/ początek, nad ranem, 24.09.2013 r.
Po wygłoszonej audycji Jools z uśmiechem zajechał najpierw do swojego domu, a następnie do magazynu. Buick Regal prezentował się niesamowicie, kiedy tylko snopy ulicznych świateł padały na soczystą, pomarańczową karoserię. Innych mogło to boleć, bo przecież taki mocny kolor, to w słońcu jest tragedia. Jemu jednak nie przeszkadzało. Ani trochę.
Zapewne jak jechał to słuchał sobie muzyki i śpiewał do kierownicy samochodu, na której wylądowały jego dłonie. Niemalże z namaszczeniem przesuwał po starym, skórzanym okręgu, jaki wypadałoby odrestaurować, żeby to się prezentowało.
Jak wysiadł ze swojego Buicka, to od razu sięgnął po plecak. Zarzucił sobie na lewe ramię i chwilę balansował na piętach, bo nie mógł złapać równowagi. Tyle kanapek sobie zrobił na nocną zmianę, że nic dziwnego, jak tak nim zarzuciło. Przywitał się ze współpracownikami i poszedł się przebrać i zjeść pierwszą kanapkę, na dodanie energii.
Potem to już na poważnie wziął się do roboty. Jako że wypadało pojeździć w tę i nazad, to Ebenezer sprawdził poszczególne naczepy, zanim wprowadzono do nich towar. Tak samo towar, zanim ten został wprowadzony, aby potem nie było problemów i odwołań. Na przyszykowanych listach o stanie bagażu do rozwozu podpisał, że wszystkie są w jak najlepszym porządku. Pomógł jednemu zapakować skrzynki ze sprzętami komputerowymi, opierniczając go za to, że jak debil łapie od góry, a nie od dołu i że przy dźwignięciu powinien kucnąć, a nie się schylać. Dlatego, że wtedy nie wstanie. Reynolds o tym wiedział. I pracował pomimo istniejących zakwasów.
Potem sam wsiadł do ciężarówki, aby manewrować nią na terenie JTC. Robił to, jak zwykle, z uśmiechem i muzyką Madonny, do której zdążył się już przyzwyczaić. Oczywiście, leciał po różnych kawałkach, z różnych dekad. I bardziej skocznych, a nie sam śpiew. Tańczył sobie przy okazji, choć to było trudne, siedząc na dupie za kierownicą, bo jednak nie mógł z pedałów ściągnąć nóg, aby nie było problemów.
Niemniej, on śpiewał sobie śmiało Madonnę i jej Get Together, nie kryjąc się ze swoim głosem, więc chłopaki go na pewno słyszeli, jak wołał zza do połowy zsuniętą szybą ciężarówki. Do kogoś nawet puścił oczko, by ten pokręcił głową w bezradności wobec energicznego Reynoldsa. Ale jakby go tutaj nie było to magazyny byłyby niesamowicie smutne i okraszone kroplami krwi czy pozostałościami po nich.
- Nie wiem, co tak patrzysz, Bernie - skomentował Eb, wysiadając z ciężarówki po dwugodzinnym wyjeździe. - Wszystko ładnie i pięknie. Noc cudowna i czysta, że aż pożałowałem, że nie wziąłem teleskopu, ale głupio byłoby zatrzymać się na środku ulicy i doszukiwać się kolejnych galaktyk, które są tylko zauważalne dla samego Hubble'a. Normalnie aż żal ściska, że nie mogę tego wszystkiego zobaczyć. Co tam, że teleskop był kilka razy naprawiany, bo wypadało, ale sądzę, że to na dobre wyjdzie... - spojrzał na Berniego, który wgryzł się w kanapkę, padnięty przewożeniem wózkiem widłowym kilku sklejek meblowych.
- Młody, powinieneś się czymś innym zainteresować.
- O Boże, a co jest złego w seksie, Madonnie i teleskopie? Wszystko to jest jakoś powiązane! - powiedział oburzony. - Uprawiasz seks w rytmach piosenki Madonny, a kiedy nadchodzi niesamowity orgazm to czujesz, że jesteś w galaktyce, tak niezmierzonej i dalekiej, że teleskop tego nie ogarnie - oznajmił i zaraz zarechotał, rozbawiony ze swojego wybitnego żartu. - Nie no, ale poważnie. Raz można potyrać w karty, a potem można obejrzeć dziesięć najlepszych zdjęć i zastanowić się czy człowiek byłby w stanie to wszystko ogarnąć, nie?
Bernie spojrzał na Joolsa, przełykając kęsa pomidora.
- Ty to masz czasem w tej głowie nieźle popieprzone, Eb. Zaraz cię zmienię - poinformował, dając Joolsowi znać, żeby sobie klapnął i coś zjadł.
Ebenezer nie odmówił. Nie mógłby odmówić jedzenia. Przy okazji wyciągnął sobie karty i zaczął ogarniać na nowo zasady makao, które sobie rozkładał na skrzyni służącej im za stolik. Jako że jadł kanapkę, to niewyraźnie śpiewał Madonnę i Forbidden Love, aż gula w gardle mu stanęła, bo słowa raniły. Szybko jednak to ogarnął i pogrywał dalej, by później już do końca zmiany pracować jak wypada.
Jeździł wózkiem widłowym z towarami jak popaprany dzieciak, dbając o to, by nic się nie stało.
/zt