny mechanizm, którego działa Patricia Levy nigdy by nie zrozumiała? - Rzadki, bo rzadko kto mnie tak - totalnie szepnęła sobie w głowie - wkurza.

105Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 17:42

William Parker

William Parker
Och, pewnie by się zdziwił. Chociaż, może nie? Może by się spodziewał, że dostałby za taki tekst? Nie raz i nie dwa dostawał, z różnych powodów. I różnie to się skończyło, gorzej lub lepiej, ale przecież nie będę wytykać wszystkiego, kiedy i od kogo, i za co dostał Parker, a przy tym - jak to się skończyło.
- Spać? - spytał, a zaraz, jakby na potwierdzenie słów, ziewnął, przesłaniając usta dłonią. No cóż, wykorzystywała w tym momencie jako taką dobroć serca księgowego, bo przecież był w posiadaniu takiego. - Można iść - westchnął po chwili, a na jej odpowiedź, że rzadko kto ją tak wkurza, zaśmiał się.
- Niektórzy mają ten talent, inni mają inne i tyle - odparł i wstawił to, co miał, do zlewu. Ot, porządek musi być. Kiwnął do Trish. - Zaraz ci dam jakąś koszulkę.
I poszedł w stronę swojej sypialni, w której spać zamiaru nie miał. Pójdzie do drugiej, tej gościnnej i tyle.

106Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 12 Mar 2015, 18:06

Trish Levy

Trish Levy
Trish już nic nie powiedziała (Alleluja!), tylko poszła za Parkerem, wzięła koszulę i burknęła "Dziekuję", po czym wyszła. Tak, poszła do gościnnego! Wciąż musiała być obrażona, a więc zapewnienie mu cycków do tulenia w nocy mijało sie z jej założeniem.
Zamknęła za sobą drzwi i wskoczyła do łóżka, wciskając twarz w poduszkę.
Dlaczego tak się opierał? Może był gejem? Ale taki William Parker jako gej byłby startą dobrego materiału genetycznego! Nie chciał jej? Niee, to mało możliwe. Trish była przyzwyczajona, że była rozchwytywana jak ciepła bułeczka, jakby była jedyna na całym stoisku. W Vegas szło jej świetnie, nie tylko w karierze tanecznej... Potrafiła urobić prawie każdego i doprosić się takiego prezentu, jaki akurat jej się wymarzył. Nie rozumiała, dlaczego wiec William ją odpychał, kiedy już raz było tak blisko... Może nie chciał grzeszyć? Trish otworzyła szeroko oczy. W końcu William nie miał żony i może wciąż jest prawiczkiem?
A potem przypomniała sobie wspólne pisanie CV i stwierdziła, że na pewno nie był prawiczkiem. Ani impotentem.
Na takich rozmyślaniach minął jej czas do zaśnięcia. Potem śniła o Papie Levy, który mówił jej to, co zawsze gdy nie poszło jej w szkole: Dziecko, z taką twarzą i takimi cyckami nie potrzebujesz edukacji. Naucz się tego używać. Potem klepał ją w tyłek i wysyłał po piwko do sklepu.
I zapewne nastał ranek.
Pat była przywyczajona do bardzo wczesnego wstawania, obudziły ją więc pierwsze promyki wschodzącego słońca, które wpadły przez okno, którego zapomniała zasłonić w nocy. Na paluszkach zakradła się do łazienki, wcisnęła się w sukienkę, umyła zęby szczoteczką Williama, po czym poszła do kuchni. Obudził się w niej chochlik, który gorąco pragnął uderzyć metalową łyżką w patelnię lub garnek, ale powstrzymała się. Wzięła z lodówki coś do jedzenia, butelkę z wodą i chwytając buty w garść wyszła z domu.
Oj, jeszcze tu wróci. Jeszcze się nie poddała.


zt

107Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Wto 24 Mar 2015, 18:00

William Parker

William Parker
/ po przeskoku, 10.06

Ponad dwa tygodnie nieobecności w Old Whiskey sprawiły, że minimalnie księgowy zatęsknił za tą dziurą. Przesiadywanie na północy, w co można wliczyć i miasta Stanów Zjednoczonych, i Kanadę, w której trochę siedział, sprawiły że Parker jednak za tym gorącem zatęsknił. Co prawda, temperatura mogłaby być niższa, no ale nie będzie narzekał.
Ostatecznie, wrócił kilka dni temu, jak zwykle - późną nocą, bo wtedy było najlepiej. William wcześniej zadbał o to, by załatwić niezbędną do założenia klubu papierologię, choć nie uśmiechało mu się pracowanie za darmo. Całe szczęście, że jeśli chodziło o księgowość, to tutaj chcąc nie chcąc (bardziej chcąc) mógł zarobić, bo... praca w końcu, o.
Stąd też milczenie u Parkera. Wszakże nie dało się za dnia zauważyć, że ktoś był obecny w tym domu, to jednak pod wieczór jakieś światło się paliło. A Will to po nocach siedział z papierzyskami. Nie dość, że na nowo musiał całą dokumentację uzupełnić, posegregować według dat (od najstarszych do najmłodszych), potem alfabetycznie, to jeszcze dochodziły kolejne papierzyska. Większe czy mniejsze - zarówno jedne, jak i drugie miały znaczenie dla pedanta/ księdza/ księgowego/ Świętego/ narcyza i tym podobne, aż pozapominałam, czym się zajmuje.
Tak więc - papiery uzupełniał, obliczenia robił. Wyliczał i średnią, i powyższą, i poniższą, poboczną pewnie też zaszalał, nałożył poprawki ewentualnych błędów, które zapewne odnotował na odosobnionej kartce, przypinając do danej koszulki w niewielkiej teczce. Nowe umowy natomiast spisał na boku, zatwierdził swoim powtórzeniem i skinięciem, kiedy na stoliku do kawy piętrzyły się niewielkie, acz zauważalne stosy bzdurnych papierków, w jakich mężczyzna zatracał się bardziej niźli między udami lub piersiami spotkanych kobiet.
Nie zmieniało to jednak faktu, że jak William pracował - to porządnie. Było spisane wszystko, podpisane niemalże wszędzie, kopie zrobione, pokwitowania odbioru i podpisu, umowy nie latały, a poszczególne faktury były spięte ze sobą równiutko, byleby tylko którakolwiek z nich się nie wybrała. I choć jest to przerażające, to samemu Parkerowi to nie przeszkadzało. Najważniejsze było w końcu, żeby to on się w tym odnajdywał.
Przygotował jedną księgę dla Bakera od warsztatu, a potem od stacji benzynowej. Następne dwie zostały poświęcone Betty, aby te uzupełnić. Niedługo potem Parker zabrał się za wypisywanie umowy i uzupełnienie dopiero co otwartego - przynajmniej w świecie rachunkowości i w mniemaniu Parkera - klubu.
I to wszystko spisywał, i podsumowywał, że aż się zmachał i spalił ze dwa papierosy, zapił trzema mocnymi kawami i dwoma aspirynami. Tak też kończył swoją robotę natenczas, naliczając całkiem ładną sumę, bo jednak się nie robił.
Zobaczywszy jednak to, że nadal umowy nie zaniósł Ramirez - myśl ta go zniechęcała do życia wręcz - wziął, ogarnął się i wyszedł.
Alleluja, koniec posta.

/zt

108Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 22:06

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
/ początek

Nienawidziła porannych zmian ale czasami się przydawały, zwłaszcza jeżeli miało się zamiar odwiedzić przyjaciela. Tak więc popołudniem zastukała do drzwi Willa. Po mieście już krążyły plotki co się stało w Vivie. Miała nadzieję, że jest cały i przy okazji chciała się dowiedzieć czy ktoś inny również nie nabawił się nowych oparzeń.
-Will? Jesteś?- zawołała bo coś długo nie otwierał.

109Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 22:37

William Parker

William Parker
/ początek, na drugi dzień zapewne

William pewnie zdążył wrócić, ogarnąć się i spać do białego, upalnego rana, całkowicie zapominając o tym, co się wydarzyło w Vivie. Tak naprawdę to może nie tyle, co zapomniał, a mężczyzna po prostu odsunął te myśli na bok, woląc się wyspać.
A pewnie zdążył zgłodnieć to był w trakcie przygotowywania jakiegoś dania z bekonem, bo na to akurat miał ochotę i ostatnio oglądał jakiś film z Bejkonem, to tak mu przyszła ochota i tyle, no. Jednakże musiał to przerwać, bo usłyszał pukanie do drzwi, więc na szybko wytarł ręce i przeszedł przez salon do drzwi frontowych, które otworzył na oścież i machnął ręką, by Beth weszła do środka.
Tym razem sam się pokwapił, by się przechylić i ucałować kobietę w lico.
- Jestem, żyję i się trzymam - odparł i mrugnął do niej, więc niedługo nabawi się tiku nerwowego i będzie mrugać, o. - Zjesz? - spytał, bo pewnie lekarka zdążyła wyczuć zapach przygotowywanego obiadu, jak i zobaczyć broń na stoliku pod oknem.
Will zamknął za Beth drzwi i uśmiechnął się pinknie do kobity.

110Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 22:47

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Roberts weszła do domu w którym roznosił się zapach bekonu i czegoś jeszcze. Nie mogła rozpoznać czego ale pachniało niebiańsko, aż jej ślinka napłynęła do ust.
Rzuciła gdzieś na jakieś krzesło torebkę i powędrowała za Willem odpowiadając uśmiechem na jego uśmiech no i oczywiście dając mu zwyczajowego całusa na dzień dobry. Jako, że miała długą lenią sukienkę i sandałki z cienkich paseczków, bez szpilek to musiała wspiąć się na palce.
- Oczywiście, że zjem. Domowym jedzeniem nigdy nie gardzę.- ponownie się uśmiechnęła i zerknęła na leżącą broń.
- Słyszałam co się w Vivie stało.- tak to był temat numer jeden dzisiejszych plotek w przychodni.

111Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 22:51

William Parker

William Parker
Na szczęście, William nie miał sposobności, by zapieprzać w fartuszku. Ot, zwykły strój, lekki; dżinsy i jednokolorowy T-Shirt, choć wydawałoby się, że to i tak za dużo jak na taką pogodę.
- W to nie wątpię, bo sama za często nie robisz - powiedział rozbawiony. Jemu od czasu do czasu się zdarzało, choć pewnie przygotowane przez niego dania na pewno nie zaliczałyby się do wyśmienitych (nie można być we wszystkim boskim, no nie?), ale są zjadliwie i człowieka nie zatruje. O ile nie chce.
Parker pewnie wyciągnął talerze czy sztućce, przewracając bekon na drugą stronę, a gdy Beth wspomniała o Vivie, to spojrzał na nią kątem oka.
- Ta. Nikt nie wie, co i kto to zrobił - powiedział, niezbyt zadowolony z tegoż wydarzenia. - Na szczęście szybko zauważono, choć i tak Jim z Clausem będą musieli sobie nowe motocykle ogarnąć, a reszta więcej wyłożyć na naprawę.

112Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:02

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Jesu Will za dobrze mnie znasz.- pokręciła głową i usadowiła swój zgrabny tyłeczek na stołku. Naprawdę żałowała, że Will nie mam na sobie fartuszka. Już miała wizję jak troczki mu się zabawnie nad tyłeczkiem bujają.
- No trochę o tym w miasteczku gadają. .- dodała bo jednak wielkie ognisko przed Vivą w centrum miasta nie mogło przejść niezauważone.- Pewnie szeryf na dniach do was zapuka. - dodała jeszcze podpierając brodę na dłoni.
- Czyli pomijając motocykle, nikt nie ucierpiał?- dopytała jeszcze.

113Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:10

William Parker

William Parker
- Aż się zasepleniłaś - powiedział rozbawiony, wyciągając jedną, ale pustą, szklankę. - Będziesz coś piła czy później kawę? - zapytał.
- Mam nadzieję, że nie, bo nie chce mi się gadać z psami - prychnął, dokańczając podsmażanie. - Chociaż lepszy szeryf niż Cooper, jak mi się wydaje na ten moment, ale nie wiem - oznajmił po dłuższej chwili zastanowienia, kończąc smażenie i mógł zaraz nałożyć obie porcje na talerze.
- Z moim motocyklem dużo się nie wydarzyło. Ot, do wyczyszczenia jest, bo okopcone blachy, więc to nie taki duży problem. A tak to nikt nie ucierpiał, chyba że Claus czy Jim, którzy byli wkurwieni z Clusterem i Eastmanem oraz Ramirez, która się poryczała - sprzedał jej relację z wczorajszej nocy, a następnie postawił przed kobietą i talerz z posiłkiem, i sztućce. No, ewentualnie szklankę z napojem, jeśli taki sobie zażyczyła.

114Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:20

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Później kawę.- odpowiedziała na zadane pytanie czekając aż posiłek pojawi się przed nią.
- Nawet mi nie mów o Cooperze. Nie uwierzysz co on ostatnio zrobił. Skuł mnie.- i tutaj nastąpił spory monolog w którym Elisabeth opowiedziała Willowi całą akcję z młodym szczylem i aresztowaniem.
- Fuksiarz z ciebie.- lekko uniosła brew i wywnioskowała z tej opowieści, że pewnemu blondynowi nic się nie stało. Przynajmniej tyle skoro nie raczył odpisać na wcześniej wysłanego smsa.
- Smacznego.- odezwała się. Poczekała aż przyjaciel usiądzie i mogła zacząć posiłek. Wykupiłaby sobie abonament u Willa chętnie.

115Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:31

William Parker

William Parker
- Okej - powiedział i zmarszczył brwi.
- Pierdolisz - mruknął i wysłuchiwał opowieści o tym, jak to Cooper postanowił zrobić coś innego niż sypianie z Ramirez. Nie wiedział częściowo jak to powinien skomentować.
- Nie mają nic kurwa do roboty, a mogliby się zająć tęczowym przygłupem z motelu i jego bandą idiotów - skwitował z jakimś rozeźleniem i wyraźnym niezadowoleniem. Na słowa Beth o jego szczęściu w związku z motocyklem, kiwnął lekko i podrapał się po zaroście.
- Raz na jakiś czas zdarza się takie szczęście, chociaż nie ukrywam, że i tak myślałem o nowym motocyklu, ewentualnie dodatkowo samochodzie - przyznał po chwili zastanowienia. I także życzył jej smacznego.
- Pamiętasz może jak gadaliśmy o strzelnicy? - spytał, ale nie czekał na odpowiedź, bo zaraz kontynuował: - Będę się właśnie wybierał, więc jeśli chcesz to chodź ze mną i zobaczymy jak tobie to pójdzie - uśmiechnął się do Beth po chwili, zajadając niespiesznie posiłkiem.

116Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:43

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Proszę cię to był jakiś kosmiczny absurd.- Roberts do tej pory nie mogła uwierzyć w całe to aresztowanie.- Dobrze, że na mandacie się skończyło, bo chyba bym padła gdyby mi przyszło noc spędzić w areszcie. Przy tych żulach.- kobietę aż otrzepało z obrzydzenia. Zniszczyłoby jej to na pewno psychikę na całe życie a co najmniej na najbliższe dwa miesiące.
- W sumie jako księgowemu to samochód może ci się przydać. Będziesz bardziej nobliwie wyglądał pojawiając się u klientów, chociaż pewnie jak podjeżdżasz na swoim motocyklu to klientki umierają na ten widok.- roześmiała się lekko trochę się z nim drocząc.
W między czasie odebrała sms.
- Tak pamiętam. W sumie chętnie spróbuję. Ostatnio tyle się dzieje w miasteczku, że nie wiem czy samej nie kupić czegoś do obrony.

117Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Czw 02 Kwi 2015, 23:49

William Parker

William Parker
- Nie no to postarałbym się wpłacić kaucję i nie byłoby tego problemu. Gorzej, gdyby Cooper się uparł, że kaucji niet, to wtedy faktycznie przejebane - zaśmiał się do kobiety i pokręcił głową delikatnie.
- Czyżby? Nie zauważyłem, żeby szalały - powiedział narcyz, najwidoczniej nie przypominając sobie nawet Trish, która potrafiła zrobić sporo rzeczy, by tylko Will zwrócił na to uwagę. - Zresztą nie tylko do klientów, ale najwyżej gości, by podwieźć. Nie zawsze chce mi się zapieprzać do warsztatu, by wziąć samochód .
Uśmiechnął się nieznacznie.
- To wtedy po kawie od razu pojedziemy i zobaczymy, co bardziej ci podpasuje. I wtedy po strzelnicy do sklepu albo Bakera, jak wolisz - stwierdził po chwili.

118Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 08:31

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Założę się, że by nie pozwolił na kaucję.- skrzywiła się wymownie bo to byłoby naprawdę straszne. Nie wiadomo z kim by do takiej celi trafiła i czy by sobie dała radę. Nie, zdecydowanie lepiej było o tym nie myśleć.
- Och już nie bądź taki skromny.- roześmiała się. Myślę, że spora część damskiej populacji tego miasteczka z radością wskoczyłaby na siodełko twojej maszyny. W końcu widziała co miała przed oczami.
Pokiwała głową. Fakt samochód się przydawał. Oprócz prywatnych celów to pewnie i do wykorzystania w działalności klubu jak mogła się domyślać. Pewnych rzeczy i spraw nie dało się załatwiać tylko na motocyklu. To jednak pozostawało tylko w sferze domysłów Elisabeth.
- Świetnie. Mam tylko nadzieję, że niczego sobie nie odstrzelę.- dodała.- Ech i właśnie nie wiem. Powinnam u Boba czy u Sue. W sumie nie mam nic do ukrycia mogłaby być legalna a z drugiej strony....- wzruszyła ramionami. Ostatnio coraz bliżej Świętych była.

119Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 14:32

William Parker

William Parker
- Muszę być - mrugnął do Beth z rozbawieniem. - Chyba że wolisz mnie nazywać narcyzem. Z tym nie powinno być ciężko - zawtórował po niej śmiechem; dobrze, że nie słyszał o tym, ile osób z radością wskoczyłaby na siodełko jego maszyny, bo to zabrzmiało całkiem dwuznacznie.
- Postaramy się, żeby tak się nie skończyło - powiedział, przerywając posiłek, który i tak powoli kończył. - Zresztą, skoro jesteś lekarką, to nie powinnaś mieć problemu, jeśli coś się stanie, prawda? - spytał żartobliwie.
Will nic nie powiedział na to, gdzie Beth mogłaby zakupić broń, jakby bardziej przejęty był talerzami, które odnosił i włączeniem ekspresu do kawy. Parker odpalił papierosa, wolną dłoń wsparł się o blat kuchenny i po przyglądaniu się oknu, spojrzał na Roberts.
- Wiesz, u Bakera kupisz drożej, ale jest nierejestrowana, u Boba taniej, jednak spisze cię i w razie czego wiadomo kto ma jaką broń - wyjaśnił lekarce różnicę, właściwie to najważniejszą, no.

120Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 18:38

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Narcyzem? Ciebie? Daj spokój.- dołączyła się do śmiechu Willa. Zawsze uważała, że Parker jest facetem, który zna swoją wartość a przecież o to chodziło, by wiedzieć na co cię stać. Zresztą jego analityczny umysł często się przydawał i ratował tyłek. Trzeba to było doceniać.
- Daj spokój, jak sobie odstrzelę stopę, to jak będę chodzić w szpilkach? Już tam kij z obrażeniami ale życie bez szpilek.- tak buty na wysokim obcasie były jej miłością i choć czasem miała takie jak dziś- płaskie, to były sporadyczne wypadki.
W kuchni rozszedł się aromat kawy. Pewnie ja ją wypije to się jej ręce będą trząść i nie nie będzie trafiała w tarczę.
- A jak ty myślisz, co powinnam zrobić? Wiesz, że nie mam doświadczenia w takich sprawach.

121Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 19:03

William Parker

William Parker
Parker po krótkiej obserwacji lekarki, uniósł kącik ust do góry i skinął lekko.
- Jak wolisz - odparł, opierając się wygodniej o blat kuchenny. Dobrze, że chociaż ona go doceniała, bo jeszcze trochę a tego doceniania to będzie szukać gdzie indziej, gdyby czegoś takiego mu zabrakło. Wtedy to się jeszcze za nim stęsknią. Tak serio - raczej nie, ale nie wiadomo nawet czy sam Will by też tęsknił.
- No tak. Zapomniałem, że szpilka to jak część ciała dla ciebie, więc się zdziwiłem, że na takich płaskich przyszłaś - mruknął do kobiety, uśmiechając się delikatnie.
Po niedługiej chwili mógł podać kawy, co też uczynił, przechodząc do kanapy, przy której był właśnie ten stolik z bronią.
- Wiesz, w razie czego lepiej mieć niezarejestrowaną broń, jeśli zrobisz coś przypadkowo, nie?

122Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 22:01

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Te mi bardziej do sukienki pasowały.- pomachała stopą obutą w srebrne paseczki. Tym razem miała na paznokciach różowy lakier. Pasujący kolorystycznie do sukienki.
Ruszyła za Willem na kanapę i niepewnie przyjrzała się broni leżącej na stoliku. I jak ona niby miała z tego strzelać? Pewnie sobie zęby powybija labo brak uszkodzi. Tak tryb czarnowidztwa się jej włączył.
Roberts nie miała zamiaru robić niczego przypadkowo ale kiwnęła głową.
- W takim wypadku od Sue. Ciekawe czy mi sprzeda?- dodała.

123Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 22:10

William Parker

William Parker
- Dobra, dobra, nic nie mówię przecież - zaśmiał się, stawiając kawę Beth na stoliku, a swoją nadal trzymał w ręce i zajął ostrożnie miejsce obok.
Przyjrzał się kobiecie w zastanowieniu i zauważył ten niezbyt zadowolony wyraz twarzy, a przynajmniej sceptyczny. Tak dla niego to się prezentowało w tym momencie.
- Nie wiem, nie powinien mieć z tym problemu - odparł i napił się kawy. - Raz, że byliście na randce... - posłał tutaj Beth przekorny uśmiech. - ...dwa - przyjaźnię się z tobą, więc jako takie zaufanie musi mieć, czyż nie?

124Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 22:29

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Wzięła kubek z kawą do ręki i malutkimi łykami zaczęła sobie ją popijać. To ten Willa ulubiony gatunek, który zawsze sobie obiecywała kupić..
A po trzecie z nim spałam. dodała sobie w myślach ale na głos nie powiedziała, bo i po co. Sprawa między nią a Sue, chociaż pewnie Will by to tylko skwitował wzruszeniem ramion i tyle, albo by jej latami wypominał. Kto wie?
- Kurde jak skończy medycynę to ze spluwą też sobie poradzę.- uśmiechnęła się a w jej oczach pojawił się zapał. Zostanie strzelcem wyborowym a co.
- No cóż mam nadzieję, że się nie mylisz, bo o ile drugie może mieć znaczenie to pierwsze niekoniecznie.

125Dom Williama - Page 5 Empty Re: Dom Williama Pią 03 Kwi 2015, 22:36

William Parker

William Parker
Will nie miał sposobności wypominać, kto z kim sypiał. Przynajmniej nie robił tego świadomie. Tak czy siak - nie była to jego sprawa i nigdy nie zaglądał do łóżek innych osób, o ile one same go w to nie wciągały, żeby zobaczył. Wtedy sprawa potrafiła być nieco inaczej przedstawiona. Niemniej, nie zmieniało to faktu, iż Parker nie dociekał.
- Oczywiście, że tak - parsknął, przecierając dłonią swoją twarz. - A tego akurat nie wiem czy się mylę, czy nie. Sam nie jestem pewien i... nadal może mieć to znaczenie, chociaż kto tego Bakera wie - wzruszył ramionami i spojrzał na broń.
- Dopiero jak zdecydujesz czy chcesz broń, czy nie, to więcej się pokaże - przez to miał chociażby na myśli te całe rozkładanie i składanie broni i inne bzdury, o których wypadałoby pamiętać.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 5 z 11]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach