Wykrzywiła usta w podkówkę. Ona by coś zrobiła! Na pewno. I to nie kwestia pięciu lat, a walczenia o swoje. Choć pewnie by ją pewnie za to zwolnili. No, ale dopiero wtedy, by zdała sobie sprawę ze swego błędu. Wpierw działamy, potem myślimy.
- Coś bym wymyśliła. - odparła cicho.
I nie była tego przekonana do dalszych słów Sama. O na pewno Lola od razu, by pomyślała o niej. W końcu papla rozpozna paplę. Mogłby założyć kółko paplających gospodyń. Consuela, by się przyłączyła. I Carmalita. I kilka innych dziołszek.
- No, ale po co. To jej sprawa. - rzuciła, nie pojmując sensu donoszenia na Lolę. To fakt, przy ostatnim spotkaniu Lola trochę na nią siadła, ale to z troski.
No i gdyby Sam, stwierdził na głos, że Szczypiorek jest wytresowany, to zarówno Catherine jak i sam pies roześmialiby się. Był to najmniej wytresowany kundel po tej stronie globu.
Z racji tego, że trzymał ją za dłoń i się gwałtownie zatrzymał to pociągnął ją do tyłu, aż blondynka sama musiała się zatrzymać. Spojrzała na niego zaskoczona. W sumie nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć. Uznała, że jego słowa są jednocześnie pocieszające jak i dobijające. Pocieszające, bo tak mu niby zależało. Ale dobijające, bo poczuła się nagle jak nic nie znaczący zbiornik do noszenia potomka. Bo wszystko kręciło się wokół tego. A ona lubiła, jak wszystko kręciło się wokół niej, a nie tego co nosi pod sercem.
Westchnęła.
- Nie wiem. - wypuściła powietrze z płuc, a z nimi dwa słowa. Potem się zabrała za wyjaśnienie. - Chcę pojechać do domu. Powiedzieć o wszystkim, trochę też odpocząć, uspokoić emocje i takie tam. Choć boję się tego, jak cholera.
Odpocząć, ale od czego. Albo od kogo.