Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom dr Hernández

Idź do strony : Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29 ... 31 ... 35  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 28 z 35]

1Dom dr Hernández - Page 28 Empty Dom dr Hernández Wto 19 Sie 2014, 00:19

Catherine Hernández

Catherine Hernández
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Opcjonalnie na podwórku znajduje się podjazd.

W domu rzadko pali się światło, gdyż młoda lekarka spędza większość czasu w pracy. Czasem słychać szczekanie psiaka za płotem. To Szczypiorek, żyjący wraz z Catherine.

~
Po ciężkim dniu dziewczyna wróciła do domu. Podjechała samochodem na podjazd i zgasiła silnik i światła. Jednak nie wysiadła od razu. Siedziała długą chwilę rozmyślając.
To na pewno jakiś kryminalista. Z gangu? Po prostu opryszek? Karze mi zrobić coś nielegalnego. Nie mogę... Co mi zrobi, zabije mnie? Policja go złapie, ale... ja... będę nieżywa... Potrząsnęła głową i wysiadła. Już słyszała radosne skomlenie Szczypiorka. Przeszła przez furtkę i zniosła ataki miłości kundelka. Wzięła go do domu i zamknęła drzwi na klucz. Usiadła przy stole w kuchni długo rozmyślając. Wiedziała, że nie zazna snu tej nocy...



Ostatnio zmieniony przez Catherine Hernández dnia Pon 13 Paź 2014, 20:56, w całości zmieniany 3 razy


676Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 13:05

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Ojej, chyba blondynce się zapomniało, że miała zabandażowaną lewą rękę i do tego bluzkę z rękawem jedynie 3/4, więc było widać jak byk. Ale oczywiście Sam nie zawiódł i przypomniał jej o tym, że powinna nawet po domu łazić w długim rękawie jakby było zimno.
- Co? - rzuciła szybciej niż pomyślała, a potem powiodła wzrokiem na rękę. Przełknęła ślinę, a po chwili uśmiechnęła się i spojrzała na niego. - Głupstwo!
Machnęła niedbale ręką, dla lepszego efektu.
- Zaczęłam kombinować w kuchni i oblałam się wrzątkiem. - serio, musi skończyć z tym łganiem, bo to zaczyna być uzależnieniem. - Chcesz coś do picia? Jedzenia?
Zmieniła szybko temat, chcąc też dyskretnie uwolnić rękę.

677Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 13:17

Sam Swarek

Sam Swarek
No raczej ciężko nie zauważyć bandaża na dłoni. Jednak nie miał powodów by nie wierzyć dziewczynie w oparzenie a jako, że była lekarzem to chyba wiedziała co z tym zrobić i jak zadbać.
- Uważaj trochę na siebie.- uśmiechnął się do niej.- Chociaż domyślam się, że poruszanie się z coraz większym brzuszkiem może stanowić pewne trudności. -W sumie wyciągnął rękę jakby miał zamiar go dotknąć ale zaraz schował ją do kieszeni spodni. Za cholerę nie wiedział czy może czy nie. Nic tylko walić głową w mur mu pozostało.
- Nic nie chcę. Dzięki. Nie musisz sobie robić kłopotu z mojego powodu.- zapewnił kobietę.

678Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 13:27

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Poruszanie się? Z coraz większym brzuchem? Oho, 3, 2, 1, boom!
- Że niby sugerujesz, że robię się niezdarna dlatego, że tyję?! - rzuciła, wyraźnie urażona. Ledwo sama mogła znieść ten fakt, a tu przychodzi taki facet i na dzień dobry wytyka jej to! No idzie zwariować.
I miał szczęście, że cofnął rękę, bo było ryzyko (około 120%), że znów by dostał. Jak nie plaskacza w twarz to solidny ochrzan, równie bolesny.
- Zjawiłeś się tak bez powodu, czy masz jakąś sprawę? - zapytała, odwracając wzrok i odchodząc w stronę kanapy, na którą usiadła i skrzyżowała ręce na piersi.

679Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 13:45

Sam Swarek

Sam Swarek
- Nie no.. nie o to mi chodził...- Samowi naprawdę nic złego nie przychodziło do głowy. Nie miał pojęcia jak się to działo, że jego troska została odbierana na opak.- Chociaż to fakt, że cię przybywa .. no ale to nie zmienia faktu, że nadal pięknie wyglądasz. Kobiety w ciąży są piękne.- cholera jasna plótł co mu ślina na język przyniosła, chyba powinien chociaż kwiatki mieć ze sobą. Gdyby Swarek poczytał w końcu coś o ciąży to by się dowiedział o huśtawce hormonalne a że nie czytał to się męczył.
- Bez powodu. W sumie to chciałem sprawdzić czy wszystko ok i pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś wyjść albo coś.- w sumie to chodziło mu o coś innego ale jak Cath jest zirytowana to nie ma co nawet tematu zaczynać.

680Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 13:58

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Siedziała taka trochę naburmuszona, a Sam dalej brnął w to bagno. Prychnęła, gdy rzucił, że przybywało jej. Zdawało się, że nie słyszy dalej paplaniny o tym, że jest piękna i takie tam bla bla.
Ale najprawdopodobniej zadziałało, bo westchnęła zrezygnowana.
- Wybacz. - zamruczała pod nosem, mając przebłysk empatii i domyślając się, że postępuje wobec niego nie fair. - Nie zmieściłam się dziś w swoją ulubioną sukienkę. Stąd ta ostra reakcja.
Odwróciła głowę i zamrugała niewinnie oczami ze smutną miną. A będzie coraz gorzej! Workowate ubrania, olaboga!
- Wyjść? - odżyła nieco, zaciekawiona. - Albo coś?
A potem wróciła rozpacz.
- Ale w co ja się ubiorę! - lament.

681Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 14:15

Sam Swarek

Sam Swarek
Nie wiele wiedział na temat niemieszczenia się we własne sukienki ale musiał to być dramat na skalę światową. No dobra znał Catherina na tyle by wiedzieć, że jest nieco próżna i czuła na punkcie swojej urody ale chyba będzie się musiała jakoś z tym wszystkim pogodzić. Chyba nie miała wyboru albo on pójdzie do Roberts po jakąś receptę na leki by w spokoju to znosić.
- No ale to w sumie dobry pretekst by się wybrać na zakupy, prawda? Joan pewnie chętnie się z tobą wybierze.- rzucił modląc się w duchu by to jednak nie on musiał nosić torby z zakupami.
- Na pewno masz coś co na ciebie pasuje w szafie a jak nie to możemy iść na spacer, i wtedy nawet nie musisz się przebierać. W sumie przyda mis się to nawet bardziej po całym dniu za biurkiem.- tak naprawdę najchętniej przebiegłby ze dwadzieścia kilometrów i padł potem na pysk by nie myśleć.

682Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 14:26

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Próżność to była jedna z jej mniejszych wad. Niestety.
Westchnęła po raz kolejny. Uznała, że Sam ma istny talent w poruszaniu drażliwych i niefajnych dla niej tematów.
- Pokłóciłam się z Joan. Ona mnie w ogóle nie rozumie. - oznajmiła Cath. No tak, bo liczyła się tylko ona, ona i ona. Wiadomo. No i zapowiadało się na to, że osobą od noszenia toreb z zakupami będzie jednak pan policjant.
Spojrzała na niego, zastanawiając się intensywnie, czy w tym w czym jest, może wyjść z domu. Zdecydowanie tak.
- W porządku. - zgodziła się bez żadnych zastrzeżeń, święto lasu. Wstała z kanapy i zaczęła się krzątać po salonie w poszukiwaniu okularów przeciwsłonecznych i kluczy. Do tego chwyciła smycz. A niech się Szczypior wylata przy okazji.
- Ja naprawdę nie rozumiem, czemu szeryf trzyma cię za biurkiem ciągle. Nie gadałeś z nim o tym? Zwariować by można. - oznajmiła, niezadowolonym tonem, próbując uspokoić psa, by nie skakał po jej białych spodniach jak jakiś pojeb. Okulary na głowę, klucze do kieszeni, smycz w dłoń i była gotowa do tych całych spacerów. O dziwo, miała na stopach płaskie buty, a nie milioncentymetrowe koturny.

683Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 14:46

Sam Swarek

Sam Swarek
-Och. -skomentował kiedy usłyszał, że pokłóciła się z Joan.- Na pewno się pogodzicie. - dodał i już był na tyle mądry by nie mówić, że Cath powinna od czasu do czasu posłuchać Joan bo to naprawdę rozsądna kobieta.W sumie to sam mógłby od czasu do czasu je posłuchać, może uniknąłby kłopotów.
Otworzył drzwi i przepuścił kobietę przed sobą jak na dobrze wychowanego młodego mężczyznę przystało. Mamusia byłaby z niego dumna.
- Nie przeszkadza mi siedzenie za biurkiem.- skwitował tylko wzruszeniem ramion. Z drugiej strony wiedział, że miał swoje za uszami by zostać uziemionym. Czasem tylko zastanawiał się ile wspólnego szałowymi akcjami pewnej policjantki miał wspólnego fakt, że sypiała z kimś z AP. Nie wiedział czy bardziej irytowało go to, że robiła karierę przez łózko czy sam fakt tego łóżka. W każdym razie to już powinien być rozdział zamknięty. Miał zostać ojcem i pojawiły się inne priorytety.
Chwycił dziewczynę za rękę i ruszył powoli przed siebie. Z boku wyglądali prawie jak normalna para a nie przypadkowi ludzie, którzy akurat spłodzili dziecko.
Intensywnie myślał nad tematem rozmowy ale wszystkie, które mu przychodziły do głowy wiązały się z ciążą. Zrezygnował więc i zapytał.
- A ty masz zamiar do końca ciąży pracować czy przechodzisz wcześniej na jakiś urlop?

684Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Nie 15 Mar 2015, 15:00

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Powinna posłuchać Joan i to nie raz. Na pewno wtedy wyszłaby na tym lepiej. Ale nie byłaby sobą i nie przeżyłaby tyle tego, gdy tak zrobiła. Były plusy i minusy. Więcej minusów, ale cii.
Wyszli na ulicę i rzeczywiście wyglądali jak zupełnie zwyczajna para. Do tego Cath na całkowicie zrównoważoną, przyszłą mamę. Żyć, nie umierać.
- Jak ci może nie przeszkadzać siedzenie za biurkiem? Nie wolisz w terenie? Zamykać opryszków? Jakieś strzelaniny? Akcje? - pytała, naprawdę zaskoczona stwierdzeniem Sama. Nie przeszkodziło jej to, by dalej narzekać na jego pracę. - Według mnie szef nie traktuje cię odpowiednio. Faworyzuje niektórych, a ciebie niedocenia.
O, takie jej zdanie. A, że trochę pomogła temu, by policjant został uziemiony to zapomniało jej się. Oj tam, oj tam.
Ale nie mogła oczywiście ominąc tematu, który to Sam uznał za rozdział zamknięty.
- I jeszcze ten wasz detektyw. To samo, faworyzuje kobiety, bo sam jest facetem. Proszę cię! Taka Gabrielle, co z nim sypia. Taka Lola, co jest w ciąży, a on ją na strzelaniny bierze. - żaliła się dalej, wpadając niemalże w monologowy trans. I dopiero po chwili zasłoniła usta dłonią, zdając sobie sprawę, że wygadała coś, czego nie powinna.
A zatem szybko zmieniła temat, korzystając z tego, że Sam zadał jej pytanie.
- Jak najdłużej będę pracować. Bez pracy zwariuję. - warto dodać, że zwariuje jeszcze bardziej. - Urlop wykorzystam teraz. Bo chcę wyjechać.
Miała nadzieję, że tą informacją zagłuszy nowość o Loli.
A tymczasem ruszyli dalej na Yellow Road.

2x zt

685Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 07 Kwi 2015, 22:47

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
-> z baru
Szły spokojnym tempem jedząc po drodze paluszki i popijać je sokiem pomarańczowym W końcu dotarły na meijsce.
- Nazwałabym go John. - odpowiedziała bez namysłu. Jednak ton głosu mówił, ze nie chce o tym rozmawiać. Źle zrobiła, że pokazała swoje uczucia i było to widać. Miała klucze od domu Cath, bo wysłano je do motelu, więc otworzyła drzwi i weszła do srodka. Tam zaatakował ich słodziachny kotek Szczypiorek.
- A to rozrabiaka. - powiedziała wpuszczając do środka Autumn. Pierwsze co zrobiła to pootwierała okna.

686Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 07 Kwi 2015, 23:17

Autumn Seymour

Autumn Seymour
- John? - powtórzyła. - Proste. Ale ma swój urok - pokiwała głową. Na wejściu natknęly sie na całkiem sporego psa i kota. Autumn usmiechneła sie i poklepała po głowie Szczypiorka.
- TO może ja dam im jeść.. - stwierdziła wchodzac do kuchni. Pewnie nasypała kotu i psu karmy.
- A inne imiona? Jakieś propozycje? - podniosła głos, by Foxxy ją słyszała.

687Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 07 Kwi 2015, 23:22

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Po chwili zamiauczal Napoleon kręcacy sie obok miski. Szczypior to byl pies, który merdał ogonem, gdy Foxxy szukała smyczy dla niego.
- Inne.. - powiedziała zamyślona. - To imię dla mnie wiele znaczy, więc inne nie przychodzą mi do glowy. - powiedziała całkiem szczerze głaszcząc biednego psiaka.
- Może jak jesteś Autumn, to może on powinien mieć na imię Winter? - zasugerowała znajdując smycz. Psiak oczywiście na nią naskoczył szczesliwy, że jakaś zywa dusza. Morgan się przewróciła i siedziała na tyłku bawiąc się z psem.

688Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 07 Kwi 2015, 23:28

Autumn Seymour

Autumn Seymour
Obejrzała sie na Foxxy sypiąc karmy do misek i posawiła psu na podłodze a kotu na blacie, żeby mu Szczypiorek nie wyżerał. Nie zamierzała pytać.
- Nie, nie. Na pewno nie. Muszę zrobić listę chyba - podeszła do psa i Foxxy.
- Idziemy? - zaptyałą, skoro juz nakarmiła stwory i dała im pić.

689Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 07 Kwi 2015, 23:32

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Foxxy siedziała na ziemi i spoglądała z dołu na rudą towarzyszkę.
- Przepraszam, nie jestem kreatywna. - powiedziała. Po czym skinęła głową. Wstała i zniknęła na moment, by pojawić się z nosidełkiem i paroma ubrankami dla dziecka.
- To dla Cath. - wyjaśniła. Po czym chwyciła smycz i ruszyła z domu. Pies musiał się wylatać i po zamknięciu baru, go tutaj odstawi. Na zapleczu będzie miał pelno miejsca. Oczywiście Szczypior wczesniej sie najadł i napił. Morgan pozamykała wszystkie okna.
- To ruszamy. - powiedziała zadowolona.
<zt x2> Bar u Foxxy

690Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pią 10 Kwi 2015, 00:05

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ z Appaloosa

I wreszcie wróciła. Miała nadzieję, że zastanie zwierzęta żywe, a dom nie zdemolowany. Przekręciła klucz i usłyszała głośne ujadanie. Uśmiechnęła się pod nosem i wkroczyła do pustego domu. No, nie do końca, bo w końcu były zwierzęta. Ale czuła, że jest pusty.
Musiała przywitać się z psem, który obskakiwał ją, mało nie sikając z tej radości. Nawet kot raczył wstać z parapetu, gdzie się wygrzewał i otarł się o nogi pańci i dał się podrapać łaskawie za uchem.
Gdy już ten ceremoniał został odbębniony Cath postawiła gdzieś z boku nosidełko i westchnęła. Usiadła na kanapę, zmęczona. Nadal obolała.
Gdy leżała tak w szpitalu, po dostaniu smsa od Sama, postanowiła sobie coś. Miała dość tego domu. Źle jej tu było. Miała hajs i musiała coś z nim zrobić.
Chwyciła lokalną gazetę i zaczęła poszukiwania domu na sprzedaż. O! Coś z basenem! Matko jakie drogie! Było ją stać, ale i tak. Wyczytała opis. Potem zadzwoniła i dopytała się szczegółów. Umówiła na oglądanie.
Bywała spontaniczna, ale to był jej szczyt.

Gdy wróciła z oglądania, miała już wszystko załątwione. Rach, ciach. Kupiła dom! Nie, willę!
Położyła się do wyra zmęczona. Musiała wypoczywać. A niedługo zacznie przeprowadzkę. Niech Sam żałuje! Menda jedna. Zostawić ją tak.

zt

691Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 20:38

Skittles

Skittles
/24/25.07.2013, późna, ciemna noc/

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. A bardziej łomotanie. Skittles dudnił pięścią w drzwi, żałując mocno, że Catherine zamyka się na noc. Miał nadzieję, że prędko mu otworzy, w końcu nie było czasu do stracenia. Na ramieniu wisiał mu Milo, który stracił już sporo krwi.

692Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 20:47

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ data, godzina, wiadomo

Zanim się Catherine zwlokła z łóżka, owinęła się satynowym szlafrokiem z przekleństwem na ustach. Otworzyła drzwi z zaspaną, a jednocześnie wkurzoną miną i wtedy zobaczyła Skittlesa. Na dodatek z jakimś wieszakiem na ramieniu.
- A... ty... Co? - elokwentnie wydukała z siebie i westchnęła, otwierając drzwi szerzej i wpuszczając go do środka. - Co ty znowu tworzysz?! Mało ci mordobicia?
Wyraźnie nie była w humorze. Kto byłby w środku nocy. A że myślała tylko o sobie to musiała pokazać to, obowiązkowo.

693Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 20:54

Skittles

Skittles
- Zamknij się. - warknął i wtoczył się do środka wraz z Milo.
- Musisz mu pomóc. Koleś będzie nam jeszcze bardzo potrzebny. - przyznał, kładąc go na kanapie i orientując się, że sam jest brudny od jego krwi. Bez namysłu ściągnął koszulkę i cisnął nią o ziemię.
- idę pod prysznic, zajmij się nim. - powtórzył, bardzo szybko rozgaszczając się u niej i kierując swoje kroki ku łazience, by niedługo umyć się żelem pachnącym jak guma do żucia.

694Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 21:05

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Gdyby tylko miała więcej sił to zapewne zaraz zrobiłaby więcej rabanu, że tak włazi i jeszcze do niej tak mówi. I jeszcze lezie pod prysznic. Naskarżyłaby Smithowi, o!
- Tyyyy... - mruknęła, a potem podleciała do kanapy. - Uważaj! Nie poplam jej!
Szybko przykryła czymś mebel i poległ zakrwawiony gościu na niej. Mogłaby się uprzeć i nie robić nic, ale zapewne nie byłoby to dla niej korzystne. Zatem wzięła torbę lekarską obok siebie i uklękła przy tym Milo, sprawdzając co takiego się z nim stało. W sensie szukając źródła krwawienia, chyba.
Na rozbierającego się Skittlesa nie zwróciła uwagi, bo zapaliła światło dopiero jak polazł do łazienki.

695Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 21:12

Skittles

Skittles
Skittles zniknął za drzwiami łazienki i zapewne pędko z niej nie wyjdzie.
Za to Milo, leżał na kanapie i spoglądał pustym spojrzeniem na Cath. ODdech miał świszczący i lico blade.
Milo był dość postawnym jankesem. Miał czarne włosy, liczne tatuaże z gołymi babami i innymi takimi na ramionach. Na oko był grubo po trzydziestce - pewnie w wieku Skittlesa.
Najbardziej przykuwającą częścią jego wyglądu były oczy. Miał tak jasne tęczówki, że przypominał momentami psa husky.
- Słyszałem wiele o tobie, Cath. - trochę zbajerował, bo wcale wiele o niej nie słyszał. Uśmiechnął się lekko, jednak zaraz na jego twarzy pojawił się grymas wywołany bólem.

Milo dostał w bark/ramię(?) w każdym razie kulka przeszła na wylot i dość mocno krwawił, przez co był bardzo osłabiony.

Kostki na inteligencję i zdolności manualne, próg 95. Przekraczając go udaje ci się oczyścić ranę bez większych przeszkód.

696Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 21:21

Catherine Hernández

Catherine Hernández
90 < 95 : /

Wolała się nie zastanawiać co tak długo Skittles może robić w jej łazience. Na pewno zmywa krew z siebie. Tak, tak. Chociaż i tak, nie byłoby jej widać za bardzo.
Uwagę swą skupiła na gościu z psimi oczami. Wywróciła oczami, słysząc bajerę i uśmiechnęła się lekko.
- Tak, tak. - odparła i odkryła ramię z materiału koszulki czy czegokolwiek co tam miał. Ugh, paskudna rana, na szczęście kulka nie była w środku. - Masz szczęście, nie będziemy się babrać w Poszukiwaczy zaginionej kulki. Przeszła na wylot.
A potem chciała oczyścić ranę i nie bawiła się w delikatności. Jednak nadmiar krwi jej w tym przeszkadzał. I może fakt, że wciąż była osłabiona.
- Eh, szlag... - szepnęła do siebie.

697Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 21:26

Skittles

Skittles
Mężczyzna jęknął z bólu, kiedy Catherine zabrała się do roboty. Jego oddech był coraz bardziej świszczący, a on - coraz bardziej zmęczony.
- Chyba wolę, kiedy kobiety obchodzą się ze mną delikatnie. - zażartował, śmiejąc się krótko i głucho, zamykając swoje piękne oczy.

Jeszcze raz te same kostki!

698Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Pon 13 Kwi 2015, 21:33

Catherine Hernández

Catherine Hernández
95 = 95 : /

Już miała na końcu języka, że w takim razie trafił pod zły adres, bo nie miała zamiaru obchodzić się delikatnie, ale nie odezwała się. Niepotrzebne te złośliwości. Facet i tak ledwo dychrał. Po co u dodawać zmartwień.
Po raz kolejny średnio jej poszło. Ledwo, ledwo.
- Może innym razem. - odparła, skupiona na ranie.

699Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 14 Kwi 2015, 18:32

Skittles

Skittles
Jeszcze raz te same kostki! Jeśli ci się nie uda tym razem - koleś traci przytomność.

700Dom dr Hernández - Page 28 Empty Re: Dom dr Hernández Wto 14 Kwi 2015, 21:36

Catherine Hernández

Catherine Hernández
90 ;_______;

Cath chyba była pijana, naćpana lub wciąż spała, bo nie potrafiła oczyścić głupiej rany. Kolo stracił przytomność, a ona się zestresowała jeszcze bardziej.
- Hej! Nawet nie próbuj mi tu umierać! - trzasnęła go po twarzy, by oprzytomniał. No i dalej próbowała ogarnąć ranę.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 28 z 35]

Idź do strony : Previous  1 ... 15 ... 27, 28, 29 ... 31 ... 35  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach