Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Main Street

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 9 z 14]

1Main Street - Page 9 Empty Main Street Pią 16 Maj 2014, 15:02

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Główna ulica miasta. Przy niej znajduje się budynek radia OWWWR, bar Viva Maria i sklep z bronią. To także główna droga wyjazdowa z miasta, kierująca samochody na drogę ekspresową.


201Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 00:07

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Mężczyzna chwycił szczeniaka i podał go Loli. Chyba karykatura psiaka właśnie znalazła nową właścicielkę.
- Skąd? A przyjechaliśmy z Santa Monica - Odparł mężczyzna, wymnie się prostując. Jego towarzyszka roześmiała się an ten widok. Jednak nie skupiła się długo na mężczyźnie, bo Lola wskazała na Liluye, która się wycofała. Metyska chwyciła jedną z paszek, które walały się w torbie; podeszła do Indianki i zarzuciła jej na szyję.
- To na szczęście.
Lecz nie mówiła o szalu lecz o wisiorku z  żółtym kamieniem, który pojawił się na kobiecie, gdy tylko metyska zsunęła apaszkę z Liluye.

202Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 00:28

Liluye

Liluye
Lil nie lubiła kontaktu fizycznego i zbytniej bliskości z obcymi. To, że na Loco w domu wisiała bardzo chętnie to całkiem inna sprawa. Odsunęła się o krok gdy kobieta się do niej zbliżyła. Nie lubiła takich sytuacji. Nie czuła się komfortowo. Gdy metyska się odsunęła Lil spojrzała na wisiorek i odpięła go z szyi.
- Poradzę sobie. - mruknęła, oddając go kobiecie.
- Koty nie mogą mleka. - rzuciła do Cath i odeszła, z rękami w kieszeniach.

zt

203Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 00:51

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola nie słuchała jojczenia Catherine, wpatrując się w rybie oczodoły psiaka. Ten szczeniak wyglądał jakby się urodził na dnie oceanu przez te oczy!!
-Z Santa Monica?-zdziwiła się.-TU?-dopytała z niedowierzaniem.
Cóż, z Kalifornii to ona by tutaj ZDECYDOWANIE się nie wybrała.
-Zgubiliście się?-spytała z powątpiewaniem, nie mogąc uwierzyć co tacy odjazdowi ludzie robiliby w takiej wiosce.
Chwyciła bardzo niezgrabnie tą pluszową kulkę i jej macica się totalnie rozpłynęła.
-...boże.-zdołała z siebie wykrztusić, nie mogąc oderwać wzroku od tego boskiego stworzenia.
Trzymała go od siebie na odległość rąk, najwyraźniej nie radząc sobie z czymkolwiek co wymagało opieki. W końcu jednak przycisnęła go do swojej obszernej piersi.
O wiele trzeźwiejszym wzrokiem przyglądała się poczynaniom kobiety w kierunku Liluye. Zaklaskała w dłonie, widząc kolejną sztuczkę. Ale mina jej zrzedła, gdy jej "koleżanka" okazała się kompletnie nie być zainteresowana prywatnym, mini show i uciekła.
-Boże.-stwierdziła z dezaprobatą, przewracając oczyma.
Powróciła z uśmiechem do swoich nowych, superowych przyjaciół.
-Wozicie ze sobą całe zoo? Często wymieniacie zwierzyniec? Bo pewnie nie jest już taki rozkoszny jak dorośnie, co nie?-gaduła się rozgadała, zasypując ich pytaniami.

204Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 01:05

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No chwilę zajęło Catherine ażeby zaprzestała tego jojczenia. Było to trudne, bo kociak był rozkoszny i w sumie blondynka od dawna chciała mieć kogoś kto byłby nieco bardziej inteligentny i z charakterem. Szczypior był kompletnym przeciwieństwem tych cech. Ale i tak go kochała. Nawet mocniej.
- Boże, czemu wszyscy z takich pięknych miast przyjeżdżają na to zadupie. Co tu jest wspaniałego... - zamruczała w kocie futerko i spoglądała to na Lolę to na rodzeństwo.
Reakcja Liluye na to wszystko bardzo ją zmartwiła. Jezu, czemu ona się taka stała. Hormony? Powinna się cieszyć. No taki pogląd na to wszystko miała Cath, skoro Indianka nie chciała usuwać to znaczy, że się cieszyła, tak? Czemu życie musi być takie ciężkie!
- Wiem! - rzuciła do Liluye i wykrzywiła usta w podkówkę. Smutno jej się zrobiło, że przyjaciółka uznała ją na tyle głupią, by wyjaśniać takie rzeczy. Z tym mlekiem to przecież takie powiedzonko. Tak jak, że koty liżą masło.
- I czemu szukaliście Elmir's Dinner? Ta wizytówka... - dołączyła się do zestawu pytań Loli.

205Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 10:30

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Liluye może i oddała wisiorek kobiecie, ale chyba nie doceniła możliwości magii. Chwile potem jak odeszła, poczuła coś w kieszeni spodenek. Jak się okazało - to był ten nieszczęsny naszyjnik.
Lecz ani metyska ani jej towarzysz już nie zwracali uwagi na odchodzącej Liluye. Zaczęli pakować kapelusze i szmatki z powrotem do starej, skórzanej walizki.
- Jesteśmy przejazdem - odparła kobieta
- W Elmir's Diner mamy się spotkać z naszym agentem - dodał jej kompan.
- Stad od razu jedziemy do Phoenix na występ
- A potem do Austin.
- Jesteśmy w trasie
- Jako...
- Magiczne rodzeństwo!
Chwycili się za ręce, wyprostowali i ukłonili w pas przed swoja publicznością.
- To Eugene - metyska wskazała brata.
- To Eva - mężczyzna przedstawił siostrę - A to Stefan i Rodrigo - wskazał kolejno na kota i spa - I są wasze. Nie martwcie się, nie mamy wielkiego zwierzyńca, za duże koszta. Tak szczerze, to zrobiliśmy tę sztuczkę z pupilami pierwszy raz od...
- Od dwóch lat!
- Tak, od dwóch lat! 
Mężczyzna podrapał się po swojej blond łysiejącej głowie, lecz jego indiańska siostra upomniała go, ze wygląda jak małpa.

206Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 12:43

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Oczywiście, że kociak jest jej! I tak, by go nie oddała, nawet jakby użyli siły! I nie Stefan, a Napoleon. Stefan kojarzył jej się z tym dziwnym serialem o wampirach, gdzie wszyscy byli szczupli, piękni, a kobiety kładły się spać w pełnym makijażu i co najlepsze budziły się w idealnym. To takie niesprawiedliwe i zakłamane! Cath nie mogła się z tym pogodzić.
Uniosła jedną brew, gdy usłyszała o Phoenix. Wzdrygnęła się mimowolnie. Wspomnienia z tym miastem nie były zbyt przyjemne. Przynajmniej te ostatnie.
- Agentem? W takiej dziurze? Dziwne... - mruknęła, głaszcząc kotka po łepku, który mruczał i mruczał, a ona się od tego mruczenia niemalże rozpłynęła. Boże, miała iść właśnie do sklepu z bronią, by pooglądać różne rzeczy, a skończyła z mruczkiem w ramionach.
- Dziękuję za kotka. Ja jestem Catherine, a to... - spojrzała na Lolę, ale zamilkła. Zapewne druga blondynka będzie chciała się sama przedstawić, LUB NIE. Catherine szybko zmieniła temat. - I dobrze, że nie robiliście. Zwierzęta bardzo się stresują podczas takich sztuczek. Postarajcie się powstrzymać przed powtórzeniem takiego numeru.
Zaczęła ich pouczać, jakby pozjadała wszystkie rozumy. Typowe.

207Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 12:57

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola totalnie już wiedziała czemu tak nie przepadała za Liluye. Nie dość, że była dla niej wredna i brała ją za plastik bez uczuć, to była kompletnym party pooperem i do tego była człowieczą wersją grumpy cata. BOSZE!
Blondynka z paniką zaczęła patrzeć na to, jak rodzeństwo się zaczęło pakować.
-Och, już koniec sztuczek?-zapytała cichutko i tylko ciepłe, miłe, miękkie i niemalże pluszowe futerko żywego psa-maskotki było w stanie dać jej nieco ukojenia.
Jednak zaraz potem słuchała ich cudownej tyrady. Byli niesamowici. Mówili na zmianę. Zupełnie jak ten zespół... ER! Hmhmhm, czy oni też chcieli coś ukraść?
Zmrużyła lekko oczy, klepiąc z czułością po głowie pieseła, który okazał się być Rodrigiem.
-OJEJU, NAPRAWDĘ?!-pisnęła wysokim głosem, a wszelakie jej niepokoje i paranoje odeszły w niepamięć.-Jeju, jeju, dziękuję, jest taki wspaniały!-zaczęła się z nim bujać na boki.
Tak długo chciała mieć psa! A oni totalnie byli magiczni skoro ogarnęli jej marzenie!
-....totalnie musicie wystąpić w Elmir's Dinner!-wykrzyknęła nagle i spojrzała z nadzieją na tą dwójkę.-Musicie!-dodała, na potwierdzenie swych słów.

208Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 15:12

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Z torby, która wciąż leżała niezamknięta, nagle wyskoczył jakiś kocur. Dorosły, syjamski kociak, który zaczął łasić się do mężczyzny. Chyba wyglądało na to, ze to już był jego osobisty pupil.
- My się znamy na... - zaczął.
- Sztuczkach ze zwierzętami - dokończyła Eva, ucinając temat porad Cath dotyczących zwierząt. 
Euguene, nie zważając na towarzystwo zajął się głośnym kocurem, który domagał się pieszczot. W tym czasie Eva zwróciła się do Cath i Loli.
- Agent miał tu przyjechać z Appaloosa i mamy się wybrać razem w stronę Phoenix. - wyjaśniła. - I niestety, ale mamy napięty grafik i musimy szybko stąd wyjechać. Ten pokaz był pierwszym i ostatnim!

209Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 16:45

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola westchnęła na widok kolejnego zwierzaka.
-Spodziewałam się raczej tygrysa.-wyznała, rozbawiona, spoglądając na magika.
Wygięła kąciki ust do dołu. I potem wpadła na coś, spoglądając na Cath z rozentuzjazmowaniem.
-W takim razie t-o-t-a-l-n-i-e musimy pojechać was zobaczyć w Pheonix!-stwierdziła, łapiąc blondynką za rękę i podskakując w miejscu.
Miała urlop, tak? Czy miała coś lepszego do roboty? Nie. Mogła równie dobrze skorzystać z wolnego, co nie?!
Pieska ciągle przyciskała do siebie drugą ręką.

210Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 17:46

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Ojej. Wybuch entuzjazmu Loli nie za bardzo ucieszył Cath. I jak ona jej odmówi? Naprawdę nie miała zamiaru jechać do tego miasta. Co prawda było ono duże, ale wiadomo... wyjdź bez makijażu, z tłustymi włosami i w dresie do osiedlowego sklepu - na pewno spotkasz kogoś znajomego. Tutaj sytuacja była podobna.
Wysoka blondynka uśmiechnęła się nerwowo. Chociaż raczej dostała szczękościsku.
- Taaaak... Ale może wybierzesz się tam z twoim chłopakiem... - rzuciła, proponując inne rozwiązanie. Chętnie, by się wyrwała z Old Whiskey, ale... nie tam.
Spojrzała na dorosłego kocura i przytuliła swojego małego.
- Napięty grafik. Hm, musicie być popularni... - odparła na to i spojrzała na skaczącą Lolę. Pocieszne dziecko... To znaczy policjantka!

211Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 18:43

Mistrz Gry

Mistrz Gry
- Tygrysa mam w Sant aMonica - odpowiedział mężczyzna, biorąc kota na ręce.
- Koniec głupot, Eugene! - Eva pacnęła brata w tył głowy. Buchnął brokat, który wysypał jej się z dłoni. - Musimy iść! 
Mężczyzna pokiwał głową i z kieszeni spodni wyciągnął dwie, różowe koperty., Podał je Loli.
- To zaproszenia do Phoenix. A teraz... lecimy!
Eva chwyciła walizkę i pociągnęła brata za rękę. Pożegnawszy się, oboje udali się w stronę Elmir's Diner...

/zt

212Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 19:00

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Loli mina zrzedła i zmrużyła oczy, widząc, jak jej koleżanka się spina. Znała ją na tyle, by wiedzieć, gdy coś było nie tak. Nie wiedziała tylko CO. Sama się speszyła na wspomnienie o swoim chłopaku. Nie była pewna na czym z nim stoi po tym spotkaniu ze Skittlesem i jego wyznaniu. Miała mętlik w głowie. Ostatnio bardzo często się tak czuła. Właściwie bez przerwy.
-A ty nie chcesz?-spytała ze smutną minką, spoglądając na nią znad futra swego pupila.
Zachichotała, gdy Eugene przyznał się do posiadania tygrysa. Bardzo ławo było jej zaimponować!
Pisnęła, gdy dostała zaproszenia.
-O matko, na pewno będziemy!-powiedziała, nie schodząc z wysokich tonów.
Pomachała za nimi entuzjastycznie i z westchnieniem przeniosła wzrok na Catherine.
-Uwielbiam takie rzeczy!-wyznała, tuląc do siebie nową maskotkę.

213Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 19:26

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Większa blondynka natomiast milczała dopóki tamta dwójka nie poszła. Do tego nerwowo głaskała swojego nowego przytulasia. Pomachała tamtej dwójce, spoglądając długo za nimi.
- Nooooo... - odparła na wszystkie pytania Loli w bardzo elokwentny sposób. Odważyła się też na nią spojrzeć i zamrugała zielonymi oczami. - Noooo... dooobra.
Wydukała z siebie. Była tak wspaniale rozgadana, jak to zwykle miała w zwyczaju. Przełknęła ślinę i wróciła do swej dawnej formy.
- Oczywiście, że chcę! Ale wiesz. Zbliża się egzamin, mam pełno nauki, no... i... inne obowiązki. Praca i tym podobne... - odrzuciła włosy na plecy wyjaśniając i siląc się na przekonującą minę. Jeny. Dlaczego tak kręciła. Była okropna. Chyba w ramach pokuty pojedzie... No, ale spędzić miło czsas z Lolą to żadna kara. Tylko to Phoenix.

214Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 20:32

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola zmarszczyła brwi, gdy lekarka zdecydowała się w końcu przerwać milczenie. To wcale nie było podejrzane, że nagle tak zamilkła, a teraz odzywa się w taki sposób. Wcale.
Odłożyła Rodrigo na ziemię, nie chcąc, by jej obsikał czy coś. Miała nadzieję, że zaraz nie wpadnie pod auto. Musi się nauczyć, że trzeba się trzymać blisko mamusi!
-Tylko nie idź nigdzie!-pogroziła mu paluszkiem i podniosła się do góry.
I potem zwróciła sto procent swej uwagi na Catherine, przysłuchując się jej.
-No dobra. To o co chodzi tak naprawdę?-spytała, nie kryjąc się nawet z tym, że nie dała się nabrać.
Otwarte karty to coś, w co powinna grać z każdym. Ułatwiłoby to jej życie. I może w końcu przestałyby się w nim odgrywać ciągłe telenowele.
-Nie! Nie idź tam! Nie idź!-pisnęła i podbiegła do psa na swych szpilach, gdy ten postanowił zagłębić się w przewróconym śmietniku.-Fuj!-zganiła go, podnosząc go do góry.-Jezu, opieka nad zwierzęciem to mordęga!

215Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 20:47

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Spoglądała nieco zamyślona jak Lola stawia swojego nowego pupila na ziemi i pokręciła głową, wzdychając. To nie był najlepszy pomysł i zaraz właścicielka sama miała się o tym przekonać. Jednak na moment zwróciła całą swą uwagę na Cath. Ta wyprostowała się jak struna i odchyliła lekko, gorączkowo szukając w głowie sensownego wyjaśnienia. Ziemniak. Tak, to było sensowne.
- Ostatnie wspomnienia związane z Phoenix nie należą do najmilszych, więc średnio mam ochotę tam jechać. Ale... W sumie może to nie taki zły pomysł. Zamienię złe wspomnienia na dobre. - wolną ręką odgarnęła włosy za ucho. Jej mały kocurek także zaczął się wiercić i kłuć ją małymi paurkami, czepiając się ubrania.
- Jezu, Napoleon, porobisz mi dziury w bluzce! - zamruczała do kotka, podczas gdy Lola zwróciła uwagę na psa.
Po chwili podeszła do niej i pogłaskała psiaka, który teraz znalazł się na powrót w objęciach niższej blondynki.
- Smycz. I jedzenie. To coś co kontroluje te małe bestie. - odparła uśmiechając się. Cóż, trenerką żadną nie była, bo miała najbardziej rozpuszczonego i nieposłusznego psa na świecie, ale co tam. - I lepsze zwierzę niż dziecko.
Wzdrygnęła się na samą myśl.

216Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 22:00

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Meksykanka słuchała jej uważnie, zastanawiając się o czym mówi.
-Co masz na myśli?-spytała, marszcząc brwi.-Jakie złe wspomnienia?-dopytała.
Lola w sumie nie wiedziała zbyt wiele o przeszłości drugiej blondynki. I nagle poczuła się bardzo tym zainteresowana. Nie miała pojęcia ani o rodzinie, ani szkole, ani dzieciństwie, ani czasie nastoletnim czy czymkolwiek starszej koleżanki.
Westchnęła.
-Tak. Poróbmy nowe wspomnienia.-uśmiechnęła się szeroko.-Te dobre!-zaznaczyła.
Może u niej też czas na pewne zmiany? Ostatnio każda pozytywna rzecz w jej życiu była przygniatana jakimś negatywnym kolosem.
Zaczęła wygrzebywać resztki jedzenia z sierści psa. Matko. Fuj!
-Brzmi prosto...-powiedziała powoli, gdy Cath zadała jej receptę na zapanowanie nad zwierzętami.
Lola również się wzdrygnęła na wspomnienie dzieci.
-Nawet mi nie mów!-westchnęła, przewracając oczami.

217Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pon 10 Lis 2014, 22:37

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Przemilczała dwa pierwsze pytania Loli. Jeszcze będzie na to czas i to odpowiedniejszy na historię blondynki. A nie przypadkowe spotkanie na ulicy. Do tego dwójka zwierzaków robiła się niesforna.
Optymizm Loli udzielił się Cath i zaraz też uśmiechnęła się szeroko i zastukała obcasami, przebierając nogami w miejscu.
- No dobrze, dobrze. - odparła i przyjrzała się przyjaciółce. - Hm... Czuję jakbyśmy się nie widziały wieki. Już sobie wyobrażam ile masz mi do naopowiadania. A ja chętnie posłucham!
Rzuciła i przystawiła palec wskazujący wolnej dłoni do policzka, w geście zamyślenia. Spojrzała gdzieś w bok w przestrzeń.
- No właśnie... Trzeba się spotkać, wypić i pogaworzyć. Byle nigdzie daleko, bo... nie mam aktualnie prawa jazdy! - wypaliła, oczywiście na totalnym spontanie, bo wpierw gada, a potem myśli. Zawstydzona podrapała się po tyle głowy. Jezu, jak jej to opowie to będzie musiała kręcić w niektórych momentach. Mniejsza o to. Mistrzu zmiany tematu.
- A ty mi o tym twoim chłopczyku, którego dziwnym trafem wciąż prawie nie znam i ledwo o nim słyszałam! - dodała i pogroziła Loli paluszkiem.

218Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Wto 11 Lis 2014, 10:32

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Panna Martinez zanotowała w głowie milczenie lekarki. Coś było na rzeczy. Coś, o czym wolała nie opowiadać. I wewnętrzny inspektor Gadżet Loli został tym faktem mocno zaintrygowany. Bo co takiego mogła ukrywać wyższa kobieta? Sekret na posiadanie długich nóg?
-Opowiesz mi o tym kiedyś.-stwierdziła tylko, uśmiechając się złośliwie, niczym prawdziwy skrzacik.
Uśmiech zmienił się na pełen satysfakcji, gdy Catherine dała się namówić. Była przekonana, że nie tylko jej samej brakowało tego typu wypadów!
I kąciki ust momentalnie jej opadły, gdy ta zauważyła, że pewnie wiele się u niej działo.
Bo... oj, działo się! I to mnóstwo! I policjantka niekoniecznie chciała o tym mówić. Cała ta sprawa z Naiche i Skittlesem, jej praca, której aktualnie tak jakby nie miała i... i to całe mnóstwo rzeczy, które były tak ciasno powiązane z wcześniej wymienionymi, że aż można było się złapać za głowę!
-Jestem przekonana, że ty też masz mi wiele do opowiedzenia!-odezwała się jednak zaraz, pozorując, że poprzednia zmiana ekspresji na twarzy to było zamyślenie.
Och, bo gdyby Lola tylko wiedziała w co wpakowała się głupiutka Hernandez...!
Meksykanka wybałuszyła oczy, gdy ta wypaplała, że nie ma prawa jazdy.
-JAK TO?!-wypaliła głośno i zaraz zakryła dłonią usta.-Coś ty zrobiła?!-ściszyła głos i zbliżyła się do niej.
Wciągnęła powietrze, gdy ta zmieniła temat.
-Ty mi tutaj nie odbijaj pałeczki, tylko się spowiadaj co żeś nawywijała, kryminalistko!-zażartowała.
Bardzo zgrabnie uniknęła odpowiedzi na jej pytanie. Bo w sumie nie wiedziała co jej powiedzieć. To było skomplikowane. Bardzo. Sama nie wiedziała co o tym myśleć. I co zrobić. Bo teraz cały czas trwała w jakimś dziwnym zawieszeniu. A chyba czas... czas był by się w końcu na coś zdecydować. A ona wcale nie chciała tego robić.
Egoistka.

219Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Wto 11 Lis 2014, 11:54

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Jedynym sekretem na posiadanie długich nóg było albo pozaziemskie pochodzenie, albo wzrost. Znając Lolę na pewno myślała o tym pierwszym. No bo skoro z taką łatwością uwierzyła w cudowną magię rodzeństwa to dlaczego, by nie wierzyć w zielone ufoludki latające w miskach, z takimi śmiesznymi czułkami i w ogóle. Na pewno wylądowały pewnej nocy w ogródku Catherine i zabrały ją zamiast krowy z pastwiska. W swoim statku kosmicznym dokonały pewnych zmian, robiąc z blondynki ideał.
Jednak prawda była inna. Cath była ideałem od urodzenia. Fakt!
- Taak, upijemy się i wyspowiadam się ze wszystkiego. - odparła, a na ustach pojawił się słodki uśmieszek.
Uważnie obserwowała Lolę, gdy ta jakby popadła w krótką zadumę. Oj, chyba mały skrzat miał bujne życie od czasu kiedy widziały się po raz ostatni. Na pewno. Osoba, która jest wszędzie i nie może usiedzieć pięciu sekund na swoim wielkim tyłku zaraz pakuje się w milion różnych spraw z czego większość to pewnie same kłopoty. Ach, ta młodzież. Nie to co poważni dorośli, tacy jak Cath, którzy emanują rozwagą i mądrością życiową.
Na szczęście długonoga nie miała bladego pojęcia (jeszcze!) o tym co się działo u Loli. No bo jakby wiedziała, to by się złapała za głowę lub osiwiała. Nie musiałaby oglądać oper mydlanych już nigdy więcej, miałaby taką po sąsiedzku.
W odpowiedzi na stwierdzenie wiele tylko wywróciła oczami i odrzuciła złote włosy na plecy jak w reklamach. Głupiutka! Od razu głupiutka. To, że jest uległa wobec pewnej wielce urokliwej osoby i robi głupie i idiotyczne rzeczy, by się przypodobać, jak mały kociak, to od razu od głupiutkich trzeba wyzywać. No i niestety Lola nie dowie się niczego jeśli chodzi o te sprawy. Bosz, chyba by zadusiła Cath na miejscu, a wyższa blondynka przecież nie wyda swojego kochanego Szefa!
- No podpadłam policji w Appaloosa i zabrali mi prawko na trzy miesiące. Podobno utrudniałam im pracę jak kogoś gonili. Ale to była pomyłka jakaś! - rzuciła pozornie niedbałym tonem i wywróciła oczami. Do tego rozłożyła ręce w geście bezradności z kociakiem uczepionym jednego przedramienia. Toć ona była zupełnie niewinna! Czysta jak dziewicza łza!
Potem spojrzała krzywo na Lolę. Kryminalistka?
- Oj tam, oj tam. - odparła z lekkim uśmiechem i rozejrzała się, zdając sobie nagle sprawę, że rodzeństwo dawno zniknęło, Liluye oczywiście oddaliła się bez słowa, a one tak tu stały i plotkowały jak stare babcie na targu.

220Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Wto 11 Lis 2014, 12:40

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
W liceum blondynka dałaby sobie coś takiego wmówić. Większość ludzi korzystała z jej naiwności i pewnie połowa lolowych mądrości to bzdury naopowiadane przez innych w żarcie, a niestety w ciągu tych kilku lat swego życia nie zdążyła jeszcze wszystkiego zweryfikować. Bo już tak na przykład wiedziała, że dzieci się nie biorą się z kapusty, która rośnie na elizejskich polach pod specjalną, cukrową pokrywą.
Wyszczerzyła się na jej propozycję.
-Jestem ZA!-wykrzyknęła wesoło.
Aż z tej radości ucałowała swoją miękką, puchatą i nieco śmierdzącą śmieciami kulkę.
Lola była totalnie poważną osobą. To, że jej życie była telenowelą nie było przecież jej winą!
Och, gdyby tylko wiedziała, że zauroczenie jej serdecznej koleżanki Smith'em było na tyle głębokie, by ta robiła jedną głupią rzecz za drugą! Szkoda tylko, że te głupoty pociągały ze sobą tak wielkie konsekwencje... Bo to tak, jakby teraz wpadła w ruchome piaski. Teraz jakikolwiek ruch sprawiał, że tylko zapadała się głębiej i głębiej w tej kryminalistycznej, ciemnej dziurze.
-COOOO?!-wypaliła.-OSZALAŁAŚ?! O czym ty myślałaś!-trzepnęła ją dłonią w przedramię.-Boże, totalnie musisz mi się ze wszystkiego wyspowiadać!-zadecydowała, tuląc do siebie Rodriga.
Westchnęła.
-Dobra, zbrodniarko. Masz szczęście, że mój pluszak potrzebuje kąpieli. Ale w tym tygodniu do mnie wpadasz i bez marudzenia opowiadasz mi o wszystkim!-wycelowała w nią palec z surową miną.-Buziaki!-pisnęła już wesoło i musnęła jej usta własnymi.
Pomachała i uciekła jej.
Jeszcze by coś od niej wyciągnęła!

/zt

uwalniam cię, bo nie wiem kiedy będę, a będziemy wychodzić!

221Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Wto 11 Lis 2014, 20:14

Catherine Hernández

Catherine Hernández
No nie przedłużając już tego i nie wypisując kolejnych przemyśleń, które były bardzo życiowe i bardzo poważne. Blondynka pogłaskała kiciusia i pomachała na pożegnanie Loli, która pognała gdzieś dalej, jak niesiona kolorowym wiatrem Pocahontas.
Sama Cath ruszyła stukając obcasikami. W stronę domu!

zt

222Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pią 19 Gru 2014, 13:00

Liluye

Liluye
/z domu
Poszła się przejść, bez Moiry, w sumie bez celu, po prostu musiała pomyśleć, a pies miał zajęcie w postaci konga. Z rękami w kieszeniach dreptała po chodniku i patrzyła w bruk.

223Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pią 19 Gru 2014, 13:05

William Parker

William Parker
<- areszt, po odwiedzinach Maro

Will akurat wracał z komisariatu. Nie był przesłuchiwany, a przyjaciół poszedł odwiedzić, by chwilę z nimi porozmawiać, nieco się dowiedzieć. Lekkie sińce podkreślały głębie jego ciemnoniebieskich oczu, zaś zadrapania na wysokości szczęki i przy nosie tylko uwidaczniały jego kości.
Szedł, stąpał i kroczył swobodnie z wsuniętymi w kieszenie spodni, dłońmi, aż w końcu zobaczył Liluye i zamiast spodziewać się slow motion i romantycznej ścieżki dźwiękowej, Will kroczył nieco szybciej, by wyrównać kroku z Indianką.
- Kiedy wróciłaś? - spytał i kiwnął na przywitanie.

224Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pią 19 Gru 2014, 13:11

Liluye

Liluye
Podniosła wzrok na Willa, trochę zdziwiona, a potem zdziwiona jeszcze trochę bardziej, widząc sińce i zadrapania. Jak u Loco zresztą. Zmarszczyła brwi.
- Wczoraj. Biliście się?

225Main Street - Page 9 Empty Re: Main Street Pią 19 Gru 2014, 13:14

William Parker

William Parker
Kiwnął na jej odpowiedź.
- Szybko. Myślałem, że dłużej zostaniesz - powiedział bez przekonania i zwolnił kroku. W końcu Will był wyższy, dłuższe nogi miał i dosyć szybko chodził, nie będzie zmuszał Liluye do truchtu.
- Tak jakoś wyszło - odparł z uśmiechem, zerkając na dziewczynę. - Nic szczególnego - wzruszył ramionami.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 9 z 14]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach