Trening policyjny - samoobrona

Na sali gimnastycznej miejscowego liceum rozpoczęto trening dla pracowników biura szeryfa i koronera. Dzięki temu można było też przeprowadzić testy sprawnościowe funkcjonariuszy, które dadzą szefowi obraz w jakiej kondycji są jego pracownicy.
Każdy policjant, który weźmie udział w treningu, dostanie bonus do pensji!

Samoobrona

Zasady podobne jak w przypadku sesji „Fight Club”. Z jedną, ważna różnicą – celem nie jest spranie kogoś na kwaśne jabłko, lecz powalenie przeciwnika na ziemię.

Obaj zawodnicy rzucają po jednej kostce. 
Podstawiacie pod wzór:
(Refleks+siła+ewentualna umiejętność) + k6*5

Ten, kto ma większy wynik, zadaje cios/wykonuje chwyt w wybraną część ciała przeciwnika. Oboje piszecie wynik mnożnika w swoim poście.
Kolejność może wyglądać następująco:

Postać A, pisze posta, ze zaczyna walkę + wynik
Postać B, pisze posta, ze zaczyna walkę + wynik
Postać A - jeśli wygrała to pisze, ze zadaje cios/chwyt (przeciwnik ma szanse go uniknąć). Jeśli przegrała, to może rzucać kostki na refleks i kondycję i jeśli wynik będzie wyższy niż mnożnik od postaci B (rzucony siłę i refleks) to unikasz ciosu.
Postać B - jeśli wygrała to pisze, ze zadaje cios/chwyt (może się okazać że przeciwnik ciosu/chwytu uniknie). Jeśli przegrała, to może rzucać kostki na refleks i kondycję i jeśli wynik będzie wyższy niż mnożnik od postaci A (rzucony siłę i refleks) to unikasz ciosu/chwytu. Jeśli nie - masz cios.

Mistrz Gry ma prawo wtrącać się w rozgrywkę i rozpisywać nowe kostki.
Mecz kończy się wtedy, gdy oboje zawodników uzna to za stosowne, jednak nie można rozegrać więcej niż 10 pojedynków w jednym meczu.

<---- Viva / dom

Gabrielle po wieczorze pełnym przemyśleń i tequilli, stawiła się na sali, by rozgrzać przed treningiem. W dresiku, z ciasno związanymi włosami w koński ogon, podeszła w stronę maty, zerkając na widownie. Trudno było je patrzeć na Coopera, którego tak perfidnie wczoraj potraktowała.
Oczywiście siedział z Jonem, jakżeby inaczej!

<--- dom

Vincent po pikniku policyjnym czuł, że w zastraszającym tempie tracił formę, więc jako pierwszy wyrwał się do ćwiczeń. Wbity w dres wyszedł na środek sali i stanął naprzeciwko Gabrielle Ramirez, swojej ulubionej koleżanki z pracy. Hehe.
- No cześć - wyszczerzył zęby i przygładził włosy. Może powinien je związać? No, nie ważne!
Poruszał głową na boki, poskakał chwilę, rozciągnął ramiona i zrobił parę skłonów. Dobra, starczy chyba tego rozgrzewania.

57

Przymierzył się do pierwszego starcia (tytanów, oczywiście!).

40+15/ 55
Unik:62

- Vega.
Kiwnęła do kolegi i przyjęła bojową pozycję, nie zamierzając się dać zepchnąć, powalić, ani nawet dotknąć przez mężczyznę. Mężczyzna może i był silniejszy, ale Gabrielle nie zamierzała mu nawet pozwolić na pokazanie, że tak jest istotnie. Więc gdy ten ruszył pierwszy, żeby ją złapać, sprawnie odskoczyła od jego rąk, uśmiechając się od ucha do ucha, podskakując po macie z dyndającym na boki konskim ogonem.

32

Faktycznie była szybka i choć posunięcie Vincenta było dobre, to nie dość, by powalić Gabrielle. Spróbował zatem jeszcze raz, ale od razu miał przeczucie, że tym razem zrobił źle.

55

Tak, Vega zabrał się za kolejny uchwyt totalnie nie tak jak powinien. Może wystosował ten sam co wcześniej i Gabrielle miała okazję nie tylko uniknąć złapania, ale jeszcze sama dorwać Vincenta?
Ha! I tak zamierzała zrobić. Odsunęła się na bok i złapała kolegę za ramię, by powalić na matę. Może chciała się wyżyć za nieudaną rozmowę z Cooperem?

unik: 37 :<

No i zaliczył glebę. Zmarszczył brwi i spojrzał z podłogi na Ramirez.
- Chyba się starzeję - rzekł, po czym dźwignął się na nogi i rozluźnił kończyny, skacząc parę razy z nogi na nogę i strzepując ramiona.
- Okej, jeszcze raz, bo siara trochę - powiedział, zerkając na widownię. Nie, że była tam jakaś dziewczyna jego marzeń, której chciał się przypodobać.
Miał taką w liceum. A potem rzuciła się na niego banda dryblasów i złamał rękę. Sport chyba nigdy nie był najlepszą stroną. W każdym razie po chwili doskoczył do Gabi, z zamiarem złapania jej w pasie i unieruchomienia (47).

65

Gabrielle spojrzała na Vegę z góry, odsuwając się na bezpieczną odległość i uśmiechając z satysfakcją. Nawet zerknęła kątem oka na widownie, by dostrzec minę nie tylko Coopera. Była z siebie dumna, że udało jej się powalić rosłego mężczyznę.
- Tak, to na pewno starość.
Odpowiedziała kpiąco, chociaż myślała raczej o piwnej oponce, jaką hodował sobie kolega. Odsunęła się w bok, gdy Vega wstawał i atakował jeszcze raz. I tak jak mogli wszyscy przypuszczać, tym razem znowu mu się nie udało. Nie złapał jej w pasie, bo to Gab się właśnie udało.

/początek

Lola, ziewając przeciągle, weszła na salę, machając z szerokim uśmiechem do widowni, gdzie byli wszyscy jej super znajomi, lubiani i nie, kompletnie nieświadoma tego, że Gabrielle jest w zabójczym humorze i dzisiejsze zwlekanie się z łóżka było najgorszym posunięciem w całym jej życiu.
Weszła akurat w momencie, gdy jakieś ciało plasnęło o matę. Wzdrygnęła się, przenosząc wzrok w tamtym kierunku. Powoli spojrzała znowu na widownię i zrobiła przerażoną minę.
Wskazała na siebie palcem, potem dwoma paluszkami zainscenizowała chodzenie, a następnie kiwnęła w ich stronę, mając na myśli, że totalnie do nich idzie. Nie miała zamiaru umierać. Ale chyba nie było żadnego płynnego przejścia na widownię. Och, nie!
Usiadła gdzieś pod widownią, mając nadzieję, że Ramirez jej nie zauważy.

Lola nigdy nie mogła być niezauważona, to pewnie było sprzeczne z samą istotą lolowatości. O tyle szczęśliwe, że to akurat Joan klepnęła ją w ramię, a nie Gabrielle w nastawieniu kill' em all.
- Chodź, dwa razy wyląduję na macie i spełnię swój zawodowy obowiązek kompromitacji - nie miała złudzeń.
Joan przeszła obok, stanęła na skraju materaca położonego dalej od pary Ramirez-Vega. Związała włosy, na tyle, ile mogła.
- Lola - zwróciła się do koleżanki, praktycznie dygając, co wypadło komicznie w zestawianiu ze sportowym strojem.

unik: 57
nowy atak: 42

Vincent nie zdążył się wykaraskać i tym sposobem Gabrielle rozłożyła go na łopatki po raz drugi. Sapnął ciężko i dźwignął się na nogi.
- Boże, Ramirez - pokręcił głową. Vincent już chyba dawno zapomniał, jak udało mu się przetrwać szkolenie w akademii policyjnej.
W każdym razie ostatni raz spróbował zmierzyć się z kobietą i przypuścił jeszcze jeden atak.

Oczywiście, że Gab zauważyła Lolę! Nawet spojrzała na nią znacząco Jesteś następna.

65

Z czym do ludzi Vega? Gabrielle jeszcze raz ładnie wykaraskała się z prób kolegi i tym razem chciała zastosować na nim duszący chwyt na szyi, który miał sprowadzić go na parter. Co nasz kochany Vincent na to?

Cóż, zwłaszcza nie w swoim różowym, pstrokatym dresie w panterkę. I nie z jej złotą kokardą na włosach. Boże. O czym ona myślała? Mogła ubrać się w jakieś... (tu Lola spojrzała na kolor podłogi)... obrzydliwe, drewniane dresy.
Obejrzała się niepewne na Joan i odetchnęła z ulgą.
-Dobra, dobra. Widziałam, jak wywijałaś na jodze.-mruknęła, ustawiając się przed koleżanką.
Zachichotała na jej dygnięcie i sama skłoniła się po iście królewsku.

48

Blondynka zaczęła delikatnie, bo mimo wszystko jej koleżanka nie miała dużo doświadczenia w walkach... prawda?

/ z posterunku

Nie wchodził na widownie tylko stanął przy matach obserwując walczących. No dobra więcej się gapił na tyłek Ramirez niż na walkę ale przecież nikt tego nie wiedział.
Czekał aż się zwolni jakaś mata.

37

Nawet jakby miał najszczersze chęci (a teraz, po dwóch glebach, już neistety nie miał), to nie byłby w stanie uciec przed chwytem Gabrielle.
- Okej, okej, koniec - wysapał, pokonany trzeci raz z rzędu. - Jeez, Gabrielle. Następnym razem walczę z Jonathanem - burknął pod nosem, podnosząc się i wzdychając ciężko nad swoją niezdarnością.
- Powodzenia w następnych walkach! - nie pozostało nic, jak tylko uśmiechnąć się do przeciwniczki i ruszyć w stronę trybuny i odsapnąć po bęckach.
Ech, dobrze że szeryfa nie było, to by dopiero była siara!

51

Dobra, joga to nie walka wręcz, choć policjantka faktycznie zaczęła spokojnie, co musiała w jakiś sposób wykorzystać Joan. Chciała złapać Lole za ramię i posłać na matę, ale w końcu koleżanka mogła ja równie dobrze zablokować czy coś.

50<51

Lola chyba jednak nie doceniła Joan, bo już po chwili leżała na macie.
-Wow!-odezwała się, po czym wybuchnęła śmiechem.
Chwilę tak leżała, myśląc sobie, jak wielki obciach właśnie zrobiła. No nic. Szeryfa nie ma. Nie widział!
Odchrząknęła.
-Wiesz... żeby nie było... dałam ci fory.-mruknęła i puściła jej oko. Wcale nie dała.

63

Teraz jednak zaczęła z większą parą, mając nadzieję, że uda jej się... pokonać Joan. Bo ionaczej byłoby słabo!

Sama się zaskoczyła, że posłała Lolę do parteru, w ogóle nie wiedziała, jak to możliwe.
- Jasne, innego wytłumaczenia nie ma - uśmiechnęła się do niej. Była święcie przekonana, że to były fory, no chyba, że została zlekceważona.
Pomogła wstać Loli.

/Na atak w ogóle nie rzucam, od razu unik 72>63/
Faktycznie zaczęła na ostro, aż Joan odpuściła sobie jakikolwiek próby ataku, tylko zrobiła szybki unik, tak, żeby nie dać się złapać policjantce. A to się udało, Joan w ucieczkach widocznie była lepsza. Skoro już miała taką dobrą passę, to próbowała znowu ją złapać i unieruchomić. (41)

Aż jej się humor poprawił, gdy tak trzy razy Vegę posłała na matę, sama mu na to nie pozwalając. Uśmiechnęła się szeroko, gdy ten już miał dość.
- Dzięki, Vin!
Zawołała za uciekającym kolegą i popatrzyła w stronę Loli i Joan. A niech to! A chciała z Martinez się posiłować! No nic, zerknęła w stronę trybun i potem rozejrzała sie za chętnym. Jej spojrzenie zatrzymało się na Swarku.

70

Sam wszedł na wolną matę i okazało się, że ma Coopera za przeciwnika. Kiwnął mu głową i wyprowadził chwyt w kierunku ramienia. Miał zamiar przerzucić go sobie przez plecy i walnąć nim o matę.

Zeszła z maty, zerkając na panów z zaciekawieniem.

zt > widownia

75 - 5 za kaca = 70

Och, dobrze, że Cooper nie był świadomy tego, jaki stosunek Sam ma do Gabrielle (a tym samym do samego Coopera). Mógł jedynie w odmętach pamięci przytoczyć dziwną sytuację z publicznym całowaniem Ramirez i tym się motywować w tej walce. 
Widać jednak było, ze oboje mieli chyba je za słabe, bo ani Nathan ani Sam nie zdołał nawet chwycić przeciwnika.
Tany tany na macie!
- Serio? Tylko tyle?

60
Swarek nie wdawał się w gadki ani komentarze. Było to zupełnie zbędne. Widać jedna Cooper czuł taką potrzebę więc niech mu będzie. Ponownie usiłował się dobrać do Nata i wykonać swój zamiar.

55 - 5 za kaca = 50
Na unik: 70 - 5 za kaca = 65

Cooper przez moment jakby stracił rozeznanie; mało brakowało a Sam by powalił go na ziemię. Całe szczęście zrobił unik.

na atak:30

Cooper uniknął sprytnie jego chwytu ale Sam się nie poddawał tylko ponownie usiłował chwycić mężczyznę i go powalić.