Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Main Street

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 8 ... 14  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 3 z 14]

1Main Street - Page 3 Empty Main Street Pią 16 Maj 2014, 15:02

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Główna ulica miasta. Przy niej znajduje się budynek radia OWWWR, bar Viva Maria i sklep z bronią. To także główna droga wyjazdowa z miasta, kierująca samochody na drogę ekspresową.


51Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 18:47

William Parker

William Parker
Na razie to prędzej wychodziła na wycwanionego ułoma, a nie jakieś numery. Z pewnością Parker nie spodziewał się, że jaśnie dama wrzaśnie, machnie i uderzy go w twarz, przez co na wpół wypalony papieros się zmarnuje, spadając na ziemię. Nic, tylko czekać na to, aż złotousty Maro zaatakuje ją złotoustymi słowami czy też, kto wie, czynami.
Szybko przemknął dłonią po swojej twarzy, jakby chciał się upewnić, że nie zrobiła mu większej krzywdy, niźli tylko nieco zaczerwieniona twarz. Proteza czy też implanty na szczęście trzymały się na swoim miejscu, a Spider Księgowy przyglądał jej się może nie pochmurnie, ale tak bardziej zdystansowany; no bo jak tak można bić spokojnego człowieka bez powodu?
- Taki lifting twarzy ci raczej nie pomoże - mruknął, dobywając paczki z kieszeni. - Tak cię nauczono witać ludzi? - spytał cicho.

52Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 18:59

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela odruchowo cofnęła się o krok od Williama, w razie gdyby mężczyzna okazał się reagować na jej widok niczym Tyrsen, czy Eastman. Nieco się zgarbiła i wyciągnęła ręce przed siebie, starając się upewnić go tym gestem, że niczego złego nie chciała się dopuścić.
- Ja nie chciałam, ja... - zająknęła się, wyglądając jak miotające się dziecko. Opanowanie Willa jednak zbiło ją trochę z tropu. Wyprostowała się więc, przyglądając się mężczyźnie przez krótką chwilę z uniesioną brwią. Następnie skrzyżowała ręce na piersi i zadarła nieco brodę, transformując na powrót w osiedlowego ananasa.
- A ty, kurwa co? Każdego na dzień dobry bierzesz od tyłu? - zapytała z nieśmiałym zbulwersowaniem, a po chwili dopiero zdała sobie sprawę z niefortunności użytego przez nią sformułowania, co skwitowała dość głupią miną. Zapewne jej punkty inteligencji strzeliły sobie w tym momencie fejspalma.

53Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 19:07

William Parker

William Parker
Tak, tak. Will - w przeciwieństwie do pozostałych Świętych - naprawdę wydawał się człowiekiem o stalowych nerwach. Oczywiście, nigdy nie wiadomo, ile taki "stan" trwał u niego, bo przecież kiedyś dało się przekroczyć pewną granicę, nie?
Jeszcze ta postawa szwarcenyggera to normalnie strach. Wyglądała jak skrzyżowanie kota w butach z osłem ze Shreka w tym momencie. Nie wiem skąd takie porównanie, ale przyszło i ju, błysło, więc zapisałam.
- Grzeczniej trochę - rzucił, by odpalić papierosa. - Jakbym chciał to bym brał, jak nie chcę to nie biorę - mruknął, choć wiedział, że to jest niepotrzebne, jednak skoro Ramirez była taka ciekawa, no to czemu nie udzielać odpowiedzi? - Kogoś masz zamiar dzisiaj zaatakować, zabić, przejechać czy tymi machającymi rękami sygnalizowałaś... cokolwiek? - ot, tak kulturalnie sobie stanęli na środku chodnika/ ulicy/ czegokolwiek. I gadali, aż dziwne.

54Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 19:21

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela przyglądała się ciekawsko Parkerowi, zapewne czekając, aż ten zamieni się w Stevena Segalla, wyjmie swoją lufę i nakarmi ją ołowiem. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Ba, ton głosu Willa nie wskazywał na żadne poirytowanie, złośliwość, czy cień agresji. Uniosła wysoko brwi, kiedy okazało się, że zamiast Stevena Segalla bardziej jej przypomina Krystynę Czubównę.
- Idę do twojego szefa. - zaczęła, garbiąc się na powrót i drepcząc w miejscu, jakby właśnie jej się zachciało siku - Wiesz może, czy jest dziś w humorze? - zapytała, nieświadomie rymując jak Eminem. Chyba sądziła, że Święci orientują się w Bakerze jakby był ich zwierzątkiem w jajku na baterie.

55Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 19:29

William Parker

William Parker
No, no. Nie mogła się spodziewać po nim żadnego wrzasku czy czegoś w tym stylu. Tak, jakby Willa każdy mógł tyrać, choć nie wiadomo, jak właściwie by się zachował. W sumie - nieważne.
Masz coś do Krysi?
Ja widzę, że prostata i problemy z trzymaniem moczu to chyba drogą kropelkową się przenosiły. Pewno Baker drepczący w miejscu opluł podczas rozmowy Ramirez i teraz ona tak przestępowała z nogi na nogę; przykra sprawa.
- Po co? - miał oczywiście na myśli, jaką też miała sprawę do Bakera. Zaraz zaśmiał się cicho i pokręcił głową, w pewnym zastanowieniu. - Bakera to chyba nie widziałem w humorze od ładnych, paru lat - oczywiście, to była lekka przesada, no ale komu to szkodzi?
Parker wsunął dłoń do kieszeni spodni.
- Chociaż jak będziesz tak machać, jakbyś próbowała komuś przypieprzyć w ryj, mając paraliż to wątpię, by był uszczęśliwiony twoim widokiem.

56Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 19:42

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Ano wiesz, mam w planach iść do niego zaciągnąć się do... - urwała, kiedy przypomniało jej się, że Will pomimo swojego głosu niczym Bob Ross na lekcji jogi być może niekoniecznie jest do niej przyjaźnie nastawiony i być może nie powinna się z nim dzielić swoimi planami. Skoro chce się bawić w gangsterkę musiała, jak widać, się jeszcze sporo nauczyć. W końcu to nie ona tu była księgowym.
- Nie twój interes! - rzuciła więc, a po ostatnich słowach Willa zrobiła minę jak grupy cat. Wiedziała już, że będzie to piękna przyjaźń.
- Nie zrobiłam tego specjalnie. Gdybyś mnie nie wystraszył, to bym ci nie zajebała. - mruknęła pod nosem.

57Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 19:47

William Parker

William Parker
Will jak to Will - miał prawo nie ogarniać, co Consuela ma zamiar robić. Mógł założyć, że kobieta miała jakieś pragnienie, tak samo silne jak Autumn, która potrafiła się nie ukrywać ze swoimi celami; szkoda, że trochę zjebała, dlatego też wyszła łysa. Parker mimo tego, że mógł o czym innym pomyśleć, to na jej słowa, iż to nie jego interes, wzruszył ramionami.
- Fakt, nie moja. Ja potencjalnymi dziwkami się nie zajmuję - odpowiedział swobodnie, bez jakiejkolwiek złośliwości. - Tymi akurat bawi się Tyrsen, więc będziesz miała wesoło - palnął po chwili, nieco bezmyślnie, ale co tam.
- Następnym razem będę pamiętać, żeby nie łapać za ramię. Chociaż nie ukrywam, że prędzej spodziewałbym się dostania w pysk za to, że złapałbym cię za tyłek - i na samo wspomnienie, nawet się cofnął o krok, spoglądając na cztery litery Consueli, choć w takim stroju to chyba za dużo zauważyć się nie dało.

58Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 20:10

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zmarszczyła brwi, kiedy zasugerował, że jest potencjalną dziwką. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, po czym je zaraz zamknęła, zapowietrzając się na moment.
- Jakimi dziwkami? Myślisz, że ja... - no tak, zeszłym razem widział ją w ciuszkach Crystal, więc droga jego dedukcji była całkiem sensowna w tym momencie. Prychnęła i odrzuciła ciemne, niesforne włosy z czoła.
- Nie mam w planach zostawać dziwką. - po czym dodała z wiadomym sobie wdziękiem i złośliwością - Byłabym zbyt dużą konkurencją dla tej rudej łysolki. - westchnęła, wspominając miedziane kłaki Autumn, spadające u jej stóp.
Na wspomnienie na temat Tyrsena dziewczyna jedynie lekko się wzdrygnęła, a po ostatnich słowach mężczyzny wywróciła oczami.
- Może się jeszcze dla ciebie odwrócić? - zapytała beznamiętnie, kiedy odsunął się, żeby zmierzyć ją wzrokiem. Nic ciekawego zapewne w jej osobie nie ujrzał, prócz burzy splątanych kłaków, przydużych ubrań po siostrze i gapiących się na niego pary oczu.

59Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 20:21

William Parker

William Parker
Nie dało inaczej się zrozumieć tego, po co Consuela idzie do Bakera jak to, że będąc w takich ciuszkach, już mu towarzyszyła. Tak właśnie pomyślał, że to była - cóż, odpłatna forma walentynek i rekrutacji dla samego szefa.
- Ale nadal konkurencją, huh? - spytał. Chwilę pomyślał, zastanowił się. - Czyżbyś była kolejną, która pragnie zostać, powiedzmy, pomocą dla Bakera? - spytał, jakoś niezbyt przekonany do tego wszystkiego. Ot, Parker był sceptyczny, więc czego tu się spodziewać.
- Nah, nie ma po co się odwracać - mruknął. Zresztą, zatrzymywać też nie, bo jednak w takich przydużych ciuchach to nie wyglądała korzystnie! - Kiedykolwiek korzystałaś z grzebienia czy czegokolwiek czym mogłabyś uczesać te... włosy? - spytał, mrużąc nieco oczy.

60Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 20:42

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Pomocą dla Bakera? - uniosła brew - Nie mam zamiaru towarzyszyć mu w demencji i zmieniać mu pieluch, czy coś, jeśli o to ci chodzi. - zaśmiała się głupkowato - Chcę być Święta. - powiedziała w końcu, licząc się w głębi duszy z obśmianiem.
Po uwadze na temat jej włosów, Consuela zrobiła nietęgą minę. Niby wyglądała tak, jakby nie obchodziło jej co inni o niej myślą, jednak ciągle była babą. Jasne, że wolałaby, żeby powiedział: ładną masz skórę między palcami, twój duży palec u nogi mnie wzrusza, czy twój podbródek doprowadza mnie do ekstazy. Musiała jednak pogodzić się z jego niespotykanym urokiem, kiedy to subtelnie gnoił jej fryzurę.
- Majty mi lecą przez głowę z każdym kolejnym twym słowem, czarusiu. - mruknęła ironicznie.

61Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 20:50

William Parker

William Parker
Skrzywił się na samo względne wyobrażenie tego, że wszyscy mieliby latać koło Bakera, kiedy ten by niedomagał.
- Żaden z nas na to by nie poszedł - tym bardziej sam Parker. Jeszcze by tego brakowało. Zaraz spojrzał na nią, nieco bardziej zainteresowany. Nie wyśmiał jej, chociaż jakiś uśmieszek błądził po twarzy Willa z kilkudniowym zarostem. - To trochę to potrwa, bo wiesz... musisz się wykazać - zerknął na nią krótko, a potem spojrzał przed siebie, dalej idąc spokojnie, choć pewnie jeden jego krok równał się dwóm krokom (albo i więcej?) Consi. Jeszcze to "wykazać" zabrzmiało dosyć dziwnie, no ale co tam! Może się skapnie i będzie wiedziała, o co mu chodzi?
- To z pewnością wyjaśniałoby siano na twojej głowie, z domieszką siwizny, której ja nawet nie mam aż tak widocznej - zakończył jakże pięknym uśmiechem swoje słowa. Wypuścił dym nikotynowy, przekręcając na moment głowę na bok. Taki dobry człowiek.

62Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 21:04

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- A byłam przekonana, że wszyscy mu ssiecie pałkę na każde jego skinienie. - uśmiechnęła się złośliwie, po czym wzruszyła ramionami. Po jego kolejnych słowach, spojrzała na niego z zainteresowaniem.
- Właśnie, jak wygląda u was chrzest? Co trzeba zrobić, żeby się wkupić? Co ty musiałeś zrobić? - zaczęła pytać zaciekawiona. Miała nadzieję, że nie będą znowu z Bakerem przełamywali lodów w chłodni, albo podobnie traumatycznych miejscach.
- Coś się tak dopierdolił do mojego wyglądu? - zapytała z pretensją, przeczesując namiętnie swoje włosy palcami. No cóż, pewnie jakaś część niej uwierzyła Williamowi, że wygląda ciulowo.

63Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 21:15

William Parker

William Parker
- Och, nie. To pozostawiamy dziwkom, które tym się zajmują - sarknął do Consueli. - I tym, którzy chcieliby zostać Świętymi w trymiga - spojrzał na nią wymownie.
Usłyszawszy parę pytań od dziewczyny, musiał się zastanowić nad odpowiedzią. Cóż, może brakowało jakichś cycków w gangu albo był przekonany, że jedna, dodatkowa macica zdoła jakoś zmienić szefa? Cokolwiek w tym stylu - nie wiadomo dlaczego Will wydawał się względnie pomocny.
- Wiesz, każdy inaczej się starał. U niektórych to trwa dłużej, u innych krócej, trudno określić - zatrzymał się, bo co będzie łaził, gadał i palił? Zmęczy się! - Na pewno trochę minie, zanim Baker ci zaufa, a i tak będziesz musiała kilka zadań wykonać. Nie wiem, na czym się znasz, ale może być z tym związane, choć niekoniecznie - mówił trochę od niechcenia. - Ja? Jestem księgowym, więc oprócz tego na czym się znam, swoje robiłem, młoda - odpowiedział.
Usłyszawszy pretensjonalny ton, Will uniósł brew.
- Po prostu lubię jak kobieta ma zadbane włosy i tyle - wyjaśnił, wzruszając ramionami i ponowił wędrówkę.

64Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 21:28

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zacisnęła usta i spojrzała na niego spode łba, kiedy sypnął swoją refleksją o obciąganiu Bakerowi., a potem po raz kolejny wywróciła oczami. Kiedy William się zatrzymał, Consuela wbiła dłonie w kieszenie i przysłuchiwała się mu z zainteresowaniem.
- Jesteś księgowym? - zapytała ożywiona, a na jej twarzy wymalowało się nielekkie zdziwienie. Trochę inaczej sobie wyobrażała szeregi podobnych gangów. Obstawiała, że będą to same dziady po długoletniej odsiadce w więzieniu, oprychy bijące swoje żony, hultaje, łobuzy i Tyrseny.
Na twarzy Consueli wymalował się szeroki uśmiech.
- To zajebiście! - oznajmiła z entuzjazmem - W takim razie tym bardziej mam szansę! - kąciki jej ust opadły jednak po kolejnej uwadze Willa na temat jej niesfornej czupryny.
- Nie jestem tu po to, żeby ci się podobać. - mruknęła po raz kolejny. Zaczęła obczajać wzrokiem jego postać, by doszukać się jakiejś jego wady, do której mogłaby się dosrać. Will był jednak śliczniejszy od niej. Zasmuciła się.
- Widziałeś Autumn? Ciesz się, że w ogóle mam jakiekolwiek włosy.

65Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 21:39

William Parker

William Parker
- Ta, księgowym - odparł, nie bardzo rozumiejąc jej zdziwienia. Ot, może nie tyle rozumiejąc, co po prostu nadal dziwiąc się temu, że ludzie dziwnie przez to na niego spoglądają. Cóż, Will był pewnym, hm, wyjątkiem? Nie miał jakichś wielkich zatargów i nie był osobą, która sobie siedziała w pudle, toteż faktycznie można byłoby się zastanawiać, dlaczego jest w gangu.
- Zajebiście? - spytał, unosząc brew. - Skąd taka pewność, że masz większą szansę? Chociaż pewnie nie będziesz miała nic przeciwko by co nieco usmarować krwią osobom, które za bardzo wściubiają nos w nieswoje sprawy. Akurat nie jest tak łatwo zdobyć zaufanie Bakera - westchnął, wyrzucając papierosa gdzieś na bok. - Trochę zadań z pewnością cię czeka i to, że czasem zjebę dostaniesz - dodał.
- Nie, nie jesteś, ale mogłabyś. Na pewno lepiej by się rozmawiało - aż mrugnął do niej z uśmiechem. Pewno Consuela zdążyła się przekonać, że Will to ten Święty, taki... chyba najbardziej sympatyczny, o!
- Na razie to masz siano, a nie włosy, ale okej. Powiedzmy, że mnie to cieszy - mruknął, wznawiając wędrówkę. - Jak się ogarniesz to też dobrze będziesz wyglądać.

66Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 22:04

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Nie za bardzo wiedziała, skąd nagle w ich rozmowie znalazło się wysmarowywanie krwią, jednak wolała sobie tego nie wyobrażać. No, chyba, że chodziło o Buendiów. Od Skittlesa zaczynając, była w stanie ich pozabijać, wypatroszyć, zgwałcić ich zwłoki, wykąpać się w ich krwi, a na końcu jeszcze zeżreć na surowo to, co z nich zostało. Może nawet na tę myśl zaburczało jej w brzuchu.
- Nie musisz mi nic mówić o zjebie. Zapewne domyślasz się, że rypnięcie Bakerowi motoru nie obeszło się dla mnie bez konsekwencji. - wzdrygnęła się na samo wspomnienie tej traumy.
- Ja pierdole, kurwa, serio?! - uniosła się w końcu, po odbiorze kolejnych komplementów ze strony Williama.
- Nie myśl się, że jak się tak uśmiechasz, to ci uj... - wycelowała w niego paluchem, tracąc z każdym słowem przekonanie do tego, co właśnie mówiła. Ten piękny uśmiech sugerował, że Will miał bardzo bogate życie wewnętrzne i na pewno był spoko facetem.

67Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 22:19

William Parker

William Parker
Dobra, dobra. Przy gwałceniu i zjadaniu przestałam czytać, bo mi już herbata nie smakuje tak, jak wcześniej. Pewnie po takim zachowaniu to byłaby Świętą Pierdolniętą i zamkniętą w psychiatryku Bei. Pewnie taki psychiatryk to przez (DZIĘKI) jej mężowi powstał, no nie?
- Rypnięcie motoru? - powtórzył. - Och, to raczej oczywiste. Baker pewnie własną matkę wrzuciłby w ogień niż pozbył się motocykla, prawdę mówiąc - może nie prawdę, ale tak Willowi się wydawało! - Więc lepiej pamiętać nauczkę, jaka by ona nie była - bo z tego, co pamiętam, to oni o tym nic nie wiedzą!
William był szczerze rozbawiony reakcjami Consueli, bo jednak większość kobiet mogłaby do posłać do piekła niejednokrotnie (choć pewnie już tam się znajdywał za samo bycie, za sam wygląd, hehe).
- Serio, po co miałbym kłamać? - spytał, choć to prędzej brzmiało jak stwierdzenie i zaraz lekko machnął dłonią, by to zignorowała. Podszedł do sianowłosej i przyglądając jej twarzy, złapał za ten palec, opuszczając jej dłoń. - Bo jeszcze komuś krzywdę zrobisz - dodał całkiem poważnym tonem.
- Idziemy - skwitował, odwracając się od niej i samemu kierując się na pewno w stronę Vivy, o ile ta jest otwarta.

68Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Sro 01 Paź 2014, 22:38

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Integrowanie się ze swoim potencjalnym kolegą z gangu było dość bolesne, jednak od ranienia uczuć przynajmniej nie robiły się siniaki. Musiała być twarda jak kupa Szejna, żeby przeżyć w środowisku, do którego się właśnie pchała, niczym Swarek między nogi Gabrielle.
- Weź już kurwa skończ. - mruknęła, uznając, że Will powinien dostać w nagrodę  talon na gumową bieliznę za wytrwałość w pociskaniu jej.
Kiedy Will zaczął zmierzać w kierunku baru, Consuela już miała kazać mu spierdalać, kiedy przypomniało jej się, że tam właśnie zmierzała. Może spotka Bakera? Może w towarzystwie nie będzie tak strasznie, jak to sobie wyobrażała?
- Poczekaj! - zawołała, idąc za mężczyzną.

zt -- > Viva!

69Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Pią 03 Paź 2014, 13:48

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
---> Posterunek policji

Nooo odkąd byłem w mieście był spokój... No prawie. Jechałem teraz powoli radiowozem główną ulicą miasta, od taki spokojny patrol, mogłem tak jeździć w kółko, od czasu do czasu jakiś mandat, upomnienie, brakowało tylko do tego zestawu pierdolnięcia kogoś pałą, dla zasady.
Co chwilę spoglądałem na komórkę, czekałem na coś, hm sam nie wiem. Może na wiadomość od niej. Głupi byłem jasne że nie odpisze, nie da znać. Zatrzymałem radiowóz w niewielkiej uliczce, stąd miałem dobry widok na znak STOP, na którym sam nigdy się nie zatrzymywałem. Teraz potrzebowałem chwili by pojawił się pierwszy chętny na mandat. Tak byłem gnojem, zresztą mało kto mnie tu lubił, nie musiał mnie lubić mandat i tak dostanie. Ruszyłem radiowozem na sygnale za samochodem.
Kilkaset metrów dalej wóz się zatrzymał. Nasadziłem na łeb czapkę i ruszyłem do samochodu który nie zatrzymał się na znaku STOP. Peszek.
- Prawo jazdy i dokumenty wozu poproszę - rzuciłem podchodząc do szyby.
- Wie pan co się stało? - rzuciłem trochę leniwie do kierowcy. Oczywiście ten niczego nie świadomy.
- Znak stop... o tam! - wskazałem dłonią. Po czym wróciłem z papierami do wozu. Przez radio sprawdziłem dane, kierowca miał szczęście nie był notowany, wóz był w porządku. Po sprawdzeniu wróciłem do samochodu.
- Panie władzo da się jakoś załatwić? - rzucił John, bo tak miał na imię, aż się nachyliłem do szyby.
- Jak załatwić? - zapytałem całkiem poważnie.
- No stówa? - zapytał niepewnie John.
- Słuchaj John zatrzymałem cię po nie stanąłeś na znaku stop, za chwilę wsadzę cię do pierdla za próbę przekupienia policjanta. - Chłopak aż się skulił na fotelu - dzisiaj tylko pouczenie.
Oddałem mu papiery, po czym wróciłem do radiowozu. By ponownie zajechać w uliczkę. Tak mijał mi dzisiaj dzień na pouczeniach.

ZT

70Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 17:28

John Doe

John Doe
<< uwolniony z toi toia

Chwilę mu zabrało zebranie się do kupy (ehehe) po okropnej przygodzie. Musiał dojść do siebie emocjonalnie. Spotkania z Grubym Januszem zawsze były dla niego traumatyczne. Może to przez to, ze Janusz był taki gruby, i strasznie śmierdział. Doe to było przy nim uosobienie Chanel numer 5.
Znalazł wielki kawałek kartonu i wpadł na moment co Vivy, by poprosić Betty o markera. Czuł, że ma misje do wypełnienia, że społeczeństwo go potrzebuje. Jego, i jego nauk. Zrobił w kartonie dwie dziury, przewlókł przez nie sznurek. Przewiesił go sobie przez głowę i w takim stroju wyszedł na główną ulicę miasta.
"KONIEC JEST BLISKI"
Głosił napis.
- Ludzie, opamiętajcie się! Cukier to biała śmierć! Przestańcie używać samochodów, zacznijcie jeździć na rowerach! Niszczycie naszą planetę!

71Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 22:11

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
/ kto to wie
W domu skończył się jej alkohol. Nie miał już zupełnie nic a miała ochotę spędzić wieczór przy jakimś piwie i swojej konsoli. Takie totalne odmóżdżenie po całym dniu ciężkiej pracy, kiedy dodatkowo usiłowała jakoś rozkminić w swoje głowie.
Podążała do sklepu Carsella. Uśmiechnęła się na widok rudego bezdomnego krążącego po miasteczku. Chyba wszyscy go znali. Minęła go i szła dalej.

72Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 22:25

Alexander Winchester

Alexander Winchester
/ze snów Beth

Winchester ubrany był w czarne spodnie wyprasowane na kant i białą, elegancką koszulę. Nie mógł sobie pozwolić, aby Elisabeth zobaczyła go drugi raz w dresach. Oczywiście przecież nie spodziewał się, że spotka panią doktor w tym miejscu, ale i tak zawsze chodził dobrze ubrany po ulicach. Dres był do domu, ewentualnie, żeby pobiegać. Szedł sobie ulicą chyba tylko dlatego, żeby sobie pospacerować, nie miał jakiegoś planu. Szedł centralnie przed siebie będąc zapatrzony w telefon i grając w jakąś idiotyczną gierkę, no bo takie teraz bywały na tych telefonach. Nie patrzył na wprost, nie spodziewał się, że może na kogoś wpaść...

73Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 22:38

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Zauważyła Alexa idącego z przeciwnej strony. Szedł zatopimy w telefonie i zwracał na nic uwagi jak się jej wydawało. Przez chwilę miała ochotę skręcić w pierwszą przecznicę i się z nim minąć. Nie widziała się z nim od tamtej pierwszej nocy i szczerze mówiąc nie wiedziała jak się ma zachować. I nie była do końca pewna jak on się zachowa. To wszystko było skomplikowane.
Zatopiona w swoich rozmyślaniach nie zdążyła zejść Alexowi z drogi i zderzyła się z nim uderzając nosem w jego klatę.
Cofnęła się zaraz o krok.
-Cześć.- przywitała się i poczuła jak na jej policzkach pojawia się ten przeklęty rumieniec.

74Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 22:50

Alexander Winchester

Alexander Winchester
Oczywiście wyrwał go z zadumy i tego wpatrywania się w telefon jej nos w jego klatce. Komórka spadła na ziemię, czyli wyświetlacz do wymiany, trudno. Zresztą co tu się przejmować wyświetlaczem, Roberts właśnie na niego wpadła. Zdziwił się konkretnie i złapał ją za przedramiona.
- Nic ci nie jest? - Zapytał patrząc na jej twarz szukając jakiegoś otarcia czy coś. - Przepraszam cię najmocniej. Chcesz iść do lekarza? - Co za głupie pytanie, przecież sama była lekarzem, a może Winchester zaraz poleci po samochód i pojadą do przychodni? Nie wiadomo, jeżeli coś jej się stało to nawet ją zaniesie.

75Main Street - Page 3 Empty Re: Main Street Nie 05 Paź 2014, 23:07

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Nic mi się nie stało. Nie masz się czym martwić.- podniosła gwałtownie głowę do góry i poczuła jak jak się jej mocno zakręciło w głowie. Dobrze, że Winchester trzymał ją za przed ramiona bo poczuła jak nogi się pod nią ugięły i lekko się zachwiała. Na szczęście utrzymała się w pozycji pionowej.
-Przepraszam cię ale muszę gdzieś na chwilę usiąść.- chciała na chwilę włożyć głowę między kolana a potem znaleźć jakiegoś batonika w torebce bo uświadomiła sobie, że nic jeszcze dziś nie zjadła. To pewni wszystko przez to.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 14]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 8 ... 14  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach