Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 17 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Liluye

Liluye
- Cały świat do wyboru - pomyślała - Moze w ogóle.. Azja.. Australia.. inne miejsca na A, zamiast Ameryki? Alaska.. Aaa... Austria? - nie była pewna co do tego ostatniego, to kraj, miasto czy jeszcze co innego?
- Dobra, bo zacznę sie gotować, a nikt tu nie ma zamiaru dosypać nas przyprawami najwyraźniej - podniosła się na rękach i usiadła na krawędzi i pewnie po chwili obie wyszły.

zt

William Parker

William Parker
/ początek, 31.08.2013 r., przedpołudnie

W końcu i Parker miał potrzebę, by jakoś poćwiczyć, skorzystać ze swojej nagromadzonej ostatnimi czasy energii. Uznał, że wypadałoby trochę ogarnąć swoje cielsko, mimo że narzekać nie musiał. No, jedynie na to, że pewnie jak wróci to mu plecy jebną zdrowo. Jak autorce.
Dotarł do kompleksu sportowego, przygotowując się najpierw na bieżnię z przeszkodami, a potem siłowni i czegoś tam innego. Ot, jak coś robić to najlepiej wszystko naraz.
Pojawiwszy się na bieżni, Will najpierw się rozciągnął. Może nie tak jak powinien, ale tak, by było mu wygodnie i tyle. Człowiek był nieco leniwy albo się nie spieszył, chcąc odpocząć czy coś w tym stylu.
Poprawił słuchawki w uszach, aby posłuchać swojej (jakże najlepszej) muzyki i rozpoczął powolny bieg, jakoś nie bacząc na inne osoby, które obecne były na głównej sali. I nie mógł narzekać na swoją kondycję, wcale a wcale. Dobrze mu szło (biegało, znaczy się). 4 (136), 5 (141), 3 (131), 4 (136), 4 (136). Nie miał więc żadnego problemu z tym, aby przeskoczyć przez wszystkie dziesięć płotków, więc to skwitował pierwszym zadowoleniem, ostatecznie osuwając się z toru, aby inni mogli zacząć ćwiczenia. Po ogarnięciu się, Will poszedł dalej. Na ściankę wspinaczkową.
Wybrał średnią ściankę i po ogarnięciu tych szelek zabezpieczających pewnie wziął się wspinanie po nich. 3 (98), 8/ 4 (103), 7/ 1 (88), 7. Wówczas księgowy nie miał problemów, aby wspiąć się, aż po sam szczyt bez jakichś zawahań, by jeszcze ze dwa razy powtórzyć całą zabawę. Przy ostatniej rundzie nieco się pomęczył, bo coś się zaplątał, ale potem nie było żadnych przeszkód i na spokojnie ogarnął to, co miał ogarnąć.
Ostatecznie, rezygnując tym razem z koszykówki czy też jogi, której i tak nie było, Will wylądował na basenie, a tego mu przede wszystkim brakowało. Parker ogarnął się i tam, w szatni, a potem skierował się do zbiornika wody, gdzie pewnie przepłynął różnymi stylami długość basenu, powtarzając to kilka razy. Odprężył się z pewnością, choć czuł narastające zmęczenie, które nikogo nie powinno dziwić. Nie mógł jednak narzekać, bo pewna satysfakcja z ćwiczeń zdążyła zaistnieć w tymże człowieku.
Gdy uznał, że ma już dość - przywrócił swoją osobę do porządku i normalności (co dziwnie brzmi), a potem opuścił kompleks, kierując się do siebie.

/zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/10.09.2013, rano/
Pod kompleks sportowy przyjechała wcześnie i tak jak tydzień wcześniej, Joan skierowała się do hali B. Wybrała najniższą ściankę, bo nawet ona stanowiła dla niej wyzwanie.
75>60 i ślepy los 9 - bez wpływu
70>60 i ślepy los 9 - bez wpływu
55<60 i ślepy los 9 - bez wpływu
75>60 i ślepy los 9 - bez wpływu
Zrobiła cztery próby, tylko w przedostatnim podejściu nie podołała, kiedy próbowała trochę inną ścieżkę. Wypięła się z uprzęży, ale jeszcze nie opuściła kompleksu. Joan spędziła godzinę na basenie, gdzie w nieśpiesznym tempie pokonywała kolejne długości.
Zmęczona, wróciła do Old Whiskey.
/zt

Liluye

Liluye
09.09.2013

Joga, joga, joga.. nie wierzyla, że tam idzie. Ale PONOC to było wyzwanie. Jakoś tego nie widziała. To znaczy była pewna, że to wszystko jest proste. Jak but. Więc na pewniaka zabrała się za Supta Konasana, bo kto jej zabroni? Oczywiście, po rozgrzewce czy co tam się robi na jodze. I prawie, prawie jej wyszło (99)! Fuknęla cicho do siebie i spróbowała jeszcze raz (104) i udało się! Utrzymała się w tej pozycji jakiś czas, a potem usiadła na chwilę, myśląc co dalej. Aa.. raz kozie śmierć! Przeszła do Adho Mukha Vrksasana (109) i też jej wyszło. Za pierwszym razem! Uśmiechnęła się lekko do siebie, co już było osiągnieciem. Na koniec stwierdziła, że zrobi Salamba Sirsasana i jeśli to jej wyjdzie, to da sobie spokój na dziś. I wyszło (94). Poszła więc do przebieralni i pod prysznic, a potem wróciła do domu.

10.09.2013

Następnego dnia poszła na basen. Lubiła pływać, choćby w kółko, robić długości basenu i pokonywać własne granice. Jasne, troche za szybko zakręciło jej się w głowie, ale bez przesady. Po jakiś 10 długościach, z przerwą w środku. Z westchnięciem powędrowala do jacuzzi gdzie wysiedziała może pietnaście minut. Nie miała na to ochoty. Musiałą coś robić, zeby nie myśleć, a siedzenie na dupie nie pomagało. Wyszła z wody i wróciłą do przebieralni. A potem do domu.

11.09.2013

Trzeci dzień stwierdziła, ze znów wybierze rzecz, której jeszcze nie robiła. Tym razem bieg z przeszkodami! Bo dlaczego nie?
Pierwsze sześć płotków przebiegła bez najmniejszego problemu, majać wrażenie, że to jednak jest ZBYT łatwe. Następne dwa pokonała też ze sporym zapasem (104 i 104), ale potem chyba zrobiła się zbyt pewna siebie i 9 płotek zrzuciła (84). Dziesiąty za to poszedł jej znakomicie! (109).
Zadowolona z siebie wróciła pod prysznic, by potem wyjśc na autobus do domu.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
11.09.2013

Niestety, Liluye chyba się przeliczyła ze swoimi siłami. Teraz jej organizm powiedział "dość". W drodze na przystanek autobusowy Liluye... zasłabła. Padła na ziemię. Jak dobrze, że w pobliżu byli ludzie, którzy mogli zareagować! Wezwano karetkę, a Oldwood trafiła do szpitala.

/zt - szpital

Joan Wharton

Joan Wharton
/13.09.13, popołudnie/
Po spędzeniu leniwie poranka, Joan przyjechała do kompleksu na zajęcia z jogi.
Klapnęła na macie czekając, aż instruktorka rozpocznie ćwiczenia. Związała jeszcze włosy.
Po kolei bez żadnych nawet zachwiań wykonała baddha konasana (77), dandasana (77), ardha candrasana (77) i Padangustha Padma Utkatasana (77). Trudności pojawiły się, gdy spróbowała stania na głowie z podparciem, do którego spróbowania, kiedyś namawiała ją Cath. Ani za pierwszym (82<90), ani za drugim podejściem (87<90) nie potrafiła utrzymać się w tej pozycji, więc nic dziwnego, że nie potrafiła poprawnie wykonać adho mukha vrksasana (82,;87 <100). Joan z powrotem usiadła w pozycji spętanego kąta i wyrównała oddech. Za instruktorką wykonała Supta Konasana (102>100). Po zajęciach wróciła do szatni, a potem do domu.
/zt

William Parker

William Parker
/ 15.09, przedpołudnie, początek

William zajechał na teren kompleksu. Bez słowa skierował się do odpowiedniego miejsca. Tam się przebrał, a następnie wybrał na ściankę. Obrał sobie tę o średniej wysokości, bo nie czuł się o siłach, by iść na najwyższą. Zwłaszcza, że miał zamiar potem zawitać na biegi czy też basen, więc to mu trochę czasu i energii zabierze.
Przypiął wszystkie niezbędne pasy, stojąc pod średnią ścianką, na którą spoglądał początkowo nieufnie. Potem jednak wziął się za wspinanie po niej, aby poprawić swoją kondycję i siłę (not enough).
3 (103), 8/ 5 (113), 5/ 1 (93), 3.
Przy pierwszym podejściu wspinania się na ściankę - nie miał problemu. Kilka wysuniętych wyrw pomogło mu w tym, aby wspiąć się wyżej i wyżej. Mógł klepnąć jej krawędź, będąc już na samej górze. Po raz drugi Will miał łatwiej, że pamiętał, którędy właził na górę i szybciej mu to poszło. Wspinał się, łapiąc za wcześniej zauważone wyrwy. Nawet się nie osunął jak za pierwszym razem, więc gdy klepnął po raz kolejny, zeskoczył na sam dół. O tyle niefortunnie, że jak wylądował to lekki promień bólu przemknął wzdłuż niegdyś złamanej nogi. Na pewno zdążył złamać w tym swoim marnym, nudnym życiu nogę. Pewnie dlatego przy trzeciej turze wspinania się na ściankę miał jakiś problem ze złapaniem czy wsparciem o którąś z wyrw, rączek, co to miały ułatwić całą zabawę. Dwa razy osunął się, musząc odbić od ścianki i wtedy zaczął wspinać się na nowo. Po to, by skończyć na górze.

Will, pozostawiwszy ściankę, skierował się gdzie indziej. Mianowicie - na basen. Tam pewnie starał się kilka razy pokonać długości różnymi stylami. Na samym początku jednak to była forma zwykłego rozleniwienia, gdy na plecach, nie ruszając kończynami, pokonał kilka metrów długości jednego toru. Dopiero potem się obrócił i zaczął jak człowiek pływać kraulem czy innym stylem, choć ten pierwszy był dla niego najwygodniejszy i najprzyjemniejszy, w jakimś stopniu. Starał się też zanurkować parokrotnie, więc gdzieś po godzinie dopiero opuścił basen, nie czując się wbrew pozorom, wycieńczony w jakikolwiek sposób. Być może dlatego, że to była jeszcze wczesna pora? Bardzo prawdopodobne.

Skierował się, chcąc zakończyć w tymże miejscu całe ćwiczenia, na bieżni. Jak zwykle, miał zamiar pokonać po raz kolejny wszystkie dostępne płotki (dystans 400m) na sali, toteż po krótkim rozciągnięciu wziął się do roboty, jak też wypadało.
1 (130), 2 (135), 4 (145), 2 (135), 6 (155).
Nie miał, o dziwo, problemów z tym, aby wszystkie przeskoczyć, choć był pewien, że chociaż raz czy dwa razy zahaczy, a tu nic. Zatem dobrze - to mu się akurat podobało, że jako tako polepsza się jego kondycja, mimo dobijającej czterdziestki. Przynajmniej względnie zdrowy będzie.
I na tym się skończyło. Parker ogarnął się i pojechał.

/zt


Foxxy McGyver

Foxxy McGyver
// 16.09.2013 popołudniu
Morgan długo tutaj nie było to fakt. Zrobila sobie przerwę i nei była z tego zadowolona, dlatego też wróciła na miejsce portu i łez. Musiała jakoś odreagować ostatnią misję. postanowiła skupić się na swojej chorej nodze.
Na rozgrzewke postanowiła wykonać trochę jogi.
Gdzie wykonała dwie pierwsze pozycje (konasana i dandasana), które spokojnie wykonuje. Trzecia figura jest nieco trudniejsza to: natarajasana.
wynik jogi:
.
Napiła się wody i rozgrzana mogła pójśc na ściankę wpinaczkową. Stwierdziła że dla niej jest ta najmniejsza. Chciała wzmonić przede wszystkim ręce i nogi, a to najlepiej znane ćwiczenie. Podchodziła do tego na spokojnie. Pierwsze podejście było emocjonujące. Morgan się zachwiała i spadła. PRzeklęła pod nosem.
Wyniki dla pierwszego podejścia:

Jednak sie nie poddawała. Zamierzała podejść po raz drugi. Energicznie zaczęła sie wspinać na najniższą ściankę. Mimo bardzo bliskiego końca, Morgan nie daje rady wejśc na szczyt.
Wyniki dla drugiego podejścia:
Chwile odpoczynku oczywiście nie siedząc. Dowodniła sie i stwierdziła, ze teraz czas na bieg z przeszkodami, jednak na najkrótszym dystansie. Pokonała  bez przeszkód wszystkie płotki.
Płotki:
Skończyła zmęczona, ale z endorfinami w krwi. Żeby pozbyc się zakwasów i nieco odpocząć poszła do sauny, a stamtąd do domu.
<Zt>

Scott Walker

Scott Walker
16.09. wieczór

Scott stwierdził, że musi się za siebie ostro wziąć. Nie ma wymówek. Musi być w formie. Gotowy. Zwarty. I lepszy.
Wszedł na siłownię w luźnych dresach i przez chwilę wpatrywał się we własne odbicie w lustrze. W końcu jednak przerwał chwilę zadumy i chwycił za przyrządy. Najpierw poszedł na bieżnię, by się rozgrzać i nieco spocić. Spędził na niej dobre dwadzieścia minut, początkowo idąc szybkim marszem, by potem przejść przez trucht i bieg. Gdy z niej zszedł, był już nieźle zgrzany. Potem ławeczka, koło setki brzuszków, tyle samo przysiadów z ciężarkami i pompek. Przez resztę czasu wyciskał na specjalnej maszynie, co rusz zwiększając ilość bloczków. Skończył, gdy czuł, że nie da już rady ruszyć rękoma. Gdyby nie to, że miał frotkę na czole, to pewnie ciekłoby z niego.
Otarł twarz ręcznikiem i wolno stoczył się z ławki. Kurwa. Nieźle dał sobie w dupę.

17.09, popołudnie

Następnego dnia, gdy zwlókł się z łóżka, praktycznie nie miał siły się ruszyć. Nie miał zamiaru sobie jednak odpuścić. Choć... może nieco spuści. Wybrał się na basen, mając zrobić kilka długości. Pływał przez dobrą godzinę. Potem wylazł z basenu. I... na tym skończył.

18.09, ranek

Basen wczorajszego dnia okazał się dobrym pomysłem na wcześniej styrane mięśnie. Dziś nie miał zamiaru lecieć po łatwiźnie i wybrał się ponownie na siłownie. Zaczął od bieżni, jak poprzednio, by potem wskoczył na ćwiczenia na orbiterku, które robił z ciężarkami. Zakończył na wyciskaniu, bo trzeba sobie w końcu jakieś mięśnie wyrobić!

/zt

dr Salina Foxtail

dr Salina Foxtail
/z Apache Road, 18.09, popołudnie

Salina wpadła do kompleksu, nie mając zamiaru wyjść z formy. W Pheonix chodzila na zajęcia z jogi trzy razy w tygodniu. Nie zamierzała zmieniać przyzwyczajeń. Czuła się szczęśliwa, ćwicząc. Oczywiście przyszła przed czasem, by móc się dobrze rozgrzać i przygotować. Na zajęciach zaczęli od pierwszej pozycji, baddha konosana, wolno przechodząc od jednej, do kolejnej. Wszystkie, aż do ardha condrasana, nie sprawiały jej żadnej trudności. Potem jednak zaczęły się odrobinę bardziej wymagające figury jak garudasana (65>50), ardha matsyendrasana (55>50), parivritta janu sirsasana (55>50), vrksasana (65>50), natarajasana (70>60), virabhadrasana (75>60) i Padangustha Padma Utkatasana (75>70), które zostały wykonane z niewielkim wysiłkiem, jednak z sukcesem. Najgorsze było utrzymanie się w danej pozycji, jednak nie okazało się to takie trudne. Jak widać, była w formie!
Po ćwiczeniach była niezwykle zrelaksowana i zadowolona z siebie. Poza tym ciągle miała w głowie głos uroczego pana radiowca. Wróciła do domu, szczęśliwa.

/zt

Sasha Anděl

Sasha Anděl
/18.09, późne popołudnie

Sasha nie był fanem sportów. Ale... podobno gdy człowiek się dobrze zmęczy to potem szybko zasypia. A on potrzebował dzisiaj zasnąć. Zmęczyć się. Styrać na tyle, by nie miał siły myśleć. Nie był jednak typem, który pójdzie na basen, na ściankę lub zainteresuje się grami zespołowymi. Z bólem serca skierował się na siłownię i przełknął ślinę, widząc tych mocarzy. Sam poszedł na bieżnię, nieśmiało. Obsługa tej maszyny okazała się być skomplikowana. Gdy poderwała się do ruchu, Andel prawie wyrżnął twarzą w sterownik. Szybko jednak się poprawił i zaczął maszerować. W pewnym momencie przez przypadek przyspieszył taśmę i kompletnie spanikował, naciskając cokolwiek. Skończyło się na tym, że przez dobre pięć minut biegł na pełnym sprincie, nie potrafiąc opanować narzędzia. W końcu ktoś mu jednak pomógł i zaproponował mniej wymagające technicznie ćwiczenia. Nie to, co by Sasha był mało inteligentny. Ale sport nie szedł u niego w parze z umysłem. Podobnie było z dziewczynami. Albo jedno albo drugie.
Westchnął.
Pod okiem trenera, a raczej pod jego wrzaskami, zrobił chyba z milion pompek, brzuszków, kroków na stepie i przysiadów. Błagał o litość, ale na nic to się nie zdało. Miał wrażenie, że zwymiotuje z wycieńczenia, a trener krzyczał tylko: i dobrze!, nie mając za grosz współczucia.
I faktycznie, blondyn był taki styrany, że z trudem wziął prysznic i dotargał się do akademika, nie mówiąc już o tym, że łóżko było takim wybawieniem, że nie mógł liczyć na nic lepszego.

/zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/19.09.13, rano/
72(5)>60 i 9 - brak wpływu
62(3)>60 i 11 - brak wpływu
67(4)>60 i 8 - brak wpływu
72(5)>60 i 7 - brak wpływu
67(4)>60 i 3 - brak wpływu
Treningi poranne z Jasonem Derulo swoją drogą, ale ściankę sobie Joan nie mogła odpuścić. Weszła na sale ze ścianką, założyła uprząż do asekuracji i zaczęła wchodzić. Zrobiła pięć podejść za każdym razem udał jej się dostać na samą górę. Zadowolona wróciła do szatni.
/zt



Ostatnio zmieniony przez Joan Wharton dnia Nie 28 Cze 2015, 22:04, w całości zmieniany 1 raz

Jools Reynolds

Jools Reynolds
19.09.13 r., popołudnie

Eben za często nie jeździł na kompleks sportowy. Niegdyś lepiej było mu biegać czy ćwiczyć w domu, ale uznał, że może jak spróbuje i sprawdzi, to skończy się to dobrze i jednak zechce mu się pędzić w jakieś cywilizowane miejsca? Nie, żeby Old Whiskey nie było. Wszakże, on to bardziej miastowy, choć tego po sobie nie pokazuje. Bo i po co?
Jak to on - miał plecak, ale już był przebrany w strój sportowy, składający się z podkoszulki i szortów, i wygodnych butów. Mógł już wariować i ćwiczyć. Pokazać, jaki z niego siłacz. Choć spodziewał się, że się zasapie na dobre.
Najpierw skierował się na ściankę, będąc pewnym, że jest na tyle rozciągnięty, że nie musi tego dodatkowo robić. Zapiął się, przepiął, raz nawet wypiął, bo mu coś wypadło z kieszeni i wyprostował. Chciał pójść na średnią ściankę. Chciał i na tym się skończyło. Ledwo co się wspiął, na jednej wyrwie postawił but, to nie mógł jakoś wspiąć się wyżej, unieść bardziej. Zjechał nawet, ku rozbawieniu jednej z instruktorek, co skwitował śmiechem. Sam po chwili przeszedł do najniższej ścianki. Tam podpiął. I miał zamiar pokazać, że jednak faktycznie ma więcej siły, żeby unieść siebie, a nie jedynie opakowania z pizzą. Tych bywało sporo.
Jools pomyślał, że to musi być siara, by wysoki facet stawał przy najniższej ściance, no ale nie miał nic do gadania. Chciał pokazać, że jednak co nieco tej siły ma, nie?
5 (66), 7/ 4 (61), 6/ 5 (66), 5/ 5 (66), 11/ 5 (66), 5/
Chyba sam siebie zmotywował. Lub zmotywowała go myśl, że jak wróci szybciej to szybciej zje i więcej się naje w nagrodę za to, że ćwiczył tak wytrwale. Albo ścianka w swojej wysokości nie była tak przerażająca i mógł sobie pozwolić na to, aby wspinać się niespiesznie. Nucąc sobie ostatnią, zapamiętaną piosenkę Madonny, niczym mantrę, pokonywał kolejne śrubowane wyrwy w ściance, zawieszając się za drugim razem w połowie i zastanawiając, co to będzie, jak to będzie. Dobrze, że ciemno nie było, bo by oślepł i w ogóle zgłupiał.
Przytulił się do ścianki, będąc w połowie i mamrocząc, że już nie może, że ma dość, że nie ma sił, ale to wszystko było okraszone śmiechem, który wdzierał się pomiędzy marudzenie Reynoldsa. Starł z czoła pot i przyspieszył. Po to, by szybciej znaleźć się na dole. Po pięciu wspinaczkach miał dość i opadł na plecy na materac, rozkładając się jak ksiądz przed błogosławieniem za ołtarzem.
Następnie, gdy już się podniósł, poszedł na basen. Uznał, że powoli zacznie ćwiczyć, zamiast od razu się rzucać jak głupi. Zresztą, w domu też może ćwiczyć, więc całkiem zdrowe to będzie. Może pójdzie na aerobik? Albo pilates, by sobie popatrzeć, nucąc Call on me Prydza? O Boże, chciałby.
Na basenie Eb pływał powoli i niespiesznie czy to stylem motylkowym, czy to kraulem w powrotnym torze. Zatęsknił za takim pływaniem i gdyby mógł to już dawno wylądowałby w jeziorze, morzu czy, cholera, nawet w stawie! Nic dziwnego, że tutaj spędził najwięcej czasu, ostatecznie wyłażąc z toru jako jedna z ostatnich osób, ale z tak uśmiechniętą japą, że chyba szerszy uśmiech być nie mógł w jego przypadku.
Przeszedł do szatni, tam doprowadzając się do porządku, a potem opuścił kompleks. Z zakwasami na tyłku najpewniej.

/ zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/20.09.13, koło 10/
Po sobocie spędzonej pracowicie na porządkach i dyskusjach internetowych, przyszedł czas na ćwiczenia fizyczne. Joan tym razem wybrała się na zajęcia z jogi. Przebrana rozłożyła matę, lekko się rozciągnęła i czekała, aż instruktorka rozpocznie. Pozycje od baddha konasana do Padangustha Padma Utkatasana szły jej gładko. Skoncentrowana przechodziła od siadu do prób utrzymania równowagi na palcach. Potem przyszła kolej na stanie z podparciem (92>90), z którym już ostatnio sobie radziła. Jednak przejście do Adho Mukha Vrksasana ani za pierwszym razem (97<100), jak i za drugim (82<100) nie wyszło Joan. Przy pozycji leżącego kąta za kolejnym podejściem utrzymała równowagę (92<100, 102>100). Na koniec wróciła do pozycji siadu. Po zajęciach i pobycie w szatni wyszła na parking, by samochodem wrócić do domu.
/zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/24.09.13, wieczór/
Już po pracy podjechała do kompleksu. Tym razem poszła na ściankę. Przebrana, po rozgrzewce, założyła uprząż i najpierw wybrała najniższą ściankę.
67>60 i 7 - brak wpływu
62>60 i 5 - brak wpływu
Najpierw jedna ścieżka, potem wybrała trudniejsze podejście, za każdym razem udało jej się wspiąć na samą górę. Instruktor zaproponował jej, żeby spróbowała średnią ściankę.
67<80 i 7 - brak wpływu
82>80 i 9 - brak wpływu
Nawet po wyszukaniu sobie drogi, Joan nie dała rady wspiąć się do połowy. Wylądowała na materacu. Spróbowała drugi raz, który jej wyszedł. Zmęczona wróciła do szatni, a potem do Old Whiskey.
/zt

William Parker

William Parker
/ początek, 26.09, popołudnie

Zanim ze strzelnicy wybrał się do kompleksu sportowego, to jeszcze zahaczył o swój dom, aby wziąć to, co jest mu potrzebne.
Przebrał się, a potem wyruszył na siłownię. Najpierw się rozciągnął, a następnie wziął się za podnoszenie ciężarów. Nie miał zamiaru naderwać sobie czegokolwiek, więc stopniowo zwiększał balans czy jak cholera to nazwać, aby przy odpowiedniej masie już to zakończyć. Potem Will przeszedł na bieżnię, pokonując kolejne prędkości nadane przez program i zakończył na wioślarzu, wykonując parę odpowiednich machnięć.

Chwila odsapnięcia i William znalazł się na ściankach wspinaczkowych. Tym razem bezczelnie (i dziwnie przekonany, że mu pójdzie gładko) skierował się na najwyższą ściankę. Ogarnął uprzęże, spojrzał tu i ówdzie i zaczął się wspinać.

6 (130), 8
5 (125), 9
1 (105), 5 - zleciał
3 (115), 8
4 (120), 5

Za pierwszym i drugim razem nie miał problemu, by się wspiąć. Całkiem szybko mu to poszło i mężczyzna pokonywał kolejne wyrwy, łapiąc się odpowiednich wypustek, żeby dotrzeć na szczyt ścianki i klepnąć w jej próg, który miał zwiastować pokonanie danego odcinka, jaki przed nim został postawiony.
Za trzecim razem William się rozkojarzył. Może to był krzyk, może nie mógł znaleźć odpowiedniej wyrwy, za którą mógłby chwycić i przy rozglądaniu się, mężczyzna poluzował swój ścisk i spadł na materac, na szczęście lądując tyłkiem, bo jeszcze jakoś zareagował.
Nie miał jednak zamiaru tak szybko się poddawać. Nie poszło aż tak łatwo, bo był pewnie obolały po tym upadku. Ważne, że następnym razem skończyło to się lepiej i po czterech udanych wspinaczkach, Will opuścił salę.

Skierował się natomiast na jogę. Tak dawno nie był. Bez problemu wykonał te pierwsze figury, a potem dopiero przechodząc do coraz to cięższych. 1 (146), 4 (161), 5 (156). Jak widać, odpoczynek od jogi mu służył. Zwłaszcza, że mógł sobie pozwolić na to, by obserwować to i owo, takie i takie krągłości czy słuchać tego, co instruktor ma do powiedzenia. Ostatecznie, nieco wycieńczony - opuścił kompleks sportowy, kiedy tylko doprowadził się do porządku.

/zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/07.09.13r., popołudnie/
Rano Joan dalej praktykowała treningi z twórczością Jasona Derulo. A po pracy jeździła do kompleksu. Tym razem ani joga, ani ścianka. Bardziej potrzebowała skoncentrować się na wytrzymałości, instruktor od ścianki wspinaczkowej doradzał siłownie lub basen. Akurat za ty pierwszy nie do końca przepadała, więc pozostawała pływalnia. Ale najpierw skierowała się na halę lekkoatletyczną. Może to pod kątem gróźb Gabrielle o bieganiu. Joan zrobiła sobie rozgrzewkę, rozciągnęła się i wybrała tor z przeszkodami na 400m.
112, 107, 87, 92, 112, 92, 87, 112, 87 i 112
Nieźle jej poszło, tylko przedostatni płotek przewróciła. To spróbowała drugi raz.
107, 107, 112, 107, 107, 87, 107, 97, 97 i 102
I tym razem podobny wynik, przedostatni płotek nie ustał. Potem zebrała się na basen. W wodzie spędziła godzinę, pływając w równym tempie stylem klasycznym i na grzbiecie.
/zt

Jonathan Harper

Jonathan Harper
/08.10.13 - popołudniu

Popołudniem Jon wybrał się do Appaloosy do centrum sportowego, bo jego karnet patrzył na niego oceniająco za każdym razem gdy otwierał swój portfel.
Przebrał się szybko i postanowił zacząć od mega wysiłku, żeby potem odpocząć na matach. A więc 60 metrów przez płotki.
66, 56, 61, 56, 71
Iiii przeskoczył wszystkie! Czas miał w miarę okej, ale to, że nic nie przewrócił dało mu kopa. Więc sierował się na jogę.

dr Salina Foxtail

dr Salina Foxtail
/8.10, popołudnie

Indianka uwielbiała yogę. Ćwiczyła codziennie, w większosci w domu, bo jednak tak było szybciej i wygodniej niż jeździć za każdym razem do Appaloosa. Ale jednak czasem miło było poprzebywać w otoczeniu ludzi. I robić pożytek z czegoś, na co się wydało pięćset dolarów. Udała się na salę, gdy już się przebrała i zostawiła rzeczy w szatni. Zajęła jedną z mat, witając się z obecnymi. Usiadła, złączając razem stopy, by wykonać baddha konasana (bez kostek). Zamknęła na chwilę oczy, by potem je otworzyć i mrugnąć przyjaźnie do wchodzącego Harpera, którego... nie znała, ale na którym spoczął jej wzrok zaraz po uniesieniu powiek.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jonathan wszedł na salę, rozłożył swoją matę obok kobiety i poczuł jakieś mrowienie na plecach. Jakby ktoś go obserwował. Odwrócił się powoli i zobaczył parę pstrokatych oczu, z których jedno elektrycznie niebieskie zdawało się go penetrować dogłębnie i patolog poczuł się nieswojo.
Uśmiechnął się nieznacznie, trochę nerwowo i również rozpoczął od baddha konasana (bez kostek).

dr Salina Foxtail

dr Salina Foxtail
Wolno prostowała nogi, by wyciągnąć je przed siebie, a ręce oprzeć na ziemi przy pośladkach. Wyprostowała się maksymalnie i pociągnęła palce stóp do siebie, przechodząc do pozycji dandasana (bez kostek). Wszystko płynnie, z niemalże teatralnymi, przesadzonymi ruchami. A przynajmniej dla autorki yoga czasem tak wyglądała.
Na reakcję mężczyzny, który się wyraźnie spiął, po prostu odwróciła wzrok. Nie chciała wyjść na jakiegoś zboczeńca czy innego dziwaka.
Założyła nogę na nogę, stopy cofając do tyłu i przełożyła jedną rękę nad ramieniem, a drugą pod pachą, by złapać swoje dłonie, by przejść do pozycji krowiego pyska (gomukhasana, 65), a potem wolno, ściągnęła wierzchną nogę, puściła dłonie, wyprostowała nogę, ciągnąc ją do góry i przytrzymała stopę skrzyżowanymi dłońmi, prezentując pozycję czapli (krounchasana, 50).

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jon również po jakimś czasie przeszedł do pozycji dandasana, potem gamukhasana alby zakończyć na krounchasana (wszystko bez kostek wychodzi). W przeciwieństwie to heterookiej kobiety jemu brakowało przy tym gracji czapli czy innej pumy. 
- Jak tak patrzę na Panią to to się wydaje takie proste - zagadał i usmiechnął się niepewnie.

dr Salina Foxtail

dr Salina Foxtail
Wolno puściła nogę i wyciągnęła obie przed siebie, by je potem unieść, a równowagę utrzymać poprzez wyciągnięcie rąk przed siebie na wysokość kolan. Pozycja okrętu (papipurna navasana 50). Gdy usłyszała głos, zamrugała, zdziwiona i spojrzała na jego źródło. I roześmiała się, chyba nieco speszona komplementem.
-Miałam bardzo dobrego instruktora. No i... tańczyłam jako dziecko. To podobno pomaga.-powiedziała i przyjrzała się mężczyźnie.-Ale Panu wcale nie idzie źle.-stwierdziła pewnie i podniosła się w końcu.
Miała zamiar wykonać pozycję półksiężyca (40), ale chyba źle umieściła swój środek ciężkości, bo się zachwiała. Za drugą próbą bez problemu stanęła na jednej nodze, przychylając tułów w przód i wyciągając jedną nogę do tyłu i rozprostowując ręce na boki (ardha chandrasana 50).
-Jak widać nie jest to proste.-zachichotała, gdy już złapała równowagę.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
jeszcze daje te bez kostek 

- Ah, to się czuje. Ma Pani w sobie taką grację. - zamrugał i palnął by się w czoło gdyby nie to, że utrzymywał pozycję. Brawo Harper za robienie za kripa.
- Jonathan - kiwnął kobiecie - i dziękuję, ale nadal jestem cholernie koślawy. No ale to zrozumiałe skoro miałem kilka miesięcy przerwy... Pani jest z Old Whiskey? Widziałem Panią też na kursie samoobrony, prawda?
Przeszedł do paripurna navasana a następnie do ardha candrasana, po mału się męcząc.

dr Salina Foxtail

dr Salina Foxtail
Możliwe, że Salina się zarumieniła. I możliwe, że sama autorka też, bo zapomniała wcześniej doliczać refleks. No cóż. Wyprostowała się i stanęła na obu nogach, by potem jedną założyć na drugą, wyciągnąć przed siebie ręce, ugiąć je w łokciach i skrzyżować przed sobą. Pozycja orła (garudasana, bez kostek).
-Ojej, dziękuję.-powiedziała, uśmiechając się pod nosem, ale nie spoglądała tez na Jonathana, bo była skupiona na figurze.
Akurat w momencie, gdy jej się przedstawiał, rozplątywała się z tej pozycji i mogła na niego spojrzeć.
-Salina. Salina Foxtail.-uśmiechnęła się.-Oo, faktycznie! Teraz pana pamiętam!-rozbudziła się, gdy wspomniał o kursie.-Wróciłam po 15 latach do Old Whiskey. A pan...? Nie wiem, czy mieliśmy okazję się kiedyś poznać.-wyznała, nieco zawstydzona.-I nie ma co się przejmować. Wszystko da się wyćwiczyć.-stwierdziła pozytywnie.
A następnie ponownie stanęła na jednej nodze, stopę drugiej położyła po wewnętrznej stronie uda nogi, na której stała, a ręce wyciągnęła do góry, stając w pozycji drzewa (vrksasana bez kostek).

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 17 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach