Carswell's Liquor Store since 1897

First topic message reminder :

To jeden z najlepiej zarabiających sklepów w całym miasteczku. Właściciel zainwestował niedawno w klimatyzację oraz nowe lodówki, więc możesz być pewien, że kupisz dobrze schłodzone piwo. Asortyment jest naprawdę szeroki – od najtańszych wódek, whisky, winiaczy i półlitrowych puszek z piwem, przez smakowe likiery, od których nie ciągnie już specyficzny smród taniego alkoholu, aż po wysokiej jakości wieloletnie whisky, importowane piwa i polską wódkę.

Od dnia 24.01.2014 sklep jest własnością Roya Harpera. AKTUALNIE POSZUKUJE PRACOWNIKA!

Carswell's Liquor Store since 1897 poszukuje pracownika na stanowisko sprzedawcy.
Wakaty: 1
Obowiązki: Sprzedaż towaru, utrzymywanie czystości.
Pensja: 250$ + ubezpieczenie

114

Pierdolić taką wariatkę. Eva wrzuciła ją do bagażnika i zamknęła drzwi, tak jak sobie tego życzyła.
- Pomyliłam się, Loco powinien ci częściej dawać w pysk. Histeryczka.
Powiedziała, ale tak naprawdę to sama panikowała. Nie była przyzwyczajona do widoku rozwalonych czaszek ani kałuż krwi i była trochę roztrzęsiona. Liluye natomiast miała już wprawę w obchodzeniu się z ciałami, hej sama nawet sobie zabijała ich dziwki, jak rasowy psychopata.
Ech, no będzie się musiała wyrobić, jeśli chce wejść w szeregi świętych.
Eva wsiadła z potrotem do furgonetki odpaliła silnik trzęsącymi się dłońmi i pojechała prosto do Vivy. Betty jej powie co robić, może zdąży zanim psiarnia się zacznie kręcić.

/zt

// 02.06.2013

Na miejsce przyjechał radiowóz oraz karetka. Po krótkich oględzinach zabrano ciało, a policjanci zebrali wszelakie dowody, jakie mogli znaleźć na miejscu zdarzenia. 

// 01.02.2014, popołudnie

Pod sklepem Roy zaczęła się kręcić jakaś podejrzana osoba. Zakapturzona, szczupła sylwetka spacerowała przy drzwiach i jakoś nie zamierzał ten ktoś wejść do środka.

Roy akurat był w sklepie i układał towar na półkach, gdy zobaczył kręcącą się przed budynkiem postać.
- Łażą tacy i klientów straszą. - mrukną pod nosem niezadowolony.
Wyszedł przed sklep i zwrócił się do zakapturzonej osoby.
- Mogę w czymś pomóc? - spytał. - Jeśli nie to spadaj, bo mi klientów straszysz.

Mnożnik na spostrzegawczość, próg 40. Jak Roy przekroczy, to rozpoznaje w postaci dziewcyzne, która szarpała się z dilerem pod szkołą.
Jak nie, to dziewczyna tylko coś mruczy pod nosem i cofa się o kilka kroków, by po chwili zniknąć za rogiem klepu.

62

Roy rozpoznał młodą dziewczynę, którą spotkał pod szkołą.
- Ehh... To ty. - powiedział - Czego chcesz?

Zo nie zdążyła się wycofać. Roy ją rozpoznał. Wsadziła dłonie w głąb kieszeni i spojrzała na mężczyznę spode łba.
- A co to, spacerować już nie można? Witryn pooglądać? hm? A co, aresztujesz mnie za to?

- Nie aresztuje Cię, zresztą nawet jak bym chciał, to nie mogę. - powiedział z lekkim grymasem, dziewczyna poruszyła drażliwy temat. - I nie wydaje mi się, żebyś kręciła się tu tak całkiem przypadkiem. Czego chcesz?

Dziewczyna uśmiechnęła się kpiąca, słysząc uwage o tym, e nie może jej aresztować.
- Hoho, czyli to prawda co gadają? No ładnie! A co, może... może ty byleś kretem Buendiów w psiarni co? He?

- Nie wiedziałem, że mają kreta w policji. - zdziwił się.

- Pfff - parsknęła - a ja sądziłam, ze to ty, jeśli zatrzymałeś konwój z Buedniami. No chyba, ze po prostu z ciebie taka pizda a nie glina!
Zaśmiała się głośno i podskoczyła aż. Wycofała się znowu trochę, jakby chcąc uciec.

- Ten który przewoził więźniów? - spytał lekko zdezorientowany. - To byłem ja... tylko że nie zrobiłem tego specjalnie.

- No to jednak z ciebie pizda! - zawołał i rzuciła się biegiem wzdłuż ulicy.

Dziewczyna nieźle wkurzyła Roya. Postanowił za nią pobiec i złapać. Nie wiedział po co to robi, po prostu miał taki policyjny nawyk.

69

Ruszył za Zo, ale dziewczyna była za szybka i uciekła. Lekko zdyszany Roy i podłamany Roy wrócił do sklepu.
- Trzeba poprawić kondycje. - mruknął pod nosem. - A potem znajdę tą laskę.

/zt

// 04.02.2014, wieczór

Noah rozmawiał z Zo. Dlatego też postanowił sam sprawdzić nowego właściciela monopolowego - i upewnić się czy to jeden zpsów McConnora. Oczywiście pod pretekstem kupienia piwa.
Całe szczęście, że w Old Whiskey nie obowiązują zakazy sprzedaży alkoholu Indianom...
Przekroczył próg sklepu i rozejrzał się wokoło...

/04.02.14, wieczór

Roy układał skrzynki na zapleczu i nie słyszał, żeby ktoś wchodził do środka, dlatego był zaskoczony, gdy po powrocie za ladę zobaczył dwójkę klientów. Nie chciał im przeszkadzać w zakupach więc udał że przelicza pieniądze w kasie, a kątem oka obserwował czy czerwony przypadkiem nie chowa czegoś pod bluzą.

Gdyby tylko Noah wiedział, czemu tak Roy na niego patrzy! Pf, rasista!
Widząc jednak jak Harper wraca za ladę - podszedł do niego. Nieświadom opinii Roya na temat Indian.
- Em, dobry...? Pan jest właścicielem? - zapytał, rozglądając się. Dopiero teraz przyuważył Hannę. Jej obecność wciąż go krępowała, dlatego szybko odwrócił od niej wzrok. Głupio jednak tak ignorować... dlatego znowu spojrzał na kobietę, przywitał się skinieniem głowy i znów oczy uciekły na kasę fiskalną na ladzie.

- Tak to ja. - odpowiedział indianinowi. - W czym mogę pomóc?

No co się Hannah mu dziwi, jak to dzieciuch był!
Na szczęście Noah się skupił na Royu.
- A pan... to ja słyszałem, że... był pan gliną, co nie?

Kolejny ciekawski przylazł. Jeszcze trochę i Roy stanie się miejską atrakcją.
- Tak byłem. - odpowiedział oschle. - Co Ci do tego?

Noah niby to oparł się luzacko o ladę, ale i tak widać było, ze się denerwował. Roy miał stresującą postawę. 
- A no nic, tak pytam tylko, co nie? Plotki po mieście chodzą to ten, chciałem sie upewnić.
Spojrzał na Hannę i potem na wino w jej ręce.
- Mówią, ze kogoś zabiłeś - dodał po chwili, w stronę Roya.