Carswell's Liquor Store since 1897

First topic message reminder :

To jeden z najlepiej zarabiających sklepów w całym miasteczku. Właściciel zainwestował niedawno w klimatyzację oraz nowe lodówki, więc możesz być pewien, że kupisz dobrze schłodzone piwo. Asortyment jest naprawdę szeroki – od najtańszych wódek, whisky, winiaczy i półlitrowych puszek z piwem, przez smakowe likiery, od których nie ciągnie już specyficzny smród taniego alkoholu, aż po wysokiej jakości wieloletnie whisky, importowane piwa i polską wódkę.

Od dnia 24.01.2014 sklep jest własnością Roya Harpera. AKTUALNIE POSZUKUJE PRACOWNIKA!

Carswell's Liquor Store since 1897 poszukuje pracownika na stanowisko sprzedawcy.
Wakaty: 1
Obowiązki: Sprzedaż towaru, utrzymywanie czystości.
Pensja: 250$ + ubezpieczenie

Mężczyzna odpalił silnik i zapiął kask. Potem zdjął motocykl ze stopki i wbił bieg, odjeżdżając na ryczącym wściekle pojeździe.

zt.

Odprowadziła odjezdzającego Setha wzrokiem po czym sama ruszyła do domu. Stad nie było tak daleko.
zt

/12.05.13

Po pogrzebie i załamaniu w Burgerowni, jedyne na co miał ochotę Jon to zamknąć się w domu i nie wychodzić aż do opróżnienia butelki whiskey.
Więc kupił dwie. I wyszedł.

/zt --> dom

/parking przed taco

Dojechały do sklepu i pewnie wysiadły. Lil sie ociagała. Nie uśmiechało jej się to wcale... a wcale..

Eva wyszkoczyła z samochodu i poszła w stronę zaplecza zamkniętego sklepu.
- Dobra, co my tu mamy...

Aby otworzyć zamek w drzwiach do zaplecza, mnożnik na inteligencję z progiem 50.

Plus ślepy los:
parzyste - użycie odpowiedniego wytrycha dodaje 5 punktów do waszego wyniku
nieparzyste - ten wytrych nie pomaga

parzyste
39+5 = 44
Podeszly pod drzwi i Lil zno sprobowala swojego szczescia.
I tak i tak nic im to nie dało.

Aby otworzyć zamek w drzwiach do zaplecza, mnożnik na inteligencję z progiem 40.

Plus ślepy los:
parzyste - użycie odpowiedniego wytrycha dodaje 5 punktów do waszego wyniku
nieparzyste - ten wytrych nie pomaga

parzyste
49

W końcu!
- Oho - mruknęła otwierajac po cichu drzwi i wpszczajac Eve przodem.

Zaplecze pełne było półek z towarem, skrzynek pełnych i pustych, i różnych śmieci.

Mnożnik na spostrzegawczość z progiem 20 (Eva) lub 55 (Liluye), aby pośród tego wszystkiego znaleźć alkohol, który dziewczyny mają dostarczyć Betty Jou.

Dodatkowo rzut na ślepy los:
parzyste - słyszycie od strony sklepu, że ktoś zamierza chyba wejść na zaplecze
nieparzyste - wszystko idzie bez przeszkód

12, 3

Eva weszła oglądając się po pomieszczeniu. Nindża stajl! Cicho wszędzie, głucho wszędzie.
- Eeee, co to miał być za alkohol?

Mnożnik na spostrzegawczość z progiem 20 (Eva). Jeśli więcej, zauważasz skrzynki z tequilą.

Dodatkowo rzut na ślepy los:
parzyste - słyszycie od strony sklepu, że ktoś zamierza chyba wejść na zaplecze
nieparzyste - wszystko idzie bez przeszkód

22, 4

-E! Tu są! - powiedziała nieco głośno jak na nindżę, ale nie na tyle, żeby zagłuszyć jakieś szurania przy drzwiach.
- O kurwa! Chowamy się. - rozejrzała się dookoła czy jest się gdzie wcisnąć, tak żeby widzieć drzwi.

Co teraz, co teraz, co teraz?
- Szyyyybko! - chwyciła Lilu za ramiona i wrzuciła ją do szafy, sama też się w nią wciskając. Zamkneła drzwi. Było ciemno i przytulnie... gdyby tylko miała się do czego przytulić....
Nasłuchiwały.

Cóż, fakt faktem - Liluye była nieco koścista, więc nie bardzo było się do czego przytulić.
Na zaplecze wszedł jakiś młody, pyzaty chłopaczek. Chyba jedne ze sprzedawców. Zapalił niewielka lampkę przy tylnych drzwiach i zaczął się rozglądać. 
- Halo? Jest tu ktoś? Panie Carswell?

Liluye wolała by schować się na sali sklepowej i udawać idiotkę która chce coś kupić. No chyba ze tam ktoś był. Wcisnela się w szmaty w szafie i siedziała cicho, nasluchujac jedynie. Nawet oddychala powoli, chociaż serce jej waliło jak dzikie.

Gdy Eva w końcu przestała ubolewać nad brakiem arotyzacji spróbowała zobaczyć coś przez szczelinę w drzwiach szafy, ale ta była zbyt mała. Pozostawało tylko poczekać aż się chłopak zmyje.

Ślepy los, rzuca kto chce:

1,2 - chłopak idzie do sali sklepowej
3,4 - chłopak wychodzi ze sklepu
5,6 - chłopak zaczyna szukać czegoś na zapleczu i zbliża sie do szafy

2

Chłopak poszedł na salę sklepową. Eva odezwała się szeptem do ucha Liluye.
- Ile jest ten tequilli? Damy radę sprzątnąć wszystko póki jest tam, czy czekamy dalej? - indianka może miała jakiś dobry plan.

- On zamknał drzwi za sobą? Znaczy na zaplecze na klucz? Bo w razie czego jak nie zwiniemy wszystkiego można udać, że żeśmy pomyliły drzwi - pomyslała.
Ile tej tequili bylo, MG?

Na zapleczu były trzy katony tequili po 10 butelek. 
Chłopak wyszedł na salę i przymknął za sobą drzwi do zaplecza. Słychać było jak otwiera kasę. 
Na zapleczu paliło się niewielkie światełko przy tylnych drzwiach wyjściowych, ale do środka wpadało tez światło z głównej sali sklepowej.

Sporo jej było...
Facet coś tam kombinował przy kasie.
- Kurwa... nie wiem. Wyjdę i sprawdzę.
I jak powiedziała tak zrobiła. Po cichutku, jak jakiś kitajec. Podeszła po drzwi i złapała za klamkę.

- dwie możemy wziąć.. może.. a jak nie to jedną razem..? - spojrzała nw ychodzaca Eve i juz siedziala cicho, bo nie mogła zaprotestowac.

Tylne drzwi wyjściowe były otwarte.
Chłopak wciąż szperał przy kasie.