Ron, patrzył się we wnętrze auta jak dziecko w TV, gdy nagle poczuł zimno metalu na plecach oraz tekst. Powoli się odwrócił piersią do kobiety, po czym spojrzał w niebo - znów czuł się wyrolowany przez Tego na górze. Znów dostał po pysku za dobre serce. Włożył ręce do kieszeni i patrzył się przez chwilę na broń, po czym zaczął na pełnym luzie:
-Ehh... Primo, wątpię by kula przechodząc przez moją pierś, przebiła również zbiornik z płynem hamulcowym, lecz w sumie gówno się znam na balistyce. Secundo, wiem, że trzeba zarobić jakoś na chleb w tym mieście, ale masz pecha - mam tylko 10$ przy sobie.- ona w porównaniu do tego co zrobi familia Smitha, to kamyk w bucie.