Kurza Ferma

First topic message reminder :

Teren fermy jest ogrodzony; jest to jednokondygnacyjny, podłużny budynek, w którego wnętrzu roi się od drobiu.
W budynku znajduje się kilka pomieszczeń. W wylęgarni przechowywane są zapłodnione jaja. Są one poddawane inkubacji, następnie trafiają na taśmę podajnikową, a z niej do koszy wylęgowych. Na kolejnej taśmie rozdziela się pisklęta od skorupek, które stanowią składnik paszy. Skorupki, nie kurczęta. Ptaki sortuje się wedle płci i szczepi. A co dalej? Kurczaki dzieli się na mięsne i te, które mają znosić jajka. Mięsne są wysyłane do odbiorców, natomiast nioski przenosi się do kurnika.

Frank zaprowadził Roya do szopy i wskazał należącą tam siekierę. 
- Broń? A to ja niby strzelałem?! - oburzył się - Moja broń moja sprawa!

15.10.2013, popołudnie

Vega po kursie zajechał do pracy oczywiście i spędzał czas wypełniając jakieś papiery. Dopóki nie otrzymał wezwania na kurzą fermę. Spakował manatki, wrzucił wszystko do vana i zajechał na obrzeża Old Whiskey. Zauważył już wóz Harpera (aż dziwne, że tylko jednego, skoro ponoć trup tu był, hehe). Wciągnął na siebie kombinezon z napisem CSI i ruszył śladem kolegi.
- Co tu mamy? - zagadnął, gdy już go odnalazł, razem z jakim gościem.

Roy przejrzał się siekierze.
- Nie mówię, że to ty strzelaleś. Jeśli nie masz nic do ukrycia, to na pewno nie jest problemem, abyś powiedział jakiej broni uzywasz.

Roy podszedł do Vincenta.
- Witam. W nocy była strzelanina, na podwórzu leży trup, jeden postrzelony został przewieziony do szpitala. Możesz popadać z tym gościem, nie mam już do niego siły.

- Pfff, strzelby. Winchestera? Cos jeszcze? - odburknął, zakładając ręce na piersiach. 
Spojrzał po Vincencie i znowu się skrzywił. Więcej ich matka nie miała?!

- No to pięknie - mruknął pod nosem i zerknął na mężczyznę. - Trup? Masz jego dane, czy NN?
Będzie musiał się cofnąć po sprzęt.
Spojrzał przeciągle na Roya.
- A co już wiemy? Tylko tyle, co mi powiedziałeś, czy masz coś więcej?

- Zmarły to Gary McRory, a ranny nazywa się Jamie Weasel. Obaj pracowali na fermie. W czasie strzelaniny był tu też niejaki Bob, który twierdzi, że nic nie widział oraz Frank, z którym właśnie skonczyłem rozmawiać. Mówi że udało mu się złapać jednego z napastników, ale został ogłuszony, a wtedy pochwycony uciekł. Gości, nie jest zbyt wylewny, może uda ci się coś jeszcze z niego wyciągnąć.

Wysłuchał go i kiwnął głową.
- Okej, spróbujemy... - przytaknął i ruszył do Franka. Pokazał mu swoją odznakę, żeby koleś nie miał wątpliwości z kim rozmawia.
- Podobno udało się panu złapać jednego z nocnych gości? Może go pan opisać?

Roy ruszył w kierunku zwłok. Może one powiedzą coś więcej o sprawie.

Roy odszedł od zwłok i udał się na obchód fermy. Może napastnik zostawił po sobie jakieś ślady.

35

- To bardzo nam pomoże - dodał. Potem uznał, że może po dobroci niekoniecznie pójdzie, więc dorzucił jeszcze ostrzegawczo: - Wie pan, jeśli pan go widział i odmawia zeznań, możemy pana pociągnąć do odpowiedzialności... Utrudnianie śledztwa i tak dalej - zacisnął usta i spojrzał na niego poważnie. No, teraz to już powinien śpiewać.

31

Roy obejrzał ślady butów, a następnie podążył za tropem.

Vincent:
Mężczyzna w końcu zaczął mówić.
- No dobra, to był jeden z tych... Świętych. Nie kojarzę imienia, ale to chyba jedne z tych braci Daltonów. Wysoki, chudy... w wąsami i takimi mysimi włosami.

Roy:
Ślady doprowadziły cię do bramy, gdzie leżał trup. Możesz obejść fermę jeszcze raz. 
Jeśli chcesz zauważyć ślady stóp uciekiniera - mnożnik na cechę SPOSTRZEGAWCZOŚĆ. Próg do przekroczenia - 25. Jak przekroczysz, widzisz ślady po ciągnięciu czegoś ciężkiego od bramy do szopy.

Vega wyciągnął notes i wszystko skrzętnie zanotował.
- Doskonale... Czy coś jeszcze pan sobie przypomina? - zagadnął jeszcze na wszelki wypadek.
- Jest tu może monitoring? - spytał po chwili i rozejrzał się po brzegach budynku.

36

Roy zauważył ślady prowadzące do szopy i podążył za nimi.

Mężczyzna nic nie powiedział. Ale Vincent sam mógł sprawdzić czy jest monitoring - mnożnik na spostrzegawczość, próg 30. 

Roy:
doszedłeś do szopy. Wygląda na to, ze ktoś tu targał cos ciężkiego.

51

Skoro facet nic nie powiedział, Vega zaczął się rozglądać nieco uważniej i po chwili faktycznie zauważył kamery. W takim razie ruszył do środka, by znaleźć jakąś dyżurkę czy coś, i zorientować się, czy mają tu nagrania, czy też szły do jakiejś firmy monitoringowej.

Monitoring był no i dyżurka też.. w sumie to kanciapa ciecia. Tam Vincent uzyskał pełne nagranie z nocy.

Wygląda na to, że to tutaj Frank zamknął włamywacza. Roy wyszedł z szopy i poszedł poszukać Vincentego.

- Ha - mruknął do siebie wesoło, obczajając nagrania. Znalazł odpowiednią datę, wystarczyło zgrać dane i mieli dowód jak się patrzy. Po robocie wyszedł na zewnątrz, sprawdzić tego trupa.
- O, Roy! - machną ręką do policjanta. - Nagranie z nocy - wręczył mu pen drive. - Frank raczył powiedzieć, że ich nocnym gościem był jeden z Daltonów, ze Świętych. Starszy, z wąsem. Mam zapisane... Znalazłeś coś jeszcze? Idę zaraz po sprzęt, będę zabezpieczać resztę śladów.

- Dzięki Vincent. - powiedział chowając pen driva do kieszeni. - Znalazłem ślady po ciagnieciu czegoś ciężkiego do szopy. Pewnie Frank ciągną tamtędy tego pojmanego włamywacza. Jeśli dasz sobie tutaj radę, to pojade do biura obejrzeć nagranie, a później odwiedzę tego postrzelonego pracownika.

Pokiwał głową. Wręczył mu jeszcze notkę z tego, co powiedział Frank o Świętym.
- Jasne, jedź - klepnął kolegę po ramieniu i skierował do vana, by zabrać ze dwie walizy ze sprzętem. Tyle tachania!
Zaczął od rozstawienia numerków i miarek, jeśli byla taka potrzeba. Raz, przy trupie, przy siekierze, przy śladach butów i śladach ciągnięcia, przy tym pobojowisku w szopie... Porobił zdjęcia, potem zapakował siekierę w folię i opisał. Dłużej zatrzymał się przy trupie. Znów zdjęcia, przejrzał jego ciuchy, zabepieczył dłonie. Wykręcił numer do Jonathana i poinformował, że ma ciało do wzięcia.
Zrobił odlew podeszwy, zaczekał aż się gips zestali i również wpakował w folię i opisał. Jeszcze trochę się tu pokręcił, ale wyglądało na to, że to wszystko. Obszedł zatem wszystko od nowa, zbierając z kolei te wszystkie fanty. Popakował walizki do auta, zdjął z siebie kombinezon i zaczekał pewnie na przyjazd Jonathana, albo kogoś innego, byleby dobry wóz był do zabrania ciała.
I tym sposobem zrobił się już pewnie późny i ciemny wieczór. Vega zawiózł dowody do biura i spędził tam pewnie jeszcze z dobrą godzinę, i w końcu, zapewne grubo po 22.00 wrócił do domu.

zt

17.10.13 południe

Roy podjechał radiowozem na fermę. Wysiadł z wozu i zaczął przeszukiwać teren. Interesowały go wszystkie rzeczy, które mogły świadczyć o bimbrownictwie.