Ona? Ona by je wzięła?
Z jednej strony, to rodzina Consueli i na pewno dziecku nic by się nie stało. Gabrielle by się zaopiekowała, dała dom, normalną rodzinę... ale...
No właśnie. Noah poczuł że coś go w sercu ukuło. Toż to było jego dziecko - jego! On je spłodził to chyba powinien się nim zaopiekować?
Wcale się tego nie bał - to znaczy, jasne, strach był, bo wciąż on sam był smarkaczem, ale w życiu by nie pomyślał o tym, by dziecko komuś oddać bo się cyka. On taki nie był.
Jak się za coś brał to... kończył to. Nawet jeśli ludzie mówili, ze się nie uda, on trwał w postanowieniach.
- Mówi, ze... no że chyba tak powinniśmy zrobić. Znaczy ślub. Żebym mógł dziecko do siebie wziąć. No i że może Consuela wejdzie w jakiś dobry program dla matek... nie wiem, to wszystko takie skomplikowane!
Aż się za głowę złapał.