Biuro szeryfa i areszt

First topic message reminder :

Parterowy budynek z czerwonej cegły mieści w sobie zarówno biuro szeryfa jak i areszt. Wchodząc z głównej ulicy przez podwójne drzwi, stajemy przed zaszkloną recepcją, w której na dyżurce zawsze można spotkać jednego z funkcjonariuszy. Przechodząc korytarzem dalej, trafiamy na dużą salę, zastawioną kilkoma biurkami. To w nim przebywają stróże prawa, gdy akurat nie znajdują się na patrolu, zajmując się papierkową robotą lub przygotowując do wyjścia w teren. Za nimi można zauważyć drzwi prowadzące do gabinetu szeryfa w którym oprócz pokaźnego biurka, głównym wyposażeniem jest długi stół, przy którym toczą się rozmowy odnośnie aktualnych spraw. Z głównego korytarza wejść można także do aresztu, gdzie kilka cel czeka na swych gości.


/ początek

Zaraz za Cooperem wszedłem ja. Oczywiście miałem to co mieć powinienem, nie trzeba było i tłumaczyć co trzeba zabrać, bez paru rzeczy nigdy się nie ruszam. To trze miałem kamizelkę a w dłoni trzymałem strzelbę. Kiwnąłem na powitanie głową.
Po czym zacząłem sprawdzać sprzęt. Zawsze robię to przed akcją.

- A czy to jest ostateczna wersja? - Zapytała spoglądając na Reginę - W takim razie będą gotowe za kwadrans, bo... - tu spojrzała na notatki - tyle mieszania aż w głowie mi się zakręciło. - Wstała i poleciła zaczekać. Wróciła z gotowym zeznaniem i podsunęła go prawnikowi.

Prawnik przeczytał zeznania i kiwnął głową. Podpisał zeznania i to samo poradził Reginie.
- Już nic nie mów - warknął wściekły, wychodząc z Reginą z sali.
- Boże, następnym razem, woda w usta i nic nie gadasz!

/zt

Wyszła na korytarz za Smithówną i uśmiechnęła się do siebie, odprowadzając dziewczynę i prawnika spojrzeniem. Gdy zniknęli jej z oczu wróciła do swego biurka.

// 25.08.2013, koło 12:00

Tuż po przesłuchaniu Reginy,w  pokoju pojawiła się jej siostra. Także Sabrina przyszła z prawnikiem. Tym samym co starsza Smithówna - lecz teraz mężczyzna uznał, że będzie chyba bardziej bezczelny i nie pozwoli dziewczynie za dużo mówić.

/ 25.08.2013, koło 12:00

Wszedł sobie w kartoteką osoby, którą miał teraz przesłuchiwać w jednej ręce oraz kubkiem kawy (zapewne z prądem) w drugiej. Obie postawił na stole i spojrzał ponuro na adwokata. No świetnie zdawała się mówić jego mina.
- Johnson, dobry. - burknął i zajrzał do kartek. - No nieźle sobie poszaleliście tu widzę.
Pokręcił głową i westchnął.
- W porządku, formalności. Moje ulubione... Kradzież samochodu, ucieczka przed policją, zagrożenie na drodze, utrudnianie pracy policji, bla bla...
Podrapał się po głowie i spojrzał na niewinną buźkę Sabriny z niedowierzaniem.
- Przyznajesz się do tego?

Prawnik zabrał głos.
- Moja klienta przyznaje się tylko i wyłącznie do ucieczki przed policją. Nie miała nic wspólnego z kradzieżą auta. Co więcej, o tym, ze auto było kradzione, dowiedziała się po fakcie, jak złapała ją policja.

Milczał chwilę.
- Mhm. - burknął, nie wdając się w niepotrzebne gadki o tym, że średnio w to wierzy. Poprawił coś. - A była czegokolwiek innego świadoma? Dlaczego uciekaliście przed policją?
Spojrzał na Sabrinę i upił kilka łyków kawy.

- Moja klienta nie uciekała przed policją, a przed mężczyznami, którzy ich gonili - sprostował prawnik.
Sabrina patrzyła na swoje dłonie złożone na kolanach.
- Sabrina Smith była świadoma tego, że uciekła z domu. tak, do tego się przyznaje, jak i do ucieczki przed ochroniarzami. Jednak, to nie ona prowadził auto, więc nie można mówić o tym, ze to ona łamała przepisy drogowe.

- Zdecydujcie się. - burknął. - I skoro uciekaliście przez kimś to żadne z was tępaki nie pomyślało, że policja może uratować skórę? Nikt na to chyba nie wpadł, bo auto było kradzione o czym musieliście wiedzieć.
Odstawił z hukiem kubek z kawą, rozlewając odrobinę. Jak go to wszystko wkurwiało. Do tego te procedury, zasady. Nie można było porządnie wyciągnąć z osoby prawdy. I głupie prawnicze sztuczki.
- W porządku... Zapisuję do czego się przyznaje, ale to nie zmienia faktu, że chcąc, czy nie chcąc została wciągnięta w całą resztę.

- Auto okradła Regina Smith, wraz z Sashą Adnelem. Do tego się przyznała moja druga klientka - sprostował prawnik - przyjechała kradzionym autem w nocy, gdy Sabrina Smith - tu wskazał na dziewczynę obok siebie - spała. Następnego dnia jej siostra nie powiedziała jej o aucie. Dowiedziała się o nim, gdy siostra kazała jej wsiadać. a jako, ze gonili ich ochroniarze, nie miała zbyt większego wyboru. w jej mniemaniu. Nie ona prowadziła, była zależna od decyzji kierowcy.
- Tak było - dodała cicho Sabrina.

Sprostował wszystko w zeznaniu, nie widząc dalszego sensu w wierceniu dziury w brzuchu Sabriny, czy tam prawnika. Gdy skończył podsunął to w stronę dziewczyny, by podpisała. No i żeby prawnik mógł sprawdzić.
- Jeśli to wszystko to rach ciach i wynocha.

Sabrina oraz jej prawnik podpisali jej skromne zeznania. W przeciwieństwie do siostry, młoda Smithówna siedziała cicho. 
- Dziękujemy i czekamy na... decyzję sądu

/zt

27.08.2013 przedpołudniem


Gabrielle pojawiła się na posterunku z jedną, konkretną myślą w głowie. Dlatego nie skierowała swych kroków w stronę biurka, a ruszyła do gabinetu szeryfa. Denerwując się, ale pewna będąc swej decyzji. Zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Ma szeryf chwilę?
Minę miała podobną do tej, gdy została wezwana do współpracy z Cooperem. Chcąc się wykazać, zapewniała, że szeryf może pokładać w niej nadzieję. Czy się zawiódł? O dziwo McConnor nigdy nie rozmawiał z nią o tym czy powinna coś w swej pracy zmienić. Nic nie musiała czy szeryf po prostu nie miał w zwyczaju wytykać błędów?
- Planuję złożyć podanie do biura DPS.

- Właśnie, piekło. Piekło z którym jesteśmy sami. Gdybym była w DPS moglibysmy więcej zrobić.
Nie poddawała się w staraniach. Czuła, że szeryf będzie chciał ją zatrzymać. No przeca! Stanęła przed biurkiem i popatrzyła na szefa uważnie.

Postukał palcami o blat. 
- Siłą cie trzymać nie będeę. Ale tez nie obiecuję, że przyjmę cię znowu jak wrócisz z podkurczonym ogonem, Ramirez - odpowiedział szczerze - jaką masz pewność, że uda ci się trafić do pracy nad sprawami z Old Whiskey? Co jak skończysz jako krawężnik w Appaloosa?

To szeryf wiedział jak zagiąć swych pracowników. Ramirez na moment się zacięła, ale szybko uniosła podbródek dumnie i odpowiedziała.
- Postaram się, by nie skończyć jako krawężnik. Czy szeryf we mnie wierzy?
Jeśli on nie wierzył, to kto miałby?

- Ja mogę w ciebie wierzyć. Ale co z tymi w Appaloosa? Oni cię w ogóle nie znają - sprostował.

- Dlatego przyszłam prosić o list polecający - Odpowiedziała, denerwując się rozmową, która nie szła po jej myśli. A co jeśli szeryf odmówi? Pracowanie w Old Whiskey do końca życia, to nie jej cel.

46

Odmowa była jak cios w serce Gabrielle.
Już nawet nie chciała pytać dlaczego. Pokiwała głową, czując się jak mała dziewczynka.
- Dziękuję za poświęcony czas.

- Jeszcze się zastanowię, dobrze Ramirez? - powiedział, zerkając na nią.
- Zorientuję się...w DPS jakie mają wakaty.

Pokiwała głową i opuściła gabinet szeryfa, by wrócić do swego biurka. Opadła na krzesło bez sił i tępo spojrzała w monitor. Przeklęte Old Whiskey! Może gdyby siedziała w Tucson jej praca wyglądałaby zupełnie inaczej?
Teraz jednak nie było mowy o powrocie. Nie z mężem, który był powiązany z Appaloosa.
Gabrielle Rosita Ramirez Cooper postanowiła spróbować jeszcze raz za jakiś czas.

zt

// początek, 28.08.2013, rano
Morgan juz o wszystkim pomyślała, samochód z bronią i pieniędzmi zostawiła Autumn. Nie miała nikogo innego w tym cholernym mieście. Jednak miała optymistyczne podejście. Powie wszystko co am powiedzieć i ją puszcz, no nie? Ewentualnie potrzymają 48h i wypuszczą. Stała przed budynkiem i musiała zapalić papierosa. Była nad wyraaz spokojna jak na osobę, która me zeznawać i grozi jej deportacja. W końcu spaliła papierosa i przekroczyła próg biura. Podeszła do deski recepcji i nie uśmiechnęła się. Chyba każdy wie, że w sobotę ludzie robią lepsze rzeczy nić zeznawanie.
- Witam, przyszłam zeznawać-powiedziała wyciągając wezwanie.

Obok pojawiła się Gabrielle, która spojrzała na kobietę i ruchem ręki wskazała jej kierunek do pokoju przesłuchań.
Gdy dotarły na miejsce, a Ramirez zamknęła za nimi drzwi, zaprosiła do zajęcia miejsca i sama usiadła.
- Oficer Ramirez. Proszę się przedstawić i powiedzieć w jakiej sprawie przychodzi.
Oczywiście, że mogłaby sprawdzić, przeczytać wezwanie, ale Foxxy - Morgan może sama o wszystkim powiedzieć, tak? Powie bez ociągania, prawda?