Główna siedziba klubu świętych --->
Data: j/w
Tyrsen wędrował smętnie po ulicy, zastanawiając się... w sumie nad pieniędzmi. No tak, ich właśnie teraz potrzebował. Nie miał domu, a jego motor stał gdzieś na bocznicy w Apallosa. Przynajmniej pocieszała go myśl, że dostał chyba swoją wymarzoną pracę. W końcu - hej, kto by nie chciał pracować w rzeźni?!
Rozglądając się dookoła, Patrick zauważył że na twarzach wielu ludzi także wymalowane są umęczone spojrzenia. Na przykład ta kobieta, która pewnie szła do pracy do warzywniaka, żeby wyżywić dwójkę swoich dzieci. No, oprócz tego gnojka, biegającego jak łania po ulicy. Zupełnie jakby nie miał co robić, nieroby jedne pieprzone. Aż z tego zdenerwowania Tyrsen miał ochotę usiąść z piwkiem w klubie i siedzieć tam cały następny tydzień!
Patrick przyjrzał się jednak dokładnie przebiegającemu obok niedorozwojowi i rozpoznał w nim kogoś.
- Hej ty... ty, z patologicznej rodziny! - chyba jakoś tak. Nie pamiętał dokładnie.
- Hej! Do ciebie mówię!