Tutaj znajduje się budynek remizy strażackiej, a gdy skierujemy się tą trasą do centrum, napotkamy biuro szeryfa i koronera.
2 Re: Lupnan Road Wto 12 Sie 2014, 23:18
John Doe
<< dzień po wakacjach w areszcie.
Nie był zadowolony z tego, że został tak szybko wypuszczony. Miał w celi łóżko, koc, a nawet toaletę i umywalkę z wodą. Było mu ciepło, miał towarzysza niedoli. Szkoda tylko, że pobyt w posterunkowym kurorcie kosztował go aż sto pięćdziesiąt dolarów! Dobrze, że wygrał sto na loterii, bo by nie miał z czego zapłacić.
Siedział teraz na jednej z ławek, umyty, względnie czysty. Wciąż był jednak rudy. Czytał książkę, którą nabył na festynie. Prawdę powiedziawszy żałował trochę, że to zrobił. Darcy okazał się brytyjskim grafomanem i erotomanem ze skłonnością do byle jakiej perwersji. A mógł kupić Zwierzenia Franceski! Albo poszukać książki-białego kruka: zbioru opowiadań Raymonda Fostera.
Siłą woli Doe powstrzymywał w sobie chęć zajrzenia do stojącego obok śmietnika
.Nie był zadowolony z tego, że został tak szybko wypuszczony. Miał w celi łóżko, koc, a nawet toaletę i umywalkę z wodą. Było mu ciepło, miał towarzysza niedoli. Szkoda tylko, że pobyt w posterunkowym kurorcie kosztował go aż sto pięćdziesiąt dolarów! Dobrze, że wygrał sto na loterii, bo by nie miał z czego zapłacić.
Siedział teraz na jednej z ławek, umyty, względnie czysty. Wciąż był jednak rudy. Czytał książkę, którą nabył na festynie. Prawdę powiedziawszy żałował trochę, że to zrobił. Darcy okazał się brytyjskim grafomanem i erotomanem ze skłonnością do byle jakiej perwersji. A mógł kupić Zwierzenia Franceski! Albo poszukać książki-białego kruka: zbioru opowiadań Raymonda Fostera.
Siłą woli Doe powstrzymywał w sobie chęć zajrzenia do stojącego obok śmietnika
3 Re: Lupnan Road Wto 12 Sie 2014, 23:30
Liluye
Względnie czysty i tak wyglądał na bezdomnego. A Lilu miała ze sobą ze cztery t-shirty, dwie pary spodni, kilka par skarpet i bokserek. Ale ich wypuścili wcześniej. A sama nosic przeciez nie będzie. Lilu wiedziała, że ten gość jest bezdomny i w sumie.. to co miała zrobić z ubraniami? Wyrzucic? Zwracac jej się nie chciało. Wysiadła z pickupa, Moira wylazła za nią na smyczy. Kobieta podeszła do Johna z torbą sportowa na ramieniu.
- Dzień dobry? Przepraszam.. ale mam coś dla pana. - uśmiechnęłą się niepewnie.
- Dzień dobry? Przepraszam.. ale mam coś dla pana. - uśmiechnęłą się niepewnie.
4 Re: Lupnan Road Wto 12 Sie 2014, 23:39
John Doe
Właśnie czytał rozdział, który opowiadał o przygodach Doktorka Żigolka w krainie falbaniastych majtasków, kiedy usłyszał nad sobą kobiecy głos. I bynajmniej nie był to jazgot starej klępy, która chciała go skądś przegonić. Nie, wręcz przeciwnie, usłyszał i 'dzień dobry' i 'przepraszam'. Podniósł głowę i popatrzył na nią. No, jakby nie było, nie wyglądała na osobę, która do słów "mam coś dla pana" dorzuci "wpierdol!". To by było wyjątkowo nieuprzejme.
- Tak? - przymknął książkę, zaginając uprzednio czytaną stronę, by jej nie zgubić.
- Tak? - przymknął książkę, zaginając uprzednio czytaną stronę, by jej nie zgubić.
5 Re: Lupnan Road Wto 12 Sie 2014, 23:41
Liluye
Dziwnie się czuła. Trochę głupio. Łatwiej by było to podrzucić i uciec, no ale już za późno.
- Bo.. um.. mam trochę ubrań. Nie wiem czy będą na pana dobre, ale.. hm.. myślę, że mogłby je pan wziąć.
- Bo.. um.. mam trochę ubrań. Nie wiem czy będą na pana dobre, ale.. hm.. myślę, że mogłby je pan wziąć.
6 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 00:19
John Doe
Uniósł lekko brwi. Łatwo było wyczuć, że się krępowała. Czasem się zastanawiał, czy ludzki organizm nie wytwarza czasem jakichś feromonów krępacji. Ubrania? To go zdziwiło jeszcze bardziej, choć nie zamierzał odmówić. Krępacji wspominanej już nie poczuł, ponieważ zbyt długo żył tak, jak żył. w głębi ducha nawet ucieszył się, że o nim pomyślała. Przydałoby mu się coś nowego.
- Dziękuję pani - uśmiechnął się do niej. Pani kierowniczko. Nie, nie. Nie zbierał przecież na flaszkę!
- Dziękuję pani - uśmiechnął się do niej. Pani kierowniczko. Nie, nie. Nie zbierał przecież na flaszkę!
7 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 00:22
Liluye
- Tylko.. hm.. nie ma żadnej kurtki czy bluzy.. jakos nie pomyślałam.. - wpadła na to nagle i zaczerwieniła się, bo poczuła się głupio, że przecież jest zimno, a ona nic ciepłego nie przyniosła.
- Ale mam nadzieję, że się przyda. - odstawiła koło niego torbę.
- Ale mam nadzieję, że się przyda. - odstawiła koło niego torbę.
8 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 00:30
John Doe
Popatrzył na torbę, na kobietę i znowu na torbę. A potem znowu na Indiankę. Uznał, że musi być jej bardzo zimno, bo aż na policzkach nabrała rumieńców. Może to jednak ona bardziej potrzebowała tych ubrań?
- Nic nie szkodzi - skinął głową. Marzł z nocy. Całe szczęście kartony i gazety stanowił jakąś izolację. Powinien chociaż na zimę znaleźć sobie jakiś cieplejszy kąt.
- Na pewno się przyda. A pani nie będzie tego potrzebować?
- Nic nie szkodzi - skinął głową. Marzł z nocy. Całe szczęście kartony i gazety stanowił jakąś izolację. Powinien chociaż na zimę znaleźć sobie jakiś cieplejszy kąt.
- Na pewno się przyda. A pani nie będzie tego potrzebować?
9 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 00:37
Liluye
- Ja? - zdziwiła się. - Nie, nie.. Skąd. To męskie ubrania. - pokręciłą głową. - Wie pan co.. to ja.. hm. Jaki pan ma rozmiar kurtki? To ja kupię jakąś jak będę gdzieś przy sklepach. - zżerało ją poczucie winy, że była bezmyślna i nie kupiła nic ciepłego.
10 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 01:07
John Doe
- Bardzo doceniam pani gest - aż wstał z ławki widząc, jak biedna kobieta się miota i miesza w swoich zeznaniach. - Nie musi pani martwić się brakiem kurtki - położył rękę na jej ramieniu. Ot, gest nieco psychologiczny, mający- zależnie od intencji- uspokoić, wesprzeć, bądź odebrać animusz drugiej osobie. John miał to pierwsze. - Nie musi pani tego robić.
Spojrzenie miał nieco zmęczone, ale przyjazne. Wydawać by się mogło, że nie bardzo wie co się dzieje wokół, jednak było to złudne- przynajmniej w tej chwili.
- Dziękuję pani za to, co pani przyniosła.
Dobra, jasne, to mogły być jakieś tiszerty i koszule ozdobione tęczową flagą, co wiązać by mogło się z tym, że zaraz ktoś go podpali, albo weźmie za geja, ale... darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Spojrzenie miał nieco zmęczone, ale przyjazne. Wydawać by się mogło, że nie bardzo wie co się dzieje wokół, jednak było to złudne- przynajmniej w tej chwili.
- Dziękuję pani za to, co pani przyniosła.
Dobra, jasne, to mogły być jakieś tiszerty i koszule ozdobione tęczową flagą, co wiązać by mogło się z tym, że zaraz ktoś go podpali, albo weźmie za geja, ale... darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
11 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 10:20
Liluye
- Hm, no ale.. jest pan pewien? Bo zawsze mogę wpaść jutro i podzwieźć coś jeszcze.. - spojrzała na niego nadal nieprzekonana.
Nie, nie, tęczowej flagi niech się nie spodziewa, starała się szukać czegoś bez nadruku albo z czymś neutralnym, żeby nie było co ona im przyniosła. Chociaż Skittles i tak by marudził, na pewno. Mogła mu kupić coś z my little pony na odczepnego.
Nie, nie, tęczowej flagi niech się nie spodziewa, starała się szukać czegoś bez nadruku albo z czymś neutralnym, żeby nie było co ona im przyniosła. Chociaż Skittles i tak by marudził, na pewno. Mogła mu kupić coś z my little pony na odczepnego.
12 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 13:08
John Doe
- Dziękuję, to wystarczy - pokiwał głową. Jeszcze trochę, a i on zacznie się krępować, a to już będzie dla niego za dużo. Owszem, nie miałby nic przeciwko jakiejś kurtce, ale żerować na kimś też nie chciał. Choć mógłby. Mógłby też sobie znaleźć jakąś pracę, no ale... zerknął na psa, którego trzymała na smyczy. Jakby go użarł, to pewnie straciły rękę. Chyba trochę bał się takich psów. Kiedyś jeden go gonił, jakby był jakimś listonoszem.
13 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 13:18
Liluye
Moira zamachała ogonem, gdy tylko zwrócił na nią uwagę i wyszczerzyła się w typowo pittowym uśmiechu, pokazującym wszystkie zęby.
- Na pewno? - dopytała jeszcze i westchnęła. - No dobrze.. Mam nadzieję, że się przydadzą. - uśmiechnęłą się do Johna.
- Na pewno? - dopytała jeszcze i westchnęła. - No dobrze.. Mam nadzieję, że się przydadzą. - uśmiechnęłą się do Johna.
14 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 13:38
John Doe
Kiedy pies się do niego uśmiechnął, John aż pobladł lekko. Wolałby z nim nie zadzierać! Uśmiech mógł być fałszywy. Trochę jak z kotami, które najpierw się przymilały, ocierały łbami o nogi, a potem rzucały się z pazurami i masakrowały. Gnidy.
- Na pewno się przydadzą - pokiwał głową, robiąc krok w tył. Tak profilaktycznie, nie chcąc denerwować psa.
- Na pewno się przydadzą - pokiwał głową, robiąc krok w tył. Tak profilaktycznie, nie chcąc denerwować psa.
15 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 13:43
Liluye
- W takim razie.. hm.. do zobaczenia. - usmiechnela sie lekko i odwrocila, a Moira z nia. Lilu wsiadla do pickupa i odjechala.
zt
zt
16 Re: Lupnan Road Sro 13 Sie 2014, 14:06
John Doe
John uśmiechnął się do siebie. To było bardzo miłe z jej strony, że o nim pomyślała. Nowe ubrania na pewno mu się przydadzą.
Pozbierał swoje manele, podniósł torbę i udał się w swoją stronę.
zt.
Pozbierał swoje manele, podniósł torbę i udał się w swoją stronę.
zt.
17 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 18:37
Vincent Vega
<--- https://arizona-saints.forumpolish.com/t56p30-carswell-s-liquor-store-sinse-1897#3554
Fred szedł posłusznie, ze zwieszoną głową. Nawet nie usiłował zwiewać, bo motocyklista na pewno zaraz by go powalił i zmiażdżył. Dopiero, gdy dotarli pod odpowiedni numer przy Lupnan Road, Fred się zatrzymał.
- Zaczekaj tu, zaraz przyniosę... - mruknął, po czym zniknął za drzwiami. Słychać było dźwięk zamka, kiedy Fred zamknął się od środka. Ups?
Mnożnik na spostrzegawczość, próg 30. Jak więcej, od razu zauważasz, że coś jest nie tak. Jak nie, to niestety czekasz cierpliwie.
Fred szedł posłusznie, ze zwieszoną głową. Nawet nie usiłował zwiewać, bo motocyklista na pewno zaraz by go powalił i zmiażdżył. Dopiero, gdy dotarli pod odpowiedni numer przy Lupnan Road, Fred się zatrzymał.
- Zaczekaj tu, zaraz przyniosę... - mruknął, po czym zniknął za drzwiami. Słychać było dźwięk zamka, kiedy Fred zamknął się od środka. Ups?
Mnożnik na spostrzegawczość, próg 30. Jak więcej, od razu zauważasz, że coś jest nie tak. Jak nie, to niestety czekasz cierpliwie.
18 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 18:44
E. "Tai Ni Hed" Basker
43
- Tylko szybko. - rzucił, kiedy Fred znikał za drzwiami. Usłyszał odgłos przekręcanego zamka i szybko uświadomił sobie, jakim idiotą jest.
- Ty chuju! - wrzasnął przez drzwi. - Otwieraj, to cię nie zajebię jak psa! - warknął, przywalił raz w drzwi z pięści i zaczął szukać sposobu na dostanie się do środka.
- Tylko szybko. - rzucił, kiedy Fred znikał za drzwiami. Usłyszał odgłos przekręcanego zamka i szybko uświadomił sobie, jakim idiotą jest.
- Ty chuju! - wrzasnął przez drzwi. - Otwieraj, to cię nie zajebię jak psa! - warknął, przywalił raz w drzwi z pięści i zaczął szukać sposobu na dostanie się do środka.
19 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 18:49
Vincent Vega
Spostrzegawczość, próg 35 - jak przekroczysz, znajdziesz uchylone okno.
Jeśli nie znajdziesz, możesz spróbować wyważyć drzwi. Wtedy mnożnik na siłę z progiem 35.
Jeśli nie znajdziesz, możesz spróbować wyważyć drzwi. Wtedy mnożnik na siłę z progiem 35.
20 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 18:54
E. "Tai Ni Hed" Basker
38
Trysen nie słysząc żadnej odpowiedzi, począł nerwowo szukać wejścia do środka. I jest!
- Masz przejebane! - krzyknął i rzucił się do uchylonego okna. Oj Freddie nawet nie wie, co będzie go czekać...
Trysen nie słysząc żadnej odpowiedzi, począł nerwowo szukać wejścia do środka. I jest!
- Masz przejebane! - krzyknął i rzucił się do uchylonego okna. Oj Freddie nawet nie wie, co będzie go czekać...
21 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 19:37
Mistrz Gry
Freddie zaś zdążył przebiec przez dom i wypaść na tyły. Gdy Patrick dostał się do jego domu, Fred już pociskał przez podwórko.
Mnożnik na kondycję, próg 35. Jak przekroczysz, udaje ci się znaleźć drogę jego ucieczki, po czym wpadasz na Freda i powalasz go na ziemię. Teraz to się już nie wywinie.
Mnożnik na kondycję, próg 35. Jak przekroczysz, udaje ci się znaleźć drogę jego ucieczki, po czym wpadasz na Freda i powalasz go na ziemię. Teraz to się już nie wywinie.
22 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 19:48
E. "Tai Ni Hed" Basker
47
Patrick szybko znalazł się w domu, jednak Freddiego już tu nie było. Były jednak otwarte drzwi na podwórko. Tyrsen rzucił się do pościgu.
On sobie nawet nie wyobraża, jak bardzo ma przejebane.
Mężczyzna wkrótce dogonił pijaczka i rzucił się na niego z ogromnym impetem, praktycznie go obezwładniając.
- Ostrzegałem cię, psie. Teraz wracamy do domu, a ty oddajesz kasę i... i zobaczysz. - splunął mu wprost na twarz.
Patrick szybko znalazł się w domu, jednak Freddiego już tu nie było. Były jednak otwarte drzwi na podwórko. Tyrsen rzucił się do pościgu.
On sobie nawet nie wyobraża, jak bardzo ma przejebane.
Mężczyzna wkrótce dogonił pijaczka i rzucił się na niego z ogromnym impetem, praktycznie go obezwładniając.
- Ostrzegałem cię, psie. Teraz wracamy do domu, a ty oddajesz kasę i... i zobaczysz. - splunął mu wprost na twarz.
23 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 19:56
Mistrz Gry
Fred krzyknął, powalony na ziemię. Bolało.
- No dobrze, dobrze! Ja oddam tą forsę, przysięgam! - zajęczał, bo ton głosu Canizasa mówił mu, że może go spotkać coś bardzo złego. Gdy dotarli do domu, Fred rzucił się do jednej z szaf i zaczął w niej panicznie grzebać.
- Tu... Tu, masz, i zostaw mnie w spokoju - wcisnął motocykliście plik banknotów i odskoczył w tył, znów sięgając ręką do szafy.
- No dobrze, dobrze! Ja oddam tą forsę, przysięgam! - zajęczał, bo ton głosu Canizasa mówił mu, że może go spotkać coś bardzo złego. Gdy dotarli do domu, Fred rzucił się do jednej z szaf i zaczął w niej panicznie grzebać.
- Tu... Tu, masz, i zostaw mnie w spokoju - wcisnął motocykliście plik banknotów i odskoczył w tył, znów sięgając ręką do szafy.
24 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 20:04
E. "Tai Ni Hed" Basker
Patrick schował szybkim ruchem banknoty do kieszeni i rzucił się na Freda, chcąc odciągnąć go od szafy i rzucić na najbliższe krzesło/fotel.
- E e... jeszcze nie skończyliśmy. Ty siadasz, a ja liczę.
- E e... jeszcze nie skończyliśmy. Ty siadasz, a ja liczę.
25 Re: Lupnan Road Czw 14 Sie 2014, 20:30
Mistrz Gry
Rzut na ślepy los:
parzyste - odciągasz Freda od szafy, nim zdąży cokolwiek zrobić; wtedy faktycznie Fred siada na fotelu i czeka na łaskę Patricka.
nieparzyste - okazało się, że Fred sięgał po broń. Wycelował w Patricka i był gotowy strzelić, więc lepiej, żeby Patrick się nie zbliżał.
parzyste - odciągasz Freda od szafy, nim zdąży cokolwiek zrobić; wtedy faktycznie Fred siada na fotelu i czeka na łaskę Patricka.
nieparzyste - okazało się, że Fred sięgał po broń. Wycelował w Patricka i był gotowy strzelić, więc lepiej, żeby Patrick się nie zbliżał.
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach