Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Pickles Street

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 4 z 9]

1Pickles Street - Page 4 Empty Pickles Street Pią 16 Maj 2014, 15:05

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Przecznica odchodząca od Hawton Avenue. Przy Pickles Street stoi jadłodajnia Elmir’s Dinner a dalej - kancelaria J. Santosa


76Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 13:35

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
- No nie będzie, skoro proponuję - rzuciłem przez szybę po czym wychyliłem się by otworzyć drzwi. Nie nie biegłem jak dżentelmen. Po prostu je pchnąłem. Potem poczekałem aż kobieta wsiadła.
- To gdzie jedziemy? Znaczy gdzie podwieźć panią...? - szybko się poprawiłem, mogłem rzucić coś w stylu ładnie pani wygląda, w końcu obejrzałem się za nią, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem. Nie będę obcej babie komplementów, jeszcze sobie coś pomyśli... Nie babie to źle, ona była kobietą.

77Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 13:59

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Obeszła samochód i usiadła od strony pasażera. Automatycznie sięgnęła do pasa i go zapięła a potem zatrzasnęła drzwi.
-Spadł mi pan prawie jak z nieba.- stwierdziła, kiedy już podała mężczyźnie swój adres zamieszkania.- Mój stary gruchot znowu dzisiaj odmówił posłuszeństwa. Będę musiała zadzwonić do warsztatu by go zholowali i naprawili.- miała nadzieję, że nie zagaduje pana Iadancy na śmierć.

78Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:06

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
- Z nieba? Taki sk... znaczy tak jak meteoryt taka upadła gwiazda - rzuciłem z uśmiechem potem ruszyłem ulicą w kierunku dzielnicy mieszkalnej.
- Do warsztatu trzeba oddać, może by coś z niego jeszcze zrobili - rzuciłem, nie przeszkadzało mi że rozmawia, mogła mówić, lubiłem jej słuchać no i lubiła moją muzykę.
- Z pracy? A pani nie na tych walentynkowych imprezach... tam chyba całe miasto...no prawie całe.

79Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:18

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Zaśmiała się dźwięcznie słysząc to porównanie. Sama nigdy by na nie nie wpadła. Ten mężczyzna zaskakiwał ją na każdym kroku. To było naprawdę miłe.
-Ewentualnie jak jakiś anioł stróż.- uśmiechnęła się szelmowsko unosząc lekko w górę brwi.
Usadowiła się nieco bokiem by mieć dobra widoczność na kierowcę, nie prowadziła to mogła bezkarnie skupić uwagę na mężczyźnie.
-Jak widać nie całe skoro panu też nie na imprezie, no chyba, że pan właśnie jechał i ja panu zajmuję czas?- ani słowem nie wspomniała o swych randkowych niepowodzeniach.

80Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:30

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
- Anioł, aaa da pani spokój, czasami sie zastanawiam czy nie powinienem pracować jako śmieciarz... anioł dobre sobie - pokręciłem z rozbawieniem głową - upadły i z po podcinanymi skrzydłami.
Potem spojrzałem na nią zawieszając swój wzrok na dłużej, no nie patrzyłem przez dłuższą chwilę na jezdnie.
- Ja i randka? Proszę pani a kto by chciał iść... nie nie przerwała mi pani żadnej randki... - uśmiechnąłem się lekko do kobiety, hmmm kiedy się uśmiechałem ostatni raz...a w Taco gdy rozmawiałem z Elisabeth. Nieee to nic nie znaczy.

81Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:39

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Śmieciarz? Znaczy się, że traktuje mnie pan jak jakiś kosz na śmieci albo papierek leżący na chodniku czy coś w tym stylu.- jej przekorna strona natury doszła do głosu łapiąc mężczyznę za słówka. Oczy jej błyszczały rozbawieniem a na ustach błąkał się figlarny uśmieszek.
Poprawiła torbę lekarską, która się jej zsuwała z kolan więc nie zauważyła jak lustruję ją wzrokiem.
- W takim wypadku cieszę się bo nie będę miała wyrzutów sumienia, że przerywam panu plany.- jakoś się jej nie chciało wierzyć, że nie znalazł się nikt kto by mu dzisiaj chciał towarzyszyć. Sympatyczny facet z włoskimi korzeniami. Kobiety powinny mu do stóp padać.

82Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:47

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
- No co pani? Przecież nie o to... - nie dokończyłem - ...ah nie o to - powtórzyłem kręcąc przecząco głową, wjechałem na dzielnice mieszkalną.
- Musi mi pani powiedzieć gdzie mam stanąć... - przerwałem pogawędkę jednak wróciłem do niej.
- Nawet jeśli by tak było, nie powinna pani mieć wyrzutów... zresztą nie dla mnie randki... chyba wyrosłem z nich... - no przecież jej nie powiem że chodzę w żałobie po żonie i po córce od kilku dobrych lat, nie teraz. Nie obcej kobiecie, mimo że jest miła, i ma ładny uśmiech. Aldo nie patrz na jej usta a na drogę. Skarciłem sie w myślach.

83Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 14:55

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
Zastanowiły go jej słowa. Wyrósł z randek? Był co najwyżej kilka lat straszy od niej. Tak przynajmniej szacowała. Czy w takim wypadku i ona powinna zrezygnować? W sumie może i była za stara jak jej pokazał ostatni przykład ale nie zamierzała teraz nad tym rozmyślać.
- Mieszkam pod numerem dwudziestym piątym, o tam w drugim kwartale.- wyjaśniła, bo jej dom nie różnił się niczym od pozostałych stojących w okolicy. Miała nadzieję, że teraz kiedy spłaciła kredyt to uda się jej uzbierać na coś lepszego.
- A może w ramach rekompensaty za podwiezienie wejdzie pan na kawę?- zapytała.

84Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 15:02

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
Podjechałem powoli pod mieszkanie, nie myślałem o czym myśli kobieta, nie próbowałem jej rozgryźć. Nie była przecież Brownem. Mogła być pewna że nie każe jej włazić do trumny, ani nie roztrzaskam głowy o kierownice.
- To tu... - rzuciłem podjeżdżając pod wskazany dom.
Potem spojrzałem na nią i na podjazd mieszkania, właściwie nie miałem nic do roboty.
- To teraz ja się zastanawiam czy nie będę się narzucać.

85Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Pon 22 Wrz 2014, 15:09

dr Elisabeth Roberts

dr Elisabeth Roberts
- Tak tutaj.- uśmiechnęła się i zaczęła odpinać pas a potem chwyciła klamkę drzwi by je otworzyć.
- W żadnym wypadku nie będzie pan się narzucał. Wręcz przeciwnie, będzie mi niezmiernie miło jak mi pan dotrzyma towarzystwa. Brutus też nie będzie miał nic przeciwko.- zapewniła i uznając rzecz za ustaloną wysiadła z samochodu i ruszyła do drzwi mieszkania.

----> http://www.oldwhiskey.pl/t387p15-dom-elisabeth

86Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 23 Lis 2014, 19:38

Jonathan Harper

Jonathan Harper
--> Elmir's Dinner

I tak kontynuując trening po kawie z Cath, Jon wbiegł na Pickles Street. Musiał się pospieszyć jeżeli chciał uniknać tłumów na ulicy, bo zbliżała się godzina kiedy wszyscy porządni obywatele mają w zwyczaju wstawać w niedzielę. Zaczął więc biec nieco szybciej.
W uszach znowu miał słuchawki, słuchał Królowej.
Po jakimś czasie skręcił w Hawton Avenue.

-->Hawton Avenue

87Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Sro 04 Lut 2015, 14:47

Ennis Enderman

Ennis Enderman
http://www.oldwhiskey.pl/t77p120-hawton-avenue#37384 --->

Na Pickles Ennis już całkowicie się wyluzował. Nawet pozwolił sobie na to, żeby zdjąć ręce z kierownicy i w ten sposób napić się tego, co pozostało mu z zabranych ze sobą napojów. Zdjął czapkę z daszkiem i starł pot z czoła. Będzie musiał wziąć porządny, zimny prysznic przed pójściem do Jonathana na obiad. W tym stanie zresztą już wyglądał jak po kąpieli, tylko zdecydowanie mniej przyjemnej, bo słonecznej.
Z Pickles skierował się przez centrum na Main, by stamtąd dotrzeć już na osiedle przyczep.

---> http://www.oldwhiskey.pl/t75p300-main-street

88Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 08 Lut 2015, 15:21

John Doe

John Doe
/ start

Ostatnie dni nie były dla biednego Johna łaskawe. Mimo, że był maj, a co za tym idzie nie było mu zimno w uszy i w nos, życie go nie oszczędzało. Po pierwsze, wciąż był rudy, co automatycznie stawiało go na przegranej pozycji nawet w rywalizacji bezdomnych z grubym panem Andrzejem, który ciągle wywalczał sobie lepsze miejsce na zaparkowanie swojego wózka z marketu. Po drugie, był biedny, więc ostatnio musiał obejść się smakiem, kiedy przechodził obok budki z hot dogami. Po trzecie, ostatnimi dniami jego życie polegało na wieczornej walce na śmierć i życie z bezdomnymi psami o kawałek miejsca na nocleg. Skubane, zawsze wybierały najprzytulniejsze kąty, a to w ślepych uliczkach, a to między kontenerami na śmieci, które w przyjemny sposób osłaniały od ewentualnego chłodniejszego powiewu wiatru. Ostatnio we wredne kundle (jeden był rudy) ukradły mu kawałek parówki, którą dostał od jakiejś uprzejmej kobiety. Przez to wszystko nieszczęsny Doe już wcale nie wiedział, czemu wilk tak wyje w księżycową noc, ani dlaczego ryś szczerzy swoje kły radośnie. Czuł, że nic nie wie, choć to i tak było niezwykle filozoficzne i przeszło mu przez myśl, by spisać na ten temat jakiś traktat sokratejski. Musiałby to jednak wyskrobać kamieniem na jakimś murze, albo na płytce chodnikowej. Albo na jakiejś serwetce, którą ukradłby z byle knajpy. Ach, słodka niewiedzy, bez ciebie człowiek faktycznie jest szczęśliwszy! myślał sobie niekiedy. Z drugiej strony bał się, że w którymś momencie dobrnąć by mógł do paraliżu mózgowego i upośledzenia umysłowego. Widział już kilku takich nieszczęśników. Bał się ich, słusznie prawdopodobnie. Jeden z nich cisnął w jego plecy kamieniem jak przechodził obok. Bolało, a Doe był przecież delikatny jak kwiatuszek.
Pociągnął w dół czapkę, którą miał na głowie. Miała napisane na krawędzi "Bad Hair Day", i nawet pasowała do stanu jego włosów. Mógłby się wreszcie gdzieś umyć. Podrapał się po tyłku i powąchał dłoń by sprawdzić, czy już nie przesiąknęła dupnym smrodem. Nie było jeszcze tak źle.
- Och, jak mi ciężko, jak mi źle...- wymamrotał pod nosem i zajrzał do śmietnika, który właśnie mijał. Cóż ciekawego mógł tam znaleźć? Jakieś paragony, sreberko od kebaba, jakiś... o fuj, to chyba był tampon! Wyciągnął łapę z pojemnika i wytarł ją o brudne spodnie. Miał wrażenie, że tej śmietnik jest jak metafora jego życia. Szary, zimny, pełen bezsensownych odpadów, z których mimo to można jeszcze coś odzyskać. Może da się rozpalić w nim (pytanie, czy z Johnie, czy w śmietniku) ten płomień prometejski. Przez myśl przeszło mu zgłoszenie się do urzędu pracy i zapytanie, czy mógłby zacząć udzielać bezdomnym korepetycji z filozofii i kulturoznawstwa. Zasiać w nich ziarno wiedzy, która- tak przecież przydatna!, mogłaby nakierować ich na odpowiednie tory.
Z tymi i innymi złotymi myślami Doe udał się w dalszą podróż po ulicach Old Whiskey, by wieczorem stoczyć kolejny bój o miejsce do spania.

zt.

89Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:13

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
-> początek dn. 08.06.2013 podejrzewam, ze wcześnie rano.
Morgan jeszcze zaspana zmierzała do pracy. Miała otworzyć knajpę. Szła skrótem z motelu do drugiego miejsca pracy. Zastanawiała się właśnie, czy nie przydałby jej się rower. Od razu by zaoszczędziła czas. Prowadzona chęcią wypicia kofeiny szła raźnym krokiem ubrana w swój jakże śmieszny mundurek ze spódnicą i jakąs koszulą. Wyglądała jak dziwna stewardessa.



Ostatnio zmieniony przez Morgan "Foxxy" Smith dnia Nie 15 Mar 2015, 13:25, w całości zmieniany 1 raz

90Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:23

Tom Johnson

Tom Johnson
/ patrol

Jechał sobie oto Tom. Tom sobie jechał oto. Jechał i jechał, a jego wyraz twarzy było widać nawet pod kaskiem. Ta kwaśna mina, wcale nie spowodowana humorem. On po prostu miał taki sposób bycia.
Gdy zauważył drepczącą poboczem drobną, czarnowłosą dziunię w jakimś mundurku to zwolnił. Musiał się przyjrzeć dla pewności. Otóż Tom nie rozróżniał zwykłych spódniczek od jakiś uniformów. Szczególnie nie od tyłu.
Zatrzymał się więc przed Morgan i zszedł z motoru. Stanął i skrzyżował ręce na piersi.
- Do pracy, czy już w pracy? - burknął, odsłaniając ponurą twarz, gdy odchylił szkło z kasku.

91Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:30

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Foxxy niczym zombie poruszała sie w kierunku Cambells Burgers przypominajac sobie wszystkie kody na kasę. Nagle usłyszała ryk motora, a potem usłyszała gburowaty głos. Zatrzymała sie i spojrzała na policjanta. No to świetny początek dnia.
- Do pracy. - powiedziała z przekąsem. Nie lubiła policji. Chociaż nie wyrażała tego na murach szarych bloków. Po czym ruszyła. Nie jakoś biegiem czy coś, ale prostym krokiem. A co on może od niej chciec, nie łamala prawa.

92Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:32

Tom Johnson

Tom Johnson
Do pracy. Aha. Jasne.
Tom uważnie obserwował kobietę, a gdy ta zaczęła znów iść to odetchnął. Co ona robiła?!
- Proszę się zatrzymać, proszę pani. Nie pozwoliłem się oddalić. - zagrzmiał za jej plecami, robiąc kilka kroków w jej stronę.

93Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:39

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Morgan zatrzymała się i westchnęła. Nawet spojrzała na telefon by sprawdzić godzinę. Jak tak dalej pójdzie to się spóźni, a to dobrze nie wróży. Później dostarczy organizmowi kofeiny. Odwróciła się w jego stronę.
- Dobra nie uciekam. - powiedziała. Oczywiście nie mogła powstrzymać się od sarkazmu. Jednak jej wyraz twarzy wyrażąl zaciekawienie i zdziwienie.

94Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:43

Tom Johnson

Tom Johnson
No, posłuszna dziewczynka. Tom był zadowolony z tego bardzo. Uwielbiam władzę jaką miała policja nad zwykłymi szarymi ludźmi.
- Do jakiej to pracy się pani wybiera? Na inną przecznicę? Tutaj, nie pani rejon? Hm? - dopytywał się, a Morgan mogła wyraźnie odczuć za kogo on ją brał w tym uniformie.
- I kto lubi takie mundurki, jakieś chore sukinsyny... - burknął do siebie, tak, że ona nie słyszała.

95Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 13:58

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Czuła się urażona. Oj naprawdę, to że jest nieco ciemniejsza od niego (chyba jest biały co nie bo nie ma avka ) to znaczy, ze idzie do burdelu. Na pewno. Podeszła do niego naprawdę blisko, a niech myśli że jest dziwką.
- Panie władzo, to nie tak jak pan myśli.- powiedziała do niego. Po czym odeszła na krok - Jeśli kogoś kręcą hamburgery i frytki.. to można powiedzieć, że ich zadawalam i jestem w tym dobra. - powiedziała wskazując plakietkę z imieniem Foxxy i jak byk logiem Cambells Burger.

96Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 14:02

Tom Johnson

Tom Johnson
No, no. On jednak nie wyglądał na przekonanego. Nie jedna kombinowała bardziej pomysłowo niż Morgan. Stał taki właśnie z kwaśną miną i rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
- Ja nie wnikam w wariactwa jakie wyprawiasz w godzinach pracy. - odparł, wyraźnie zdegustowany. - Dokumenty poproszę.
Zażądał oschle.

97Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 14:06

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Morgan nie była w stanie uwierzyć, ze ten człowiek jest taki.. nie wiem może on polował na jakąś by mu dała za darmo, w zamian za to, ze jej nie złapie. Wyjęła z kieszeni dokumenty, oczywiście na Foxxy McGyver.
- Proszę. - powiedziała wręczając. Mogła od samego początku uważać na swój akcent, ale trudno. - Pracuje w restauracji. - powiedziała. I w motelu, ale o tym lepiej nie mówić, od razu by wylądowała na dołku.

98Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 14:11

Tom Johnson

Tom Johnson
Przyjął dokumenty, milczący. Przejrzał je i kilkakrotnie spojrzał to na zdjęcia to na nią.
- Foxxy? - uniósł dokument, by porównać. Bowiem na zdjęciu kobieta miała nadal rude włosy. Stąd ta ksywka. Policjant utwierdzał się w swych przekonaniach. - Czekaj.
Rzucił, a potem podszedł do motoru i skontaktował się z kimś. Zapewne, by sprawdzić z centralą, kim była ta cała Foxxy. Nie znam się za dobrze, na procedurach.

99Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 14:20

Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
Tak na zdjęciu miała jeszcze rude włosy. Uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Moi rodzice mieli specyficzne poczucie humoru. - powiedziała na jego zdziwienie co do imienia. Cóż w końcu mieli nazwisko McGyver. Kobieta musiała wysłac smsa że się spóźni. Super konfrontacja z szefową. Może to on powinien się z nią pogadać. W każdym razie czekała na odpowiedź centrali, w ciszy, chcoiaz tyle rzeczy jej przychodziło do głowy.

100Pickles Street - Page 4 Empty Re: Pickles Street Nie 15 Mar 2015, 14:30

Tom Johnson

Tom Johnson
Jednak nie dowiedział się niczego co mogłoby pomóc znaleźć powód, by przeszukać Morgan, a może nawet wrzucić na dwadzieścia cztery. Zrezygnowany podszedł do niej i oddał dokumenty.
- Cóż. Polecam zasugerowanie szefowej, by zmieniła strój roboczy. - burknął i założył ciemne okulary na oczy, by ukryć rozczarowanie.
- Proszę już ość do tej pracy, ale jak mnie pani tu okłamuje to następnym razem nie będę taki miły.
Dodał. Miły! On! Dobry dowcip.
No, ale w końcu nie był przecież opiekunką w przedszkolu, a policjantem.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 4 z 9]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach