Przyczepa Setha 'Sety' Clustera

First topic message reminder :

Jeśli ktoś zawędruje do końca osiedla przyczep zauważy jedną w dość... ciekawym stanie.
Jeśli akurat świeci się w jej oknach światło, to na zewnątrz musi stać motocykl nie pierwszej nowości, postawiony na stopce tuż nieopodal skrzynki pocztowej. Po wejściu po drewnianych schodkach na dobudowany, zadaszony 'ganek' należy otworzyć drzwi, potem moskitierę, a w końcu wchodzi się do dość niewielkiego wnętrza. Po prawo, na samym końcu znajduje się aneks kuchenny.
Nowy to on z pewnością nie jest, ale nie da się też powiedzieć żeby był zaniedbany. Nieco bliżej, na lewo od aneksu znajduje się stolik z trzema krzesłami, nad którym na ścianie naklejony jest plakat Lemmy'ego z Motorheada. Zaraz obok stolika jest kanapa, a naprzeciwko niej, tuż przy wejściu niewielkich rozmiarów telewizor kineskopowy - cóż, widać że Seth raczej nie bardzo dba o wygody.
Po lewo, gdzie kończy się kanapa, jest ściana, która oddziela główne pomieszczenie od łazienki. Za małą łazienką jest niewielki pokoik, gdzie umiejscowione jest łóżko.
Charakterystyczną cechą przyczepy jest spora kolekcja płyt jednej tylko kapeli - Motorhead. Podobnie jak flaga rozwieszona nad łóżkiem i praktycznie niezlliczona ilość plakatów, jakimi 'sypialnia' jest powyklejana.

- No w takiej sytuacji to fakt.- zgodziła się z nim.- No ale to miało swoje zalety. Nie musiałeś się użerać z bankami nie stresowałeś rosnącym oprocentowaniem. Wszystko ma jakby na to nie spojrzeć swoje zalety. Byle szukać pozytywnych stron. - kobieta nie była jakąś przesadną optymistką ale w fatalizm też nie popadała. Ot utrzymanie równowagi jak by pewien William powiedział.

- Cóż, jeśli stręczyciele bankowi są tak wyrachowani jak Will to cieszę się że nigdy nie brałem żadnego kredytu. Prawdopodobnie miałbym teraz tylko bieliznę i mieszkał pod którymś mostem. - uśmiechnął się. I wcale nie mówił o samej bieliźnie dlatego, żeby pobudzić wyobraźnię lekarki. Wcale.

Ciekawa była czy Seth wiedział o jej przyjaźni z Willem. Pewnie tak w końcu to nie była jakaś tajemnica i z Parkerem nigdy nie ukrywali swoich relacji. Zresztą Will był jedną z niewielu osób na które naprawdę mogła liczyć i dla których ona to samo zrobiłaby bez wahania.
- Nie demonizuj go tak. - roześmiała się i jak wspomniał już o siedzeniu w samych gatkach to jej wzrok jakoś tak sam z siebie zjechał z jego twarzy w dół. Kto wie może sobie to wyobrażała. Z przekornym uśmieszkiem wróciła wzrokiem do jego twarzy.

Seth uśmiechnął się lekko pod nosem widząc jej reakcję. A jednak, pani doktor myśli o takich brzydkich rzeczach.
- Nie demonizuję, po prostu znam go i wiem do czego jest zdolny jeśli tylko by mu się chciało. - rzucił rozbawionym tonem. - Dobrze mieć go po swojej stronie, w każdym razie. - sprostował, opierając się plecami o kanapę. Stale wlepiał wzrok w panią doktor.

- Tak to fakt dobrze miec Willa po swojeje stronie.- tutaj sie dokladnie z Sethem zgadzala. Will byl oaza spokoju ale ja przyszlo co do czego jego analityczny umysl wyciagal wnioski, ktorych warto bylo sluchac.
Usmiechnela sie do Setha a ppotem zerknela na zegarek i lekko skrzywila. Zrobilo sie juz calkiem pozno a jeszcze ja spacerek do domu czekal.
Zerknela na nadal przygladajacego sie jej mezczyzne.
- Bardzo milo mi sie tutaj siedzi ale obawiam sie, ze juz pora na mnie.

Seth sam spojrzał na zegarek i się skrzywił.
- No, widze. Spoko, odprowadzę cię. - podniósł się i wsunął w kieszenie szlugi. Potem ruszył do pokoju gdzie miał łóżko i wziął bluzę z kapturem, którą przeciągnął przez głowę i wrócił do pani doktor, stając przy drzwiach wyjściowych. Na ścianie obok James Hetfield z Metalliki wściekle łypał na niego, jakby zły że ma podobną fryzurę co on sam.
Zapewne potem oboje wyszli i ruszyli w kierunku jej domu.
zt

Roberts w czasie kiedy Seth zajmowal sie bluza wsunela na swoje stopy szpilki i ubrala zakiet. Wcale nie wygladala jakby jeszcze chwile temu siedziala na kanpie Clustera i popijala whiskey.
Po chwili oboje opuscili przyczepe i ruszyli w kierunku jej domu. Brutus pewnie czekal na nia z fochem no bo jego kolacj.

zt

/ początek

Może to był głupi pomysł ale uległa impulsowi. Ostatnio dosyć często im ulegała. Należało się zastanowić czy to jest rozsądne. W każdym razie w tej chwili stała i pukała do drzwi przyczepy Setha z torebką burgerów z Chaco. Widać było, że jest prosto po pracy. Klasyczna zielona sukienka, szpilki i torba lekarska z którą się zazwyczaj nie rozstawała.
Zastukała jeszcze raz jak nikt nie otworzy to sobie pójdzie. W końcu nie wiedziała czy Seth jest w przyczepie czy nie, choć motocykl stał co sugerowało, że tak.

Seth leżał na kanapie, oglądając jakiś durny program gdzie faceci licytowali się o boxy w magazynach. Nie miał humoru podobnie jak wczoraj, choć nie był też jakoś specjalnie zrozpaczony. Ot, wyciszony, nieco markotny.
Słysząc pukanie po raz drugi podniósł się i podszedł do drzwi. Otworzył je, zaraz po nich osłonę przeciwko owadom.
- Cześć, Liz. - rzucił do niej i odsunął się z drogi, najprawdopodobniej pozwalając jej wejść do środka. Oczywiście obejrzał ją od stóp do głów, jako że lubił sposób w jaki wyglądała.

- Cześć.- uśmiechnęła się do mężczyzny i przechodząc obok niego ukradła mu buziaka na dzień dobry. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zatrzymała prawie na jego środku. Odłożyła torb i podniosła torebkę z jedzeniem nieco wyżej.
- Mam coś niezdrowego, tłustego jeżeli masz ochotę oczywiście?- przyjrzała się mężczyźnie.- Już myślałam, że cię nie ma w domu i będę musiała to sama zjeść.- dodała jeszcze.

Seth oddał pocałunek i zamknął za nią drzwi, zanim rozwalił się na kanapie. Spojrzał na nią z dołu i uniósł jedną brew.
- Cóż, na gorsze by ci to nie wyszło. - uśmiechnął się. - Może poszłoby ci w cycki! - rzucił żartobliwie, na tyle na ile potrafił. Potem dłonią klepnął miejsce obok siebie, sięgając do stolika obok po fajki.
Cóż, lubił jej towarzystwo, ale i tak będzie musiał jej wszystko powiedzieć. To nie był czas na ukrywanie czegokolwiek. Zdecydowanie. Podstawówka dawno się skończyła.

- Coś ci się nie podoba w moich cyckach?- rzuciła mu groźne spojrzenie od którego jej pacjentom włosy stawały dęba i na myśl przychodziła nadprogramowa lewatywa.- Jakoś wcześniej protestów nie słyszałam. - Oparła rękę na biodrze i postukała stopą o podłogę.
Zaraz jednak się roześmiała i klapnęła koło mężczyzny na kanapie. OK byli w męskim domostwie na talerze nie liczyła. Wyciągnęła burgery i podała mu jednego.
- Proszę. Słowo, że nic nie dosypałam a że dziś nie było tej pyskatej kelnerki, to chyba nic nam nie grozi.- odwinęła ze swojego papierek i zrobiła gryza.

- Ha, a potem będę siedział cały dzień na kiblu. - odpapierkował hamburgera i powąchał go, oglądając ze wszystkich stron.
- Szkoda ze nie mam kota albo psa, przydałby się teraz żeby sprawdzić. - dodał, wgryzając się w mięso. Drugą ręką chwycił pilota i przełączył na jakiś film z Nicolasem Cage'm. Cóż, lepsze to niż jakiś Hajskul mjuzikal.

Wywróciła znacząco oczami. Heloo ona tu je kanapkę. Trochę cywilizacji w tym męskim świecie czas wprowadzić.
- Módl się by ci papieru nie brakło.- stwierdziła między jednym kęsem a drugim i zsunęła szpilki ze stóp. Pozwolił sobie na swobodę wobec ich obcych relacji.
- Brutus i tak by się tego nie tknął, więc na niego w roli testera nie licz.- zerknęła przelotnie na ekran telewizora.

- Nie, jego nie zamierzam testować, jeszcze by mu coś się stało i bym go miał na sumieniu. I twój gniew na sobie. - uśmiechnął się do niej słabo i zamilknął, jedząc w ciszy. Cóż, mówić za bardzo siły nie miał, mówiąc szczerze. Zbierał siły.
- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął, gdy już zgniótł papierek i odłożył go na stolik. - Byłem blisko z Consuelą. Tą z taką rozczapirzoną fryzurą. - westchnął lekko. - Wczoraj byłem z nią pogadać, bo skoro ty i ja... To wyłączność. A mówię ci to dlatego, żeby potem nie było jakichś nieprzyjemności czy zaskoczeń. Bo obawiam się że jeśli zobaczy nas razem to może się z tego wywiązać jakiś kwas z jej strony.

- I całe szczęście.- wszyscy znajomi wiedzieli, że Roberts jest zbzikowana na punkcie swojego kota. W sumie powinna mu nową obróżkę kupić. Różową. Dokończyła kanapkę w milczeniu, trochę przyglądając się Sethowi. Miała wrażenie, że coś go dręczy albo irytuje. Ciekawe czy przyczyną była ona?
Wyprostowała się na kolejne słowa. Cholera, jak ktoś tak zaczyna to nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi.
Wiedziała kim jest Consuela.
- Czy ona nie jest z Maro?- wyrwało się jej w pierwszej chwili i musiała wstać z kanapy i przejść się po pokoju. Fuck takiej informacji się nie spodziewała. Zatrzymała się na przeciw Setha.
- Czy ty z nią? Po tym jak my?- kuźwa pani doktor elokwentna jak cholera ale na myśl, że mógł od niej pójść i zaliczyć tamtą to ściskało ją w dołku i robiło się jej niedobrze.

- Nic z nią. Przed tym jak się w ogóle spotkaliśmy kiedykolwiek. Pojechałem wczoraj do niej żeby zamknąć tamten rozdział. I nie, nie jest z Maro. Po tym jak się okazało że Autumn jest z nim w ciąży, zostawiła go. - wyjaśnił i patrzył jak wędruje po pokoju.
- Zależy mi na niej, ale raczej jak na młodszej siostrze. Przypomina mi siebie jak wstąpiłem do gangu. I tyle. I to, że ci to mówię jest właśnie po to, żebyś wiedziała. Nie chcę cię okłamywać, przespałem się z nią raz. Przed tym jak się z tobą widywałem. - zreferował, spokojnie i rzeczowo.

Miała na końcu języka, że młodszej siostry się raczej nie posuwa ale wzięła głęboki oddech. Miała dwie opcje albo mu wierzy albo sobie daruje i może równie dobrze stąd wyjść i nie wracać. Przez chwilę spoglądała w milczeniu w szare oczy Setha. Zależało jej i chyba nie była w stanie tego ukryć. Zresztą to chyba był dobry monet by rozliczyć się z przeszłością
- Ok. W porządku. Jesteśmy dorośli każdy z nas ma jakąś przeszłość jeżeli mówisz, że to skończone to ci wierzę.- zaufanie miał jednak to do siebie, że raz zjebane nie wracało.- W sumie też powinnam ci powiedzieć coś co czysto hipotetycznie może albo mogłoby mieć wpływ na nas gdyby wyszło od kogoś innego.

- Skończone. Nie chcę od niej niczego prócz bycia przyjacielem i pomagania jej. - przyznał. - Gorzej że ona może źle zareagować jak zobaczy nas razem, dlatego też to mówię, żebyś nie była zaskoczona jeśli taka sytuacja wyniknie... Ramirez lubi... wybuchać. - streścił jej, po czym przechylił głowę. Chwycił szluga ustami i odpalił go. Zaciągnął się głęboko w ciszy i dopiero wtedy odezwał.
- Co to takiego? - spytał, wypuszczając spokojnie dym.

- Ok czyli jak mój dom albo przychodnia ewentualnie samochód będą czymś wysmarowane to jej sprawka. Świetnie.- dodała wznosząc oczy ku górze. - Mam nadzieję, że się obejdzie bez scen.- no cóż nadzieja matka głupich.
- No cóż parę razy zaliczyłam Bakera.- ups wybuch za 1..2..3..Stałą i spokojnie spoglądając w oczy mężczyzny czekała na jego reakcję.

- Jeśli tak będzie, to to rozwiążę, nie dam jej ci robić krzywdy. - zapewnił. A potem zamilknął, ze szlugiem w ustach, słysząc co kobieta powiedziała. Siedział i miarkował w głowie myśląc, że w miejscu w którym on był jakiś czas wcześniej był Baker. To tak jakby na księżycu, wbijając flagę i licząc na zdobycie terenu spotkałoby się Bejkera na grillowaniu. 
Milczał dłuższą chwilę, popiół z papierosa zwiększał się, aż Seth w końcu złapał fajkę i strzepnął go do popielniczki. Potem zaciągnął się papierosem i wypuścił dym.
- Mam nadzieję że przed tym jak się spotykaliśmy. - rzucił tylko.

- Spokojnie, nie musisz mnie bronić dam sobie z nią radę.- zapewniła mężczyznę, bo przecież nie była małym dzieckiem. Potrafiła sobie dawać radę a teraz jeszcze bierze lekcje strzelania u Willa. Nikt jej nie podskoczy.
- Tak. - stwierdziła tylko. - Mówiłam ci, że interesuje mnie tylko wyłączność.

- Ja tego nie neguję, ale nie chcę dopuścić do tego W OGÓLE. - stwierdził i wstał do niej, podchodząc blisko. Spojrzał na nią z góry, obejmując ją rękoma, pozwalając dłoniom spocząć na jej pośladkach. Uśmiechnął się lekko pod nosem i ścisnął oba lekko.
- Zdumiewające, że on jeszcze jest w stanie... - skomentował Bakera. - I dobrze, że wyłączność. Wolałbym żeby jego pomarszczone łapy cię nie dotykały.

- Nie ma się co martwić na zapas. W końcu to dorosła dziewczyna, może przemyśli i da spokój. - W końcu Liz poznała Consię i zrobiła na niej całkiem sympatyczne wrażenie. Tyle, że to było przed tym nim bzykała jej faceta.
Objęła rekami Setha w pasie i przytuliła się do niego. A potem parsknęła mu w klatę śmiechem, słysząc komentarz, który wyszedł z jego usta.
- No teraz to tylko ty możesz swoje łapy na mnie kłaść.

Korzystając z faktu, że kobieta nosi sukienki i spódnice, Seth nie omieszkał podciągnąć kobiecie materiał w górę i powtórzyć czynność na gołą skórę. Uśmieszek wstąpił na jego twarz gdy poczuł gołą skórę jej pośladków.
- Cóż, powinnaś przestać nosić majtki, bo tak to komplikacje niepotrzebne..- skomentował i klepnął najpierw jeden, potem drugi, opierając brodę o jej głowę.
I stali sobie tak na środku jego 'mieszkania', przytuleni. I Cluster zaczął z lekka wierzyć, że może to wszystko da się ułożyć.