Sasha może i nie był już nastolatkiem, ale nie zmieniało to faktu, że podobno chłopakom się powinno odejmować dwa lata od dojrzałości w stosunku do dziewczyn. Więc teoretycznie byli w tym samym wieku. Ale on mimo to był minimalnie bardziej doświadczony w tych sprawach i czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny. A może po prostu pamiętał ciągle twarz Smitha, która zdawała się mówić, że jak tylko w jakikolwiek sposób skrzywdzi jego córeczkę, to go zniszczy.
I pewnie gdyby myślał choć odrobinę trzeźwiej, to cofnąłby się na przednie siedzenie. Ale... to ostatni dzień. Czy naprawdę popełniali aż taki błąd? Chcieli tego, nie? YOLO. Takie prawo młodości. Po co się powstrzymywać? On czy ktoś inny...? Co za znaczenie?
Wyciągnął gumki i się nie odezwał. Nie chciał stresować Reginy. Uśmiechnął się tylko i wyciągnął jedną z opakowania.
-Podasz mi ją jak będziesz gotowa, dobra?-zarządził taką drobną zasadę, po czym...
Pewnie był super słodki, a przynajmniej na tyle, ile mógł. Nie był kochankiem roku, do tego seks na tylnym siedzeniu, przy jego wrodzonej niezdarności, był już i tak... bardzo, bardzo niezręczny, zwłaszcza, że to był pierwszy raz jednej ze stron, co potęgowało to wszystko. Ściągnął nawet skarpetki i bardzo starał się nie skończyć za wcześnie. I miał nadzieję, że nie dostanie na to kostek.
A po wszystkim usiadł "w nogach" i położył głowę na jej podbrzuszu, łapiąc jej dłoń w swoje własne.