Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 15 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
- Dobrze, dobrze, siostra. - odparł. Cieszył się, że zamieszkają razem. Czuł się strasznie samotny odkąd wojsko nie było już w jego zasięgu. Najgorsze były noce. Gdzie wszystkie wspomnienia powracały. Także te z poprzednim właścicielem Papaja.
- Obiecałem przyjacielowi, gdy ginął, że się nim zajmę. - spoważniał, a jego głos stał się wyraźnie smutny. - A ja obietnic dotrzymuję.
Westchnął.
- Skoro ode mnie jest starszy, to co dopiero od ciebie! - odparł zdecydowanie. Ale był zaborczy.
No i nie odgadł nic zdrożnego w pytaniu Liluye. No wiadomo, że ,lepiej przyprowadzać do domu koleżanki. Z kolegami się zamyka w pokoju i migdali. A z koleżankami nie. Hehe.
- Pewnie, że tak. - nadal jej pomagał, ale tylko asekurował, by nie wyrżnęła.

Liluye

Liluye
- Ciesze sie, że bedziemy mieszkac razem - powiedziala na glos jego mysli. Cieszyla sie, bo wrocil i bo dzieki temu bedzie mogla miec go na oku. A ostatnio czytala tez forum dla żon i rodzin mezczyzn po wojnie. nie bylo to kolorowe ani troche. Dlatego chcialaby spedzać z Howahkanem jak najwiecej czasu i wiedziec co sie dzieje.
- Oh. Przepraszam - opuscila wzrok na moment, bo az jej sie zrobilo glupio, ze pyta nierozwaznie o takie rzeczy. Mogla sama pomyslec!
- Daj spokój. To.. przyjaciel.. - zamilkla i zagryzła wargę. Wcale nielatwo sie o tym mowilo. Podniosla wzrok na Howahkana.
- Przyjaciel mojego zmarłego byłego narzeczonego - wydusiła na jednym oddechu.
I odepchnęła sie za mocno, co troche zepsuło dramatyczny efekt gdy się potknęła o własną łyżwę, kurczowo zlapała brata i obydwoje wylądowali dupskami na lodzie.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Pokręcił głową.
- Nie musisz przepraszać. Skąd miałaś wiedzieć. Już trochę od tamtej pory minęło. Cieszę się jednak, że mam się teraz z kim podzielić tym... wszystkim. - odparł, uśmiechając się smutno. Potargał włosy wolną ręką, w zakłopotanym geście. Nie chciał już okazywać słabości. Był starszym bratem. Tym silniejszym, bardziej odpowiedzialnym i w ogóle.
Brakowało mu jednak kilku rzeczy w wojsku.
Zatrzymał ich oboje gwałtownie, ale tak, by Liluye się nie wywaliła. Pochylił się lekko, by mieć swoją twarz niżej. Spoglądał na nią przejęty.
- Byłego narzeczonego? Co? Zmarłego? Co? - zatkało go. Nic więcej nie mówił. Po prostu objął, na środku lodowiska, jakby chcąc uchronić przed całym złem tego świata.

Liluye

Liluye
- Ale i tak.. moglam nie pytac.. bo przeciez to logiczne.. - westchnęla. Spanikowana pisnęla lekko zlapala sie kurczowo brata i na szczescie nie wywaliła.
Nie klocila by se o tego silniejszego i bardziej odpowiedzialnego, zeby mu nie robic przykrosci, ale uważała, ze teraz ona przejmie te opiekuńczą role, chcąc nie chcąc. Kobieta w domu i w ogole.
- No.. dużo się działo jak cie nie bylo.. - przyznala i troche koślawo objęla go w pol i przytulila się - Bardzo dużo.. - zamilkła na chwilę - Bylam w ciąży - dodała jeszcze do całego tego bajzlu.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
To wszystko było ponad jego siły. Słuchanie czegoś takiego o jego ukochanej siostrze. Tym małym dzieciaku. Tym łobuzie.
CHwycił ją i podjechali do barierki, aby w końcu trafić do wyjścia. Zlazł z lodu, dysząc ciężko i przysiadł na ławce.
- Jestem wujkiem? Gdzie jest dziecko? Jak to narzeczony? Jak to zmarły? - pytał gorączkowo, chowając twarz w dłoniach. A on siedział na misji, gdy tu Liluye cierpiała. Nie było go obok. - Ja pierdole!

Liluye

Liluye
Zeszła razem z nim i stanęła obok. Niby to ona powinna potrzebować teraz wsparcia ale jak widać miała być tą silniejszą stroną, przynajmniej chwilowo.
Podeszła o tej krok i przytuliła do siebie Howahkana, tak że głowę miał na wysokości jej brzucha i pogladziła mężczyznę po włosach.
- Poronilam - odezwała się cicho - A Loco.. zginął w wypadku.. niedawno.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Takie nowinki na pewno nie pomagał jego depresji i stresowi. Wyglądał na załamanego.
- Boże, Liluye... - odrzekł tylko i dał się przytulić. Myślał, że to on ją pociesza tym gestem. - Dlaczego nikt mi nie nie pisał? Dlaczego o tym nie wiedziałem?! Przyjechałbym!
Czuł się winny.
- Moja mała siostra. - wstał, nie przejmując się, że nadal byli w łyżwach. Spoglądał na nią zasmucony. Ręce położył na jej ramionach. Drżały one lekko.
- Chodźmy stąd.

Liluye

Liluye
Nie pomagały, ale lepiej, żeby się dowiedział od niej niż od kogoś innego w OW, kto wie chociaż część tego wszystkiego. I to jeszcze powie to mało delikatnie.
- Nie chcieli cię rozpraszać, bo moglbyś wcale nie wrócić.. Jakbyś się dowiedział wtedy.. - popatrzyla na niego z góry i przycisneła do siebie jeszcze na chwilę.
- Ja ich poprosiłam, zeby nic ci nie mówili - dodała zaraz.
Podniosła na niego wzrok gdy wstał.
- To dopiero.. kawałek.. - westchnęła ciężko myśląc o całej reszcie.
- Nie chciałam ci mówić wszystkiego na raz.. - dodała siadając, żeby rozwiązać łyżwy i przebrać na swoje buty - Ale chyba bedzie trzeba..

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Pośpiesznie rozwiązywał swoje łyżwy.
- Nic na razie nie mów. Wciąż przetwarzam to co dopiero powiedziałaś. Daj mi chwilę przed następną porcją informacji. Najlepiej kolejne osiem lat. - wybełkotał nerwowo. Potem wstał i skierowali się do wyjścia, oddając łyżwy. Szedł szybko, nie odzywając się jak na razie. Do tego dyszał ciężko.

Liluye

Liluye
Liluye się zamknęła skoro ładnie prosił i oddała swoje łyzwy też, ledwo nadążając za bratem. W końcu nogi miała krótsze. Myślała o tym co jeszcze musi powiedzieć i miała ochotę nie mówić nic, żeby nie dobijać brata, dokładając mu jeszcze zmartwień. Jakby nie miał dość swoich problemów. Widząc w jakim jest stanie zabroniła mu jechać samochodem i nie tlumacząc dlaczego to ona nie może prowadzić. Pojechali autobusem, chociaż pewnie brat był z tego powodu niezadowolony. Nie zamierzała jednak ryzykować wypadku.

zt - dom Howahkana

Joan Wharton

Joan Wharton
/21.08.2013, rano/
Podjechała pod kompleks wcześnie, zaraz wraz z torbą sportową skierowała się do szatni. Joan miała czym się zająć w Old Whiskey - sprzątanie, rozpakowywanie, ale kartony z rzeczami nóżek nie dostaną i nie uciekną (a jeśli nawet, to trochę roboty z głowy). Mimo to jakoś było jej niewygodnie w domu, coś jej nie dawało spokoju, więc postanowiła sama się zmęczyć.
Weszła na salę do jogi. Jak zwykle na początek proste asany - baddha konasana, dandasana, ardha candrasana, garudasana, natarajasana i Padangustha Padma Utkatasana (wszystkie zrobione z samych statystyk - 74). By przejść do trudniejszych pozycji - Supta Konasana (100<104), a potem przeszła do stania na rękach z podparciem i na początku nie mogła utrzymać równowagi (90>84), po prostu za bardzo łuk brwiowy zaczął ją boleć przy zmianie pozycji. Za drugim razem już jej się powiodło (90<99), z tej asany miała przejść w trudniejsze stanie na rękach, ale nie szło jej zbyt dobrze (100>84).
Po jodze skierowała się na ściankę, jeżeli, gdzieś miała się wymęczyć, to najbardziej tu. Wybrała, jak ostatnio najniższą.
69 i 9 - brak wpływu
74 i 5 - brak wpływu
74 i 3 - brak wpływu
Najwyraźniej długo przerwa dała jej się we znaki, bo choć była całkiem blisko szczytu, a jednak zleciała na matę. Joan nie poddała się i za drugim, i za trzecim razem dotarła za szczyt. Zjechała na koniec na dół, zmęczona, choć nie do końca zadowolona. Po prysznicu i wróciła do Old Whiskey.
/zt

Pan Smith

Pan Smith
/ 30.08.2013, popołudnie

Duck dziś pojechał na swój pierwszy trening. Oczywiście, z obstawą - i z taką miał też wrócić. Po godzinnym spotkaniu z drużyną wyszedł z szatni i skierował się na parking, gdzie powinien czekać na niego rosły Latynos. zamiast tego zobaczył niskiego pana Smitha.
Mężczyzna otworzył drzwi od strony pasażera i zaprosił chłopaka do środka.
- Ja cię dziś odwiozę do domu. 
Ach, no to Ducka zaszczyt kopnął!

Jacob Jones

Jacob Jones
/początek/

Jego sytuacja w ogóle mu się nie podobała. Jacob nie chciał mieszkać w apartamencie Smithów, nawet jeśli podglądanie przebierającej się Reginy przez dziurkę od klucza wydawało się całkiem przyjemnym etapem w życiu małoletniego chłopca. Zapewne gdyby tylko miał możliwość cofnięcia się w czasie, to w ogóle nie drążyłby sprawę na temat tego czym zajmuje się jego ojciec. Wolał nic nie wiedzieć, mieszkać nadal z babcią, chodzić normalnie do szkoły i wierzyć jeszcze w to, że jego tata naprawdę jest zapracowany i po prostu nie może się z nim widywać tak często jak by chciał.
Z całego serca chciał cofnąć czas do momentu, w którym jeszcze nie zaznał pasma przykrych rozczarowań i nie wiedział nic.
Uniósł brwi, widząc Smitha w samochodzie, po czym posłusznie wsiadł do środka, rzucając sportową torbę na tylne siedzenie i zapinając się w pas.

Pan Smith

Pan Smith
Smith siedział z jedną ręką ułożona na kierownicy, a wzrokiem wbitym w, jakby znudzoną, twarz Ducka. Chwile zajęło nim coś powiedział, nim poruszył jakiś temat. Cisza jednak nie mogła trwać wiecznie.
Smith może i miał dwie, prawie dorosłe córki - ale z nimi nie poruszał nigdy takich tematów. Czuł się jak wystraszony małolat, który musi się przyznać do błędu. 
- Słuchaj, Jacob, to może ci się nie spodobać, ale... chyba jeszcze trochę u ans w domu zostaniesz. Sam... - zaczął niepewnie. Zacisnął place lewej dłoni na kierownicy tak mocno, ze opuszki mu zbladły.
- I masz prawo być wściekły...

Jacob Jones

Jacob Jones
Duck wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął nabijać level w candy crush saga z zaciętą miną, nawet nie spoglądając na Smitha.
- Wiem, zdążyłem się już tego domyślić. - mruknął nieco pod nosem, w tym momencie pewnie dość mocno przypominając ojca. Z tym wyjątkiem, że Duck nie był zmanierowanym, zepsutym do szpiku kości, pajacowatym i niestabilnym skurwysynem, tylko dzieciakiem, który na dodatek ma prawo się wściekać.
- Cieszę się, że znowu planujecie moją przyszłość za plecami, w końcu mam tylko 15 lat i można mnie traktować jak przedmiot, przerzucać z rąk do rak i wstawiać z miejsca na miejsce. W końcu to wszystko to przecież dla mojego dobra - rzucił z przekąsem.

Pan Smith

Pan Smith
To było trudniejsze niż Smith przewidywał. Przymknął oczy i policzył do dziesięciu, jakby to miało mu podpowiedzieć - co dalej?
- Teraz... możesz wierzyć lub nie... ta decyzja raczej nie zależała ode mnie - przyznał. 
- Twoja babcia... nie będzie mogła się już tobą zajmować.

Jacob Jones

Jacob Jones
- ...bo nie jestem pana synem. Zdaje sobie sprawę, że to co się ze mną dzieje jest pomysłem taty. - dodał, a w samochodzie rozległ się dźwięk kruszonych cukierków i niskie: Mmmm, tasty!
Prychnął, kiedy Smith oznajmił, że Selena nie będzie się mogła już nim zajmować, udając, że nie jest tym zaskoczony.

Pan Smith

Pan Smith
- Nie jestem i dlatego wolałbym, żeby takie wiadomości przekazywał ci twój tata, ale... widać jest tchórzem - dodał od siebie, cicho. Lecz Duck mógł doskonale usłyszeć słowa Smitha.
- Twoja babcia nie żyje.

Jacob Jones

Jacob Jones
Dźwięk gnieconych cukierków nagle się urwał, a Duck tępo wpatrywał się w wyświetlacz telefonu, dopóki ten nie zgasł. Po dobrej chwili, Duck w końcu uniósł wzrok na Smitha i z dość mocnym szokiem wypisanym na twarzy odezwał się w końcu:
- Co?

Pan Smith

Pan Smith
Smith potarł oczy prawą dłonią i jakby... skulił się w sobie. Nigdy nie był blisko z rodziną Skittlesa, ale teraz... wiadomość o śmierci Seleny i fakt że ON musi o tym mówić - działał na niego przytłaczająco. 
Bo niezależnie co powie, Duck i tak przeżyje to tak, jakby to bł koniec świata... w sumie, dla tego chłopaka mogła to byś swoista apokalipsa.
Dlatego Anthony musiał się wysilić, by tę wiadomość okrasić łagodnymi kłamstwami.
- Zmarła wczoraj - wydusił z siebie.

Jacob Jones

Jacob Jones
Duck wyglądał przez dłuższą chwilę zupełnie tak, jakby zobaczył ducha. Zabrakło mu słów i sporo czasu minęło, zanim zdołał cokolwiek z siebie wykrztusić.
- Ale... ale jak to? Co się stało? - zapytał cicho, ledwo słyszalnie, wpatrując się w Smitha szeroko otwartymi, czarnymi ślepiami.

Pan Smith

Pan Smith
Smith w końcu spojrzał na chłopaka i chyba... pierwszy raz w życiu poczuł czyste współczucie do osoby, która nie była jego rodziną. 
- Nie wiem dokładnie... straciła przytomność, pogotowie ją zabrało... Duck, przykro mi - powiedział, z żalem. Szczerym żalem. Bo było mu w cholernie źle z tym, co musi Duckowi mówić.

Jacob Jones

Jacob Jones
Nagle, dezorientacja, zdziwienie i przerażenie usłyszanymi słowami, przerodziło się w wymalowany na jego twarzy gniew. Policzki Ducka poczerwieniały, nie zważając na śniadą karnację chłopca, a ten zaraz po tym zaczął szarpać się z pasem, który przed chwilą zapiął. W swoim totalnym roztrzęsieniu okazało się to być o wiele trudniejsze niż przypuszczał, dlatego też zaczął rzucać soczystymi kurwami, kopiąc przy okazji w deskę rozdzielczą tak długo, dopóki nie wyszarpał się z pasa i nie chwycił za klamkę samochodowych drzwi, by się z niego uwolnić.

Pan Smith

Pan Smith
Smith w ostatniej chwili zareagował. Sam odpiął pas. Chwycił Ducka i przyciągnął do siebie, nie pozwalając mu uciec z samochodu. Nie zamierzał go wypuszczać. Nie tera,z kiedy ten jest wściekły, rozgoryczony i zdezorientowany. Puściłby się biegiem przed siebie i... co dalej?
Ostatnie czego chciał Smith, to krzywda młodego Jonesa.
- A krzycz ile wlezie - szepnął, obejmując chłopaka. Nieco rozluźnił uścisk, ale tylko po to by po prostu, pogłaskać chłopaka po jego miękkich, ciemnych włosach.

Jacob Jones

Jacob Jones
Ostatnią rzeczą, której teraz potrzebował, było roztkliwianie się nad nim Smitha. Szybko odsunął się od niego i dość mocno odepchnął od siebie.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnął, wściekły - To wszystko moja wina. - dodał ciszej i podjął kolejna próbę wydostania się z samochodu, tym razem udaną. Chłopak był w takim szoku, że zapewne niedługo nic z tego momentu nie będzie pamiętał.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 15 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach