Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Magazyn

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 11 z 13]

1Magazyn     - Page 11 Empty Magazyn Pią 16 Maj 2014, 19:58

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Ogromny hangar, w którym trzyma się setki pudeł i paczek, zapewne z asortymentem wszelakich sklepów i lokali, które można znaleźć w Appaloosa City i jego okolicach. Za budynkiem znajduje się wielki plac - tutaj znajduje się rampa i prowadzące do wnętrza bramy, przez które podaje się towar. Bram jest dziesięć i tyle samochodów ciężarowych może tu naraz stać.
Sklepienie jest wysoko, a dzięki temu przechowywane tu towary mogą być składowane na wysokich regałach. Prócz urządzeń do składowania w magazynie znajduje się wiele pojazdów, głównie różnego typu wózki i przenośniki oraz urządzenia do taśmowania, palety i kontenery.
Nieupoważnionym wstęp wzbroniony!


251Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 12:00

Rita Bishop

Rita Bishop
No niestety, ciężko było jej nie histeryzować, gdy była zamknięta w magazynie pełnym krwi i flaków, gdy była świadkiem morderstwa, a mężczyzna, który się tego dopuścił, jawnie jej groził.
To była zdecydowanie najgorsza noc w jej życiu, a jej życie nie należało wszak do usianego kwiatkami.
Rita siadła w końcu skulona przy ścianie obok drzwi i obserwowała, jak Leszek bierze się do sprzątania. Tak naprawdę nie zamierzała mu pomagać. Sama jej obecność tutaj była dostatecznym poświęceniem, ot co.

252Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 13:13

Lionel 'Koksu' Margaret

Lionel 'Koksu' Margaret
Lionel cierpiał. Wkurwiała go obecność Rity. A poza tym miał kolejny odruch wymiotny, gdy kolejna głowa odłączyła się od reszty ciała. Nie miał już jednak czym rzygać.
Na propozycję Leszka z piankami, pokiwał głową, po czym w końcu się zebrał z ziemi i pomaszerował, by je wziąć. I jadł je z miną zbitego szczeniaka, wpatrując się w pozostałości po masakrze, która się tutaj chwilę temu odbyła. I poczuł się od razu lepiej.
-Lala, lepiej rusz dupę, bo zaraz zacznę szorować podłogę twoimi włosami.-ostrzegł czarnulę, nie będąc w humorze na przekomarzania. Był w sumie w zabójczym nastroju.
Sam wziął szmatę i zaczął nią paćkać plamy krwi.

253Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 13:36

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Leszek popatrzył krytycznie na czarnulkę. Jemu też sie nie uśmiechało sprzątać tego całego goru ale jeszcze mniej mu się podobał pomysł rozzłoszczenia kolesia co kazał odrąbywać ludziom łby. Znał swoje miejce a teraz było nim grzeczne bawienie się w sprzątaczkę.
Oblał Ritę wodą ze szlaucha.
- No już. Nie trać głowy.

254Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 13:47

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Sprzątanie szło naszej trójcy nieco opornie, ale w końcu, nad ranem, uporali się z plamami krwi i rzygowinami.
Koło godziny 6 rano do garażu zajrzał jedne z goryli Smitha. Odparł, że cała ekipa może wracać do domów.
A na pociechę , każdy dostał 3 tysiaki.

255Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 13:51

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Leszek leżał padnięty na czyściutkiej podłodze. Smith mógłby przychodzić golić tu swoje jaja, i przeglądać się w wypucowanym cemencie.
W końcu przyszedł koleś z kieszonkowym i Kowalsky wstał z bólem w ramionach.
- Dobra, to na razie ludziska - i poszedł na atobus do domu.

/zt

256Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 13:55

Rita Bishop

Rita Bishop
Grożenie Ricie w tym stanie było kiepskim pomysłem. Podobnie jak oblewanie jej zimną wodą. Prawdopodobnie po tym podniosła się, z najbardziej nieszczęśliwą miną na świecie i złapała jakiegoś mopa, żeby pomóc rozwodnionej krwi spływać do studzienki. Jedynym plusem tego, że była mokra, było to, że mogła bezkarnie pozwolić paru łzom stoczyć się po twarzy.
Gdy w końcu ktoś tu przyjechał i im otworzył, chwyciła potężny zwitek pieniędzy (prawdopodobnie najwięcej pieniędzy, ile w życiu widziała), mamrocząc pod nosem, że przynajmniej będzie ją teraz stać na dożywotnie wizyty u psychoterapeuty.
I czym prędzej wypadła z magazynu. Całą drogę do Old Whiskey ryczała, ocierając łzy dolarami.

zt

257Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pią 15 Maj 2015, 14:03

Lionel 'Koksu' Margaret

Lionel 'Koksu' Margaret
Lionel bardzo, bardzo potrzebował większej ilości pianek. Był w cholerę słaby i chyba się pochorował. Prawdopodobnie jego muskuły zrobiły się jeszcze większe po tak intensywnym szorowaniu podłogi. Przez reszty nocy pewnie siedział pod ścianą i cicho chlipał nad tym, że go boli!
Włożył kasę do tylnej kieszeni, nie mając pojęcia co zrobi z taką ilością gotówki. Może kupi sobie jakieś piankowe królestwo...?

/zt => OW

258Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Sob 16 Maj 2015, 23:12

Jools Reynolds

Jools Reynolds
/ początek, 25.08.2013 r., popołudnie

Jools był kompletnie nieświadomy tego, co ostatnio się wydarzyło w magazynach. Najwidoczniej ktoś się tym wszystkim porządnie zajął.
Reynolds nawet nie wydawał się jakoś tym przejęty, cały ranek śpiewając sobie wszystko, co znał i co było z lat osiemdziesiątych, przy czym nie raz i nie dwa przedłużył stanie na czerwonych światłach. Wydawał się okropnie oburzony tym, że ktoś postanowił zatrąbić w kulminacyjnym momencie jednej z piosenek, przez co nie mógł się zachwycić poszczególnymi słowami. Posłał środkowy palec kierowcy za nim, dziękując w duchu, że to nie są Niemcy, bo jeszcze by skubana policja zarobiła na nim, wystawiając mu mandat.
Jazda, jak zawsze zresztą, była dla niego przyjemnością. To, że był odpowiedzialny za przewożony towar wydawało mu się sprawą podrzędną, kiedy siedział za kierownicą. Mimo tego był ostrożny, bo nie miał zamiaru płacić za jakiekolwiek szkody. Po burzy piaskowej wystarczająco jego portfel ucierpiał. Reynolds więc swobodnie prowadził ciężarówkę, na odpowiednich zakrętach zwalniając, przy podchwytliwych znakach zastanawiając się krótką chwilę i ruszając z impetem, zmieniając płynnie i sprawnie biegi. Tutaj Leszek nie mógłby narzekać na jego nadgarstek. W łóżku pewnie też nie, ale aż tak blisko (i dogłębnie) ze sobą nie byli! Wracając - Jools jechał swobodnie i odpowiednio, zastanawiając się nad jakąś przejażdżką na obrzeżach miasta, by trochę powariować na pustej drodze.
Po niedługiej wyprawie na drugi koniec Appaloosa City, mógł siedzieć sobie przed hangarem, wciągając kanapkę i obserwując, jak magazynierzy wnoszą skrzynki z jakimś-tam towarem, który był na tyle ważny, że Jools musiał być obecny, a na tyle zbędny, że kierownika nie było przy nim. Cóż za niesprawiedliwość.
Ebenezer wciągnął kanapkę i kawę, pewnie potem męcząc się z otrzepaniem okruszków z koszulki, którą miał na sobie, co była ze złośliwego materiału.
- Dobra, dobra, gdzie? - spytał, kpiąc sobie z własnej głupoty i udając, że po tylu latach pracy w firmie nadal nie wie gdzie się podpisywać po zdaniu towaru. - No, macie. Jutro kolejne zgarniam? - upewnił się, składając parafkę na dole czterech stron i skinął po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi na jego pytanie.
Zalecił jeszcze sprawdzenie stanu ciężarówki, która była mu przypisana i skierował się do swojej Impali, by ruszyć do domu.

/zt

259Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Sro 17 Cze 2015, 17:56

Jools Reynolds

Jools Reynolds
<- kino Zenith, 13.09, wczesna noc

Po jakimś czasie, nieco spóźniony Jools, w końcu stawił sie na swojej zmianie. Impalę zaparkował nieopodal. Tak, jakby chciał mieć na nią oko. Pewnie dostał jakichś kompleksów (ból biedy) po prowadzeniu Bentleya Smitha. Sam pewnie chciałby sobie pozwolić na kupno co najmniej dwóch aut, choć rozważał, że pewnie na starość będzie mógł się pochwalić trzema klasykami i jakimiś nowoczesnymi samochodami. Każdy miał jakieś marzenie! Oczywiście, bycie ojcem również było bardzo wysoko, jak nie najwyżej!
Ebenezer zaczął od spisywania raportów i sprawdzenia listy rzeczy, które musiał przewieźć. Czekały go ze dwie tury takiego wożenia i nie było na co narzekać. Najpierw to Jools postanowił wszystkie skrzynie i kartony, które zostały wciśnięte do naczepy, ułożyć tak, żeby nie zleciały podczas jazdy. Musiał zaczepić taśmy bezpieczeństwa pod towar, więc pewnie i z tym się męczył chwilę. Tylko że Jools - wbrew pozorom - miał więcej energii niż za dnia. Powinien był być bardziej wdzięczny za otrzymaną zapłatę, o której powodzie nadal nie wiedział. Może coś za dużo wypaplał? Nie byłby tym zdziwiony.
Eben zabrał od jakiegoś gówniarza deskorolkę, aby na niej zasiąść i przejechać przez całą długość hangaru, odbijając się od ziemi co jakiś czas. Nie zapomniał przy tym nucić sobie czegoś, co leciało w radiu i zapisując odhaczenia przy danym towarze, na którego liście zaraz się podpisywał. Jak dobrze ogarnął to jeden towar miał tylko zawieźć do innego magazynu. Cieszył się więc cholernie z tego, że się nie napracuje. Jak na ten moment.
Reynolds już normalnie zajechał o deskorolce do ciężarówki jednego ze współpracowników, podając mu listę, którą niedawno trzeba było podbić.
- I bądź przed piątą, bo potem nie dobudzisz, człowieku - zawołał, cofnął się do naczepy, którą zamknął i uderzeniem w jej bok, zasygnalizował kierowcy, że może ruszać.
Potem sam już zaczął przewozić część skrzyń, jakie zostały wpakowane do ciężarówki. Usiadł wygodnie za kierownicą, ustawił fotel i lusterka boczne, a potem zaczął przekładać dłonie na kierownicy, by wyjechać z miejsca początkowego. Chwilę musiał się namęczyć, ale ostatecznie nie miał większych problemów z tym, żeby wyjechać i pojeździć nieco po terenie magazynów jedno zwożąc, a następne przywożąc. Będzie musiał za jakiś czas wyjechać na miasto, więc przeczuwał, że musi się w tym wszystkim rozeznać.
Gdy Jools załatwił pierwszą turę, tam spisał kolejne papiery. Mniej chętnie (bo bardziej zmęczony, w końcu zaczął tracić energię) wziął się za następne auto, nieco większe gabarytowo, najpierw sprawdzając jego stan techniczny, a potem dopiero zaczynając cała zabawę z tym związaną. Po spięciu towaru, spisaniu go i zamknięciu naczepy, Jools wyjechał z magazynów, zawożąc towar do jednego ze sklepów, gdzie ostatecznie przyjął zapłatę i pomógł w rozładunku.
Gdy po dwóch godzinach wrócił, już widział, jak w oddali rozpoczynał się wschód słońca. Odetchnął ciężko, wsiadł w Impalę i pojechał do domu.

/ zt

260Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Nie 28 Cze 2015, 22:12

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ 21.09, pora nie wiem jaka

Zajechała pod magazyny, zapewne parkując swoją starą Impalą przed bramą. Wyjaśniła do kogo przyjechała i możliwe, że została wpuszczona. Dziś odpuściła sobie szpilki do nieba i zaspokoiła się trampkami. Ale sukienkę i tak włożyła, choć bardziej codzienną.
Ruszyła ku wyznaczonemu miejscu z ciężką torbą lekarską i ściśniętym sercem. No bo nie wiedziała w sumie co się stało. O mułach zdążyła zapomnieć i już wyobrażała sobie Smitha całego zakrwawionego, proszącego o pomoc jego ulubionej lekarki, która bohatersko ratuje mu życie i zakochuje się on w niej momentalnie. Do tego dramatyczna muzyka...
Tak, Catherine chyba odpłynęła za daleko z myślami. Jak zwykle.

261Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Nie 28 Cze 2015, 22:32

Pan Smith

Pan Smith
/ 21.09, koło 21:00


Smith nie był ranny - cały i zdrowy stał przed wyjętym garażem i palił papierosa. Nie miał na sobie ani garnituru, ani dobrego płaszcza. Wyglądał jak rasowy przedstawiciel wschodu w swojej sportowej kurtce, w kolorach polskiej jesieni (bury brąz, jakby ktoś nie wiedział). Ewentualnie polskiego lata (deszczowy brąz).
Wyrzucił peta, przygniótł go i przywitał się z Cath. Obciął ją wzrokiem i rzucił:
- A coś ty tak się odwaliła? - zmrużył oczy.
Wskazał na jej kieckę.
- Nie żal ci?

262Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Nie 28 Cze 2015, 22:43

Catherine Hernández

Catherine Hernández
- Proszę się nie martwić mam na to sposób. - wyjaśniła bez uśmiechu, jedynie połowicznie. Ostatnie wydarzenie nauczyło ją, że należy zaopatrzyć się w coś ochronnego, bo krew sika jak szalona. Jak w filmach!
- Ale o co chodzi? Coś się stało? - zapytała, nie bawiąc w uprzejmości, a przechodząc do konkretów. Rozejrzała się po okolicy przed garażem, byleby nie skupiać wzroku na nim.

263Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 12:15

Pan Smith

Pan Smith
Uśmiechnął się lekko. Dotknął jej ramienia i rzucił:
- Jasne.
Po chwili odszeł by otworzyć drzwi z magazynu. Rozległ się pisk nienaoliwionych zawiasów i obrzydliwy skrzek ocierania metalu o metal. W środku cuchnęło. potem, krwią i kurzem.
W magazynie było ciemno. Jedyny snop światła, w głębi, w kącie. Tam stała jakaś furgonetka z otwartymi tylnymi drzwiami. 
- Zapraszam.
Gdy Cath skierowała swoje kroki do wozu, zauważyła, że jest to przemalowany ambulans. W środku na noszach, leżał jedne mężczyzna. Obok niego siedział drugi, monitorujący jego stan.

264Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 12:43

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Podreptała za nim, ale przystanęła i aż jej się jasny włos na głowie zjeżył, gdy Smith otwierał magazyn. Potem do straszliwego dźwięku doszedł ten smród. Może nie miała problemów z krwią, ale raczej z patrzeniem na nią, a nie ze smrodem. W warunkach szpitalnych nie pachniał aż tak.
Dlatego mimowolnie się skrzywiła, ale nie odezwała, dzielnie znosząc też brud. Okej, mogła jednak ubrać się inaczej. No nie, ale jakby się tak pokazała Smithowi. W dresach?! Niedoczekanie.
Gdy zauważyła auto i kogoś w środku szybko sobie przypomniała jakie to zadanie jej przedstawiono jakiś czas temu. O rany. Muły i wyciąganie czegoś z nich. Przełknęła ślinę i podeszła bliżej.
- Jeden. - stwierdziła, raczej do siebie niż do Smitha. Ale potem spojrzała na niego. Nie za bardzo ogarniała procedury w takiej sytuacji. Czy miała się pakować do auta i tam go po prostu rozkroić, czy jak, gdzie, co, kiedy, z kim.
- Jak to zwykle wygląda?

265Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 13:22

Pan Smith

Pan Smith
Oj, gdyby wiedziała, że Smithowa poderwała Smitha na to, że była pijana i w  różowym dresie!.. Oj!
- Włazisz i robisz co chcesz. Twój kolega pomoże ci i dostarczy czego trzeba. Sprzęt masz w środku. I raczej nie przedstawiacie się sobie z imienia i nazwiska - zastrzegł i odszedł na bok, szukając papierosów po kieszeniach.

266Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 13:29

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Pokiwała głową. Wolna ręka. To lubiła. I nie musiała robić żadnego krwawego szoł pod drzwiami kogoś. Aż się stęskniła za taką normalną robotą.
I oh, miałaby złamane serce na wieść o tym różowym dresie. Dlaczego ona nie lubiła różowego! Dammit.
Weszła do środka i postawiła torbę. Spojrzała wpierw na kolesia, który pilnował leżącego, a potem na samą gwiazdę wieczoru.
Z imienia i nazwiska? A potem napiliby się herbaty zapewne.
Cath sprawdziła czy mężczyzna jest przytomny.
- Dostawał jakieś środki przeciwbólowe? - oh, jaka łaskawa. No, ale pracować wśród krzyków to na pewno, by nie chciała.

267Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 14:33

Pan Smith

Pan Smith
Mężczyzna był już pod narkozą.
- Uśpiliśmy go niedawno. Jest gotowy do zabiegu - poinformował ją asystent.
Smith sobie siadł z boku i zaczął czytać jakąś książkę.

268Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 14:58

Catherine Hernández

Catherine Hernández
- Mhm. - odpowiedziała zdawkowo, bo już skupiła się na biedaku, który leżał pod narkozą i miała go zaraz pokroić. Oczywiście ona tak o nim nie myślała. Zawsze miała problemy z empatią i średnio współczuła mężczyźnie. Każdy ma jakiś zawód. Jedni są lekarzami, inni przewożą narkotyki w bebechach. Życie.
Catherine splotła włosy w luźny warkocz, by jej nie przeszkadzały i wyciągnęła z lekarskiej torby fartuch medyczny ochronny. Może nie taki jakie mieli na salach operacyjnych, prostszy. Ale spełniał swoją powinność. Zawiązała go z tyłu i założyła rękawiczki lateksowe. Drugą parę podała gościowi, jeśli nie miał. W razie czego, gdyby go do czegoś potrzebowała.
Potem sobie wyciągnęła wsio i przygotowała do rozcięcia brzucha. Chwyciła skalpel i wpierw spojrzała w sufit niby-ambulansu. Czyżby się modliła przed rozpoczęciem? Nieee, na pewno nie ona. Pani niewierząca w nic oprócz nauki.
Gdy skończyła to coś to zrobiła nacięcie, idące wzdłuż brzucha, by otworzyć bebechy i zajrzeć w poszukiwaniu dragów.

269Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:01

Pan Smith

Pan Smith
Mnożnik na inteligencji i spostrzegawczość, próg 100. Jak przekroczysz, znajdujesz narkotyki. Jeśli nie - wciąż grzebiesz. 

270Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:06

Catherine Hernández

Catherine Hernández
107 bez rzucania

Znalazła narkotyki bez trudu. Zatem wystarczało tylko po nie sięgnąć i wyłowić jak złotą rybkę ze stawu. No oczywiście nie chciała uszkodzić wnętrza gościa. Może się jeszcze przyda Smithowi. A co.

271Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:12

Pan Smith

Pan Smith
Mnożnik na inteligencje, refleks i umiejętność, próg 200. Jak przekroczysz, to udaje ci się wyjąć narkotyki bez problemów. Jak nie - stan mężczyzny się pogarsza. 

272Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:21

Ennis Enderman

Ennis Enderman
21.09.2013, 22:00

Ennis nie wiedział, o co może znowu chodzić Smithowi. W zasadzie mógł olać smsa od faceta, ale miał dziwne wrażenie, że to byłby zły pomysł. Nie mówił Sashy, dokąd jedzie, zresztą obaj prowadzili takie życie, że w zasadzie tylko mijali się we własnym pokoju.
Na razie college był beznadziejny.
Zaparkował motocykl pod magazynem i z kaskiem pod pachą ruszył przed siebie. Nie miał jakiś zabójczo złych przeczuć, a może powinien. Podszedł do magazynu wynajmowanego przez Smitha i zastukał dwa razy, czekając, aż Anthony wyjdzie i powie mu, o co znowu chodzi.

273Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:22

Catherine Hernández

Catherine Hernández
nie do przekroczenia, ale rzuciłam 127

Gdy próbowała wyciągnąć narkotyki to nagle stan gościa się pogorszył. Cofnęła narzędzia i starała się ogarnąć co takiego się stało. Ewentualnie zatamować krwawienie lub podać jakiś zastrzyk zakrzepowy lub antybiotyk.

274Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:34

Pan Smith

Pan Smith
Mnożnik na inteligencje i refleks i spostrzegawczość, próg 200. Jak przekroczysz to udaje ci się stan pacjenta ustabilizować.

Smith spojrzał w stronę ambulansu, ale na razie nie interweniował. Wstał, leniwie podszedł do drzwi i rozsunął je, wpuszczając chłopaka do środka. 
- Enderman - przywitał się - jak studia?



Ostatnio zmieniony przez Pan Smith dnia Pon 29 Cze 2015, 15:39, w całości zmieniany 1 raz

275Magazyn     - Page 11 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:39

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Drzwi otworzyły się przed Ennisem i pojawiła się w nich znajoma twarz. Chłopak skinął głową, ale nie palił się do wejścia do magazynu. Zajrzał Smithowi przez ramię z podejrzliwym wyrazem twarzy.
- Panie Smith - mruknął. Przestąpił z nogi na nogę. - O co chodzi? Jeśli pana ciekawi moje samopoczucie, to telefon by zupełnie wystarczył.
Wszedł wreszcie do środka.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 11 z 13]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach