Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 10 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Trish Levy

Trish Levy
Trish albo nie widziała, co robi Parker, albo bardzo dobrze udawała. W sumie, miewała gorszych klientów. Takich, którzy odbierali telefony w trakcie pokazu, takich, którzy jedli lub rozmawiali z innymi.
Ale to byli klienci na prywatnych pokazach, którzy płacili po trzysta dolarów wzwyż, więc to nie mógł być średniej jakoś taniec. Parker się po prostu nie znał, ot co! Poza tym, ona miałaby się wywalić? Chyba naprawdę nie doceniał jej doświadczenia i lat w branży... Tanecznej. W końcu zaczynała już w szkole, bo sporty były jedyną rzeczą, w jakiej sobie radziła.
Utwór w końcu się skończył i automatycznie poleciał kolejny na playliście. Podobny do poprzedniego, ale trochę szybszy, duet wokalny śpiewał coś o uprawianiu miłości. Levy oderwała się od kolegi, by znów trochę zaprezentować swoich umiejętności. W końcu obiecała, prawda? W drugiej minucie, wijąc się bliżej parteru niż poziomu, zdjęła kusą bluzkę i znów ruszyła do Williama. Tym razem pocałowała go inaczej, namiętniej i z pożądaniem, rozpinając mu koszulę.
No, ile można czekać?

William Parker

William Parker
Trish już trochę czasu znała Parkera. I musiała wiedzieć, że ten nigdy nie był taki, że od razu leciał za kobietami; to, że bajerował i gadał to była różnica. Ot, luźne rozmówki, prawie jak nogi Kaśki, ale nie będę dalej wspominać. W takiej atmosferze nie wypada, ponoć.
Gdy Trish ściągnęła koszulkę to dużej różnicy to nie zrobiło, taka krótka ona była! Parker nie dał jej długo całować ust, bo księgowy z tymi zsunął się na szyję Levy, kiedy ta już rozpięła jego koszulę. Objął kobietę ramieniem, przysuwając ją do siebie, a wargami kilkakrotnie naznaczył jej szyję.
Czekać można jednak długo! Różne orientacje są i typy, no nie?

Trish Levy

Trish Levy
Znała, znała, ale jakoś nigdy do niego nie startowała tak konkretnie. Samotność ją pchnęła w jego silne, męskie ramiona księgowego! Kto wie, może niektórych luźne nogi rajcują?
Jak NIE ZROBIŁO. Toć to stanik cały odsłoniła! Ach, niewdzięczny ten Parker, dziewczę się tak starało, no! To jednak nie miało znaczenia. Trish poczuła jak dreszcz przechodzi całe jej ciało. Dawno nie czuła się tak dobrze - z kimś i ogólnie. Dużo stresu w życiu, dużo przygód lepszych i gorszych, stanowczo za dużo nudy.
To już nudne nie było.
Rozpinała tak jego koszulę, aż doszła do ostatniego guziczka. Więc odpięła jeszcze jeden, ten od spodni. W końcu przejechała dłonią po jego nagim torsie. Nie było dla niej lepszego uczucia pod palcami, niż ciepła skóra drugiej osoby. I dolary, ewentualnie drobne.

William Parker

William Parker
Do czasu, bo pewnie nudne niedługo będzie. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Trish Parker ABSOLUTNIE się nie spieszył. A widok kobiety w biustonoszu nie był dla niego czymś nowym, nie przesadzajmy!
No ale wracam już do pisania... William całkiem śmiało wodził wolną dłonią po ciele Trish, skoro ta na nic nie narzekała. Nie wiadomo czy się z nią w końcu droczył, czy nie. Oczywiście, oprócz guziczka w spodniach był jeszcze zamek, bo pasek pewnie po drodze rozpięła.
Parker jeszcze przesunął wargami wzdłuż obojczyka jasnowłosej, po czym się odsunął. Spoglądając na Levy.
- Wstań - mruknął.
Dobrze, że Parker nie miał przy sobie pieniędzy. Pewno portfel rzucił gdzieś dalej, a większa suma była gdzieś indziej; nie będzie mogła go oskubać, hehe.

Trish Levy

Trish Levy
A Trish się dostosowywała. Oczywiście, aż ją rwało, żeby zedrzeć z niego ubrania i ujeżdżać jak kucyka na rodeo, ale wiedziała, że nie może. Nie musiała być do tego uczona.
Zamek Trish zostawiła sobie na deser, a ten jeszcze nie przyszedł. Oderwała się od pieszczot i lekko zamglonym wzrokiem spojrzała na Parkera. Wstała, po chwili, nie od razu i.. czekała. Co dalej?
A Trish złodziejką nie była, proszę jej tu nie imputować. Zawsze zarabiała na siebie i nigdy, przenigdy... Może kiedy... Raz czy dwa... Albo parę razy zdarzyło jej się kogoś oskubać, ale nigdy kogoś, kogo znała i lubiła!

William Parker

William Parker
Ha, nie ma tak dobrze. Zresztą, im dłużej czeka tym ponoć lepiej, no nie? Chyba że szybko się znudzi i zaraz pójdzie, bo i taka była możliwość.
William przyjrzał się Trish. Ale tylko chwilę. zaraz przysunął się na kraniec kanapy, ustami wodząc po brzuchu dziewczyny. W międzyczasie jego dłonie, które na dłuższą chwilę zatrzymały się na biodrach kobiety, zaraz przesunęły się na przód. Po to, by rozpiąć te szorty i zacząć je powoli zsuwać, znowu - niespiesznie.
Spróbowałaby tylko!

Trish Levy

Trish Levy
Znudzi się i pójdzie? Marzenia ściętej głowy. Z resztą, lepiej jest się nudzić we dwoje, niż samotnie!
Trish zagryzła znów wargę i przymknęła oczy. Pozwalała teraz Parkerowi robić z nią, co mu się tylko podoba. Oczywiście, zostając przy cielesnych upodobaniach, nie pozwoliłaby użyć siebie jako stoliczka pod księgi rachunkowe, nigdy! W każdym razie wplotła palce w jego włosy i westchnęła sobie cicho.

William Parker

William Parker
Och, no tak, tak.
Niestety, ale Patricia nie mogła liczyć na to, że Will zrobi to, czego oczekiwała. Księgowy zsunął z niej szorty razem z bielizną, po czym ponownie przyciągnął do siebie, ale nie posadził jej na swoich kolanach. Jedną dłonią sięgnął do jej biustonosza, który rozpiął, a potem zamienił się z Trish miejscami. Tak więc teraz kobieta leżała pod księgowym.
Parker ściągnął z niej biustonosz, a potem zajął się obcałowywaniem dekoltu jasnowłosej. Pewno w międzyczasie sięgnął po gumki, bo wbrew pozorom i założeniom pozostałych graczy, takowe posiadał, mimo że seks uprawiał raz na 3 (4) rozdziały fabularne.

Trish Levy

Trish Levy
Ściągnięcie z niej ubrań już można było nazwać spełnieniem oczekiwań. Tak samo jak położenie jej pod sobą. Jęknęła sobie z lubością pod nosem i jakby co, również była gotowa na wyjęcie gumek. Kto jak kto, ale ona akurat przygotowana była, zawsze i wszędzie. Jej palce znów trafiły we włosy Parkera, równocześnie przyciągając go trochę mocniej do jej ciała. Potem powędrowały do koszuli, która została rozpięta, nie ściągnięta, a jeśli się mylę, to pardon. Chciała też zdjąć spodnie Williamowi, jednak w tej pozycji było to trudnej do zrobienia. Zasygnalizowała mu więc, że powinien pozbyć się zbędnego ubrania, lekko pociągając za szlufki w dół.

William Parker

William Parker
William, który zdążył w tym czasie się nakręcić, naprawdę był bliski temu, by zaraz po prostu wziąć Trish w obroty i działać! Gdy czuł nacisk z jej strony to pewnie przyłożył się bardziej do tych pocałunków, którymi raczył piersi kobiety.
Tak samo w momencie, gdy pociągnęła za szlufki, już zsuwał spodnie, a rozbrzmiał telefon na stoliku. Chcąc nie chcąc, Will zerknął na ekran i dostrzegł, że dzwoniła Liluye. Jako że Will jest pracoholikiem to zawsze zerknął na komórkę. Pewnie gdyby to był klient, to by nie odebrał, ale że to była Indianka - od razu odebrał.
Trish z kolei mogła zauważyć, jak wyraz twarzy Parkera z całkiem zrelaksowanego zmieniał się na pełen skupienia czy niejakiego zmartwienia. A zauważywszy, jak Will podaje jej bieliznę mogła być pewna, że nici z seksu, od którego dzieliło ich tylko zsunięcie spodni, bokserek i założenie gumki. Los bywa okrutny.
Mogła usłyszeć, jak mężczyzna zapewnia, że zaraz ruszy. Rozmowa nie trwała długo, a po skończeniu jej, Will zaczął się ubierać. Sam księgowy powiedział jej, żeby też się ubrała.
- Muszę pilnie gdzieś jechać - wytłumaczył się, zapinając guziki koszuli, choć widać było, że niezbyt mu to pasowało, aczkolwiek postawiona przez samego siebie obietnica była ważna. Takich Will dotrzymywał.
William po ubraniu się, podszedł do drukarki i podał papiery Trish, z jej CV. Przeprosił dziewczynę, choć był pewien, że go miała ochotę zabić w tym momencie. Całkiem cierpliwie poczekał na to, aż się ubierze, a potem wyszli z domu Parkera, zamykając go na klucz.
Will odwiózł Trish albo raz jeszcze przeprosił, a potem skierował się w odpowiednią stronę.

/zt

Liluye

Liluye
/apache road

Zajechali pod dom Willa i Lil wysiadła z samochodu, zarzucając kurtkę na ramiona. Stopy już przestały boleć, a resztki alkoholu, które mogly jeszcze gdzieś krążyć pewnie definitywnie wywietrzały. Znów poprawila sukienkę.
- Jest definitywnie za krótka - takie miała przynajmniej obecnie wrażenie. Podeszli do drzwi domu parkera.

William Parker

William Parker
Parker zatrzymał się pod domem, zaraz gasząc silnik.
- Trzeba było dłuższą ubrać - powiedział. - Nieprzyzwyczajona? - spytał, wyciągając klucze i podchodząc do drzwi, które otworzył przed Liluye.
Ot, większą różnicą było to, że Liluye mogła dostrzec pozostawioną popielniczkę i laptop, migające światło drukarki, dwie poduszki przesunięte na drugi koniec kanapy.
- Zaraz ci dam jakąś koszulkę - powiedział, zamykając drzwi.

Liluye

Liluye
- Nie moja, Cath - wyjaśniła pochodzenie sukienki.
- Moje są tylko buty i ozdoby - spojrzala na bransolete z pióra i poprawila kurtkę. Weszła do środka i pierwsze co zrobiła to ściągnęłą buty, wracając do swojego normalnego wzrostu. Czyli znów wyglądała jak dziecko przy Parkerze.
- Jasne - skinęła glową. Za duże męskie koszulki. Ostatnio ją prześladują. Niech tylko Will nie sypia nago. Blagam.
- Mogę sobie zrobić coś do picia? - rzucila, ukladajac buty przy wejściu i odwieszając kurtkę księgowego.

William Parker

William Parker
- Czemu mnie to nie dziwi - westchnął pod nosem i kiwnął lekko. Ach, nie przesadzajmy, bo wtedy większość kobiet wygląda jak dziecko przy księgowym, a to już brzmi źle.
Przekona się czy Parker śpi nago, jak faktycznie do snu będzie się przymierzał.
- Jak możesz to zrób mi też kawę - ekspres był, więc wystarczyło podstawić filiżankę i włączyć. - Szklanki masz u góry, herbatę obok tej szafki, ten mały regał - recytował z pamięci, ogarniając chwilowo salon, a potem zniknął w sypialni.

Liluye

Liluye
- Mhm - mruknęła szukajc sprzętu i właczajac ekspres po wstawieniu do niego filizanki.
- Słodzisz? - wychylila się z kuchni, rozgladajac za Parkerem. Czekała na zagotowanie sie wody, a potem zalala sobie herbatę, parkerowi kawę i dodała do niej mleka i cukru jesli chcial. Potem zaniosla wszystko na stolik do salonu i usiadla tam. Ściagnęła z ręki czarną gumkę do włosów i zaczęła zaplatać je w warkocz. A było co z tym robić.

William Parker

William Parker
Will odpowiedział twierdząco. O tej porze lepiej było zrobić sobie słabą kawę, typową lurę.
Księgowy chwilę jeszcze siedział w sypialni. Tylko po to, by wyjść z niej z jakimś kocem, który miał wciśnięty pod pachą, a także z długą, ciemną koszulką dla Liluye. Ostatnią rzecz położył na podłokietniku kanapy, samemu jednak zajmując fotel.
- Kiedykolwiek ścinałaś włosy? - spytał, przyglądając się dziewczynie.

Liluye

Liluye
Zajęta zaplataniem włosow, a było tego na prawdę sporo do roboty (w końcu włosy Lil kończyły się zaraz za jej pośladkami, wiec musiala uważać, żeby na nie nie siadać!) obserwowała Williama jak wyszedł z sypialni.
- Tak, musiałam, bo byłyby już do kolan pewnie. Albo i dłużej.. już te są niewygodne - zamarudziła, jakby miała w myślach ścięcie ich.

William Parker

William Parker
- Widać - powiedział z rozbawieniem, przyglądając się dziewczynie. - Nie są... za ciężkie? - spytał, bo właściwie nie wiedział, jak powinien to określić. Pewnie mu chodziło o robienie fryzur, o mycie i rozczesywanie, ot.
Napił się kawy, wspierając łokcie o kolana.
- Będziesz spała w sypialni - odparł. - Ja tutaj posiedzę, bo muszę przejrzeć księgi jeszcze - poinformował. Pewnie jakby powiedział, że musi coś liczyć to by źle zrozumiała!

Liluye

Liluye
- Są - uśmiechnęła się.
- I nei bardzo da sie z nimi cokolwiek zrobić, ale.. nie wyobrażam sobie ich ściąć - związała je gumką na końcu i odrzuciła gruby warkocz na plecy.
- Na pewno? - wziela kubek z herbata i upiła trochę.
- mogę spać tu przecież.. jak już ci się wprosiłam do domu - nie, niech nie liczy samemu. Niech liczy z kimś. Znaczy z kobietą najlepiej, liczenie samemu w tym kontekscie brzmi nie najlepiej.

William Parker

William Parker
- Fakt, dziwnie byś wyglądała - przyznał po chwili, przy czym delikatnie odchrząknął, patrząc na ten warkocz, bo choler, długie to i grube, nie!
- Nie, wyśpisz się w sypialni, a tak to będę ci latać - odparł i pokręcił przy tym głową. - Śpiąc tutaj, nie będę chociaż czuł się źle, że kogoś wybudzam z każdym krokiem - zaśmiał się.
No, na pewno nie brzmi najlepiej; kilka godzin wcześniej nie liczyłby sam, ale cóż... życie swoje robi, prawda?

Liluye

Liluye
- No dobra. To wypije i ci więcje nie przeszkadzam - zapowiedziala i zaczęła sączyc gorącą herbatę.
- I tak mi wciąz glupio.

William Parker

William Parker
Kiwnął na jej słowa i sam się napił kawy. Najwidoczniej Will już nie był tak rozmowny; możliwe, że to przez porę, ktora była późna.
- Dlaczego? Że śpisz w sypialni? - spytał i zaśmiał się gardłowo. - Tym się nie martw, wyśpisz się chociaż.

Liluye

Liluye
- Że cię wyciągnęłam.. z łóżka. Czy tam kanapy - mruknęła w kubek parujący jej w twarz.
- I kazałam po mnie przyjechać - nie do konca tak bylo, ale czula sie jakby go zmusiła!

William Parker

William Parker
- Nie chcesz wiedzieć - powiedział rozbawiony, bo usłyszał jednak słowa Liluye. - Akurat podróżowanie nocą mi nie przeszkadza, więc nic się nie stało - dodał po chwili swobodnie. Najwidoczniej nie miał jej (już) tego za złe, bo wiadomo, że w pierwszych chwilach ciśnienie i to wszystko swoje robi!

Liluye

Liluye
- Następnym razem wracam taksówką, nie będę po ciebie dzwonić - zapewniła i dopiła herbatę. Potem wstała z kubkiem w ręce.
- Dobranoc - uśmiechnęła się do Willa i poszla najpierw umyć kubek, a potem do sypialni, by tam się przebrać i ulozyc w łóżku. Zasnęła szybko, bo faktycznie było późno.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 10 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 25 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach