Motel "Rosie"

First topic message reminder :

O istnieniu motelu Rosie dowiesz się już wiele mil przed dotarciem do celu, a to dzięki licznym znakom i bilbordom. Stoi w strategicznym miejscu, przy wjeździe do Old Whiskey. Zachęca wielkim, neonowym bannerem, który świeci się na różowo, o ile oczywiście działają wszystkie żarówki; a z tym różnie bywa. Pośród piachu pustyni wyróżnia go bladoróżowa elewacja i całkiem liczna roślinność wokoło, o którą pracownicy motelu starannie dbają.
Motel składa się z dwóch części. Pierwszą jest parterowy budynek, w którym znajduje się recepcja oraz niewielka stołówka, gdzie goście mogą zamówić sobie coś do jedzenia. Nie ma co liczyć na wybitną kuchnię, ale alternatywą są tylko automaty z batonikami i kawą.
W drugim, większym budynku, mieszczą się pokoje. Do lokali na parterze wchodzi się bezpośrednio, zaś do tych na piętrze można dostać się jedną z dwóch klatek schodowych. Dostępne są pokoje jedno i dwuosobowe, wszystkie wyposażone w niewielkie łazienki. Każdy pokój ma przypisany numer miejsca parkingowego.

Cennik
Pokój jednoosobowy - 30$/noc
Pokój dwuosobowy - 40$/noc

Dnia 10.03.2013 roku pańskiego Anno Domini lokal został zakupiony przez szanowanego mieszkańca społeczności Old Whiskey - Jacksona 'Skittlesa' Jones'a.

Autumn zmarszczyła brwi i starała się zerknąć co też chowa w kieszeni dziewczyna i co zostawiła za sobą w pokoju. Przystanęła na moment, ale potem stwierdziła, że.. przecież włosy się farbuje, nie? Ale cycki nie pasowały. Westchnęła, obserwując ją, ale nie ruszając się na razie z miejsca. Bo po co? Skoro to nie ona. No chyba, ze zobaczyla co wciska do kieszeni i okazalo sie to interesujące..

Dziewczyna wciskała do kieszeni złożone banknoty. W każdym razie dotarła już do skraju ulicy, przygładziła włosy i ruszyla wzdłuż drogi.

Za rogiem Autumn mogła natknąć się na jeszcze jedną dziewczynę. Opierała się o barierkę, eksponując spore cycki i popalała papierosa. Obcięła Seymour z góry na dół i wyuzdanym ruchem strzepnęła popiół z papierosa.

Wzruszyła ramionami i poszła dalej. Pieniądze to pieniądze.
Przeszła za róg i dojrzała kolejną lalkę. Może to ta? W każdym razie nigdzie jej się nie spieszyło.
- Hej. Szukam Sugar. - zagadnęła. W głowie ułożył jej się mały plan.

Dziewczyna wyprostowała się i wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, gdzie jest.
Zacisnęła lekko usta, potem znów wsadziła między wargi papierosa.

- Och, szkoda. - westchnęła trochę zawiedziona i oparła się o barierkę tyłkiem.
- Bo miałabym do niej biznes, a tak to przejdzie koło nosa. Masz może do niej numer czy coś?

- Nie mam.
Dziewczyna ucięła rozmowę. Tymczasem w pobliżu zaczął kręcić się Taylor. Po chwili podszedł bliżej i łypnął na dziwkę.
- Jesteś pewna, że nie widziałaś Sugar, Cherry? - spytał chłodno. Dziwka ponownie pokręciła głową, ale w obecności członka gangu chyba byla mniej pewna swojej wersji.

Autumn może spróbować perswazji lub zdać się na Taylora, który raczej by dziwkę zastraszył. Jeśli wolisz po dobroci, to mnożnik na charyzmę, próg 30.

36

Spojrzała na mężczyznę i weszła mu w słowo zanim cokolwiek spróbował zrobić.
- Do trzech razy sztuka, hm? - nie miała pojecia czy by powstrzymała Taylora, ale na razie mogla sie wydawac jedyna rzecza stojaca miedzy dziwką a świętym.

Cherry spojrzała na Świętego, potem na rudą. Nie wiedziała, kim była, ale wiedziała, kim był Taylor. Przestąpiła z nogi na nogę, zaciągnęła się papierosem i nachyliła do Autumn.
- Nie było jej dziś w ogóle. Podobno ucieka dziś ze swoim... - urwała i przycisnęła palce do ust. - Ale ja nic nie wiem! - pisnęła.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, drugi rzut, te same zasady.

36

- A nie słyszałaś przypadkiem dokąd? Nie mówili między sobą albo coś? - zerknęła na Taylora. Jak na razie chyba szło okej.

Zagryzła wargi.
- Do jakiegoś dużego miasta. Chyba... gdziekolwiek. Byle stąd wyjechać... - spojrzała na członka gangu i zrobiła zrozpaczoną minę. - Nie mów Bakerowi, proszę! Myśmy... próbowały jej to wybić z głowy, ale nie słuchała! To nie nasza wina!
Taylor chyba nie był zadowolony.
- Znasz tego gościa? Cherry, wiesz, co to za typ?! - podniósł głos.

Kostki jeszcze raz! Jeśli uda ci się przekroczyć próg, Cherry powie wam coś o kochanku Sugar.

31

Miała ochotę kopnąć Tylera w kostkę. Przecież kobieta mówi, a ten się wkurza. Na razie to się bawili w złego i dobrego glinę jak widać.
- No dobra.. wiesz może co robi? Jak wygląda? Skąd jest? - miała na pewno bardziej uprzejmy ton niż mężczyzna.
- Może masz jednak do nich numer, hm?

Spojrzała na członka gangu, potem na rudą. Wyglądała milej, więc Cherry najwyraźniej uznała, że lepiej porozmawiać po dobroci.
- On... Wiem, że pracuje w West Market. Chyba nazywa się Lewis...
Po pytaniu o numer telefonu Cherry westchnęła, z kieszonki spodni wyciągnęła płaski telefon i wyszukała koleżankę. Przeczytała im numer do Sugar.
- Nic więcej nie wiem!

Uśmiechnęłą się do niej, zapisując numer na swoim telefonie. Potem zerknęła na Taylora czy ten chce się czegoś jeszcze dowiedzieć.

Taylor spojrzał podejrzliwie na Cherry.
- Dzwoń - rzucił rozkazująco do Autumn. - A ty - zwrócił się do prostytutki - Do roboty, za fajczenie kasy nie dostaniesz!
Odwrócił się i ruszył w stronę motocykla. Zawołał Autumn, by szła za nim. Zapewne nie zostało im zbyt wiele czasu.

Wybrała numer i podniosła telefon do ucha, czekając na sygnał. Ruszyła przy okazji za Taylorem, o mało nie potykając się o włąsne nogi, bo się zestresowala tym telefonem. No i co niby powie?
- Co mam powiedzieć? - rzucila jeszcze do Tylera, nim ktoś odebrał telefon.

- Żeby nie była głupią pindą - warknął Taylor.
Na szczęście Autumn nie musiała się stresować tym, co powie, bowiem jedyne co usłyszała, to kilka krótkich sygnałów. Potem połączenie się zerwało.
Taylor tymczasem usiadł na motor i odpalił silnik.
- No i co? - spojrzał wyczekująco na kelnerkę z Viva Maria. - Głupia suka - mruknął pod nosem. - Siadaj, podjedziemy do marketu.

---> West Market

- Nic. - wzruszyła ramionami i schowala telefon do kieszeni. Potem siadła na motocykl i złapała się porządnie.

zt --> do West Marketu

/parking przed motelem, ok 20.30/

Gdy Autumn z Sugar dotarły w okolice motelu, na jednym z miejsc parkingowych zapalily się światła motoru. Baker podniósł się z siedzenia i zagryzł papierosa w ustach. Oczywiście, wiedział już o wszystkim, co zaszło.
- Sugar, moja droga, jakże się cieszę, że cię widzę!
Ona miała chyba odmienne zdanie. Wciąż miała mokre oczy i pociągała nosem. Baker spojrzał na Autumn. Z tego co słyszał, nie zaszalała, ale ostatecznie - nie spodziewał się, że tak będzie.
- Dzięki, młoda, możesz już wracać do swojej roboty - powiedział tylko. Najwyraźniej rozmowę z prostytutką zamierzał przeprowadzić bez świadków.

Hej, jak nie zaszalała? Popisala się niesamowitym skillem! Tak, tak.
- Mhm. - mruknęła tylko, przeplotła włosy przez palce i poszła dalej. Z buta, do cholery. Puściła jeszcze Sugar, stając przed Sue i uśmiechnęła się lekko. Hej, w końcu jej nie spierdoliła!
Potem wróciła do Vivy.

zt

A Baker zapewne uciął sobie bardzo miłą i kulturalną pogawędkę z prostytutką. Jak była grzeczna, to może nawet odwiózł ją później do domu. Taki był z niego dżentelmen - dopóki nie usiłowało się go okraść.

zt

Viva Maria --->

Trysen zaparkował swoją bestią przed motelem. Głośno przełknął ślinę przypominając sobie karetkę, którą słyszał po drodze i uświadamiając sobie, że to być może Cukiereczek po prostu spieprzył ze swojego stałego miejsca zarobku. Szlag by ją trafił, jeśli nie ma jej tutaj.
Patrick rzucił się do przeszukiwania miejsc, na których najczęściej bywały honorowe członkinie gangu, wypytując je także o sarenkę w postaci Sugar.

Z jednego z pokoi wyszła właśnie Cherry, podciągając swoje czarne legginsy. Dziś miała na sobie jakąś futrzastą kurteczkę w kolorze fuksji. Było ją widać z daleka. Zauważywszy członka gangu, prychnęła pod nosem i oparła dłoń o wypchnięte biodro.
- Panie, coś taki spanikowany? Spieszy ci się? - zaśmiała się i sięgnęła do kieszonki kurtki. Wrzuciła do ust dwie gumy do żucia i zaczęła je intensywnie mielić.

Patrick prychnął.
- Ty lepiej gadaj, gdzie jest Sugar. - stanął przed dziwką i zbadał wzrokiem z góry na dół i z powrotem. - I nie pierdziel głupot, bo sprawa jest zajebiście ważna. - przełknął ślinę, starając się ukryć ze swoim zdenerwowaniem. Byle mu nie puściły nerwy...

Dziewczyna zastanowiła się chwilę, ale chyba nie miała zamiaru denerwować Patricka. żuła jeszcze moment różowa gumę balonową, po czym oznajmiła.
- Nie wiem, wyszła kilka godzin temu. A co? - Mruknęła-  Nie miała klientów i źle się czuła. Jutro pewno wróci do pracy.

- Jajco, co się głupio pytasz? - rzucił w jej kierunku. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć u niego zdenerwowanie. Rzadko kiedy tak na wszystko fuczał i hukał. Wrócił szybkim krokiem do swojej bestii, wycofał kawałek i ruszył prosto ulicą. Albo nic jej nie jest, daj los, albo spierdzieliła, czy zeżarły ją kojoty... wtedy dostanie w ryja od Bakera. Poświadczał w końcu, że pilnuje dziewczynek.

/zt ---> nicość